Lepszym pomysłem było by staranie się o dofinansowanie z MONu lub UE na szkolenie samolotowe.
Wtedy rzeczywiście miałbyś przewagę, ale to tylko takie teoretyzowanie.
Generalnie pilotów brakuję - i w cywilu i w woju.
Tak więc jeżeli jest ktoś ambitny, zdrowy i nie dyga się latania, to się tam na pewno dostanie.
Wiem, że to dofinansowanie to nie głupi pomysł i całkiem realny, ale nalot jest sprawdzany dopiero po przejściu rekrutacji - więc nie przewartościowujmy tak tego doświadczenia lotniczego, bo wpierw trzeba spełnić kupę innych kryteriów.
Zakładki