CBA kosi równo z trawą
Mikołaj Chrzan, Gdańsk2007-10-25, ostatnia aktualizacja 2007-10-24 20:29
- Byłem gotowy na śmierć w kabinie miga, ale nie na publiczną egzekucję przygotowaną przez CBA - mówi pilot myśliwców, dowódca lotniska w Malborku. Zamknięto go w areszcie, bo agentom nie spodobał się sposób koszenia trawy na lotnisku
Zatrzymany przez CBA pułkownik Eugeniusz Gardas jest jednym z lepszych pilotów myśliwskich w kraju. Na zdjęciu: wsiada do kabiny Miga-21 na ostatni lot tego typu myśliwca w Polsce
ZOBACZ TAKŻE
Zamiast CBA powstanie Policja Finansowa (25-10-07, 06:57)
Pułkownik Eugeniusz Gardas to jeden z lepszych pilotów myśliwskich w Polsce. W powietrzu spędził 2,2 tys. godzin, jako instruktor wyszkolił dziesiątki pilotów.
Agenci CBA i żandarmeria wojskowa zatrzymali go 2 sierpnia, gdy przygotowywał się do kolejnego lotu na naddźwiękowym Migu-29. Ubranego w kombinezon pilota prosto z lotniska w Malborku zabrano do prokuratury w Gdyni, potem przed sąd wojskowy w Poznaniu, a stamtąd do aresztu w Wejherowie. Na trzy miesiące.
CBA ani żandarmeria nie poinformowały o zatrzymaniu przełożonych Gardasa. A ten jako zastępca dowódcy brygady odpowiadał za uderzeniowe eskadry polskich sił powietrznych. - Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby ogłoszono alarm - komentuje pilot.
Aresztowaniem pilota CBA od razu pochwaliło się dziennikarzom. "Zarzuty o charakterze korupcyjnym dla płk. Eugeniusza G. to efekty śledztwa prowadzonego w całości przez CBA. Funkcjonariusze ustalili, że co najmniej od 2000 r. nieuprawnione firmy prywatne nieodpłatnie użytkowały i uprawiały sto hektarów ziemi wchodzącej w skład lotniska wojskowego. Straty państwa mogą sięgać setek tysięcy złotych" - ogłosił rzecznik CBA.
To, co według CBA jest "użytkowaniem i uprawianiem ziemi", można nazwać koszeniem trawy.
Na lotnisku koszenie to wymóg bezpieczeństwa. Kiedy w samolocie dojdzie do awarii podwozia, pilot nie może lądować na twardym pasie, lecz powinien na miękkiej trawie. Trawa musi być koszona także po to, by nie gnieździły się w niej niebezpieczne dla samolotowych silników ptaki.
Wojsko sprzętu do koszenia nie ma. - Mogliśmy wynajmować kosiarki i wydawać na to co roku dziesiątki tysięcy złotych. Zgłosił się jednak do nas jeden z okolicznych rolników zainteresowany bezpłatnym koszeniem w zamian za trawę - mówi Gardas. - Jako dowódca lotniska podpisałem umowę z tym gospodarstwem. Potem byliśmy wielokrotnie kontrolowani, nikt nigdy nie miał zastrzeżeń.
CBA potraktowało jednak lotniskową trawę jako wielki, oddany bez przetargu majątek.
Specjaliści od eksploatacji lotnisk mówią, że to absurd. - Kiedy istniały PGR-y, było zapotrzebowanie na trawę z lotniska, te czasy minęły - mówi Grzegorz Trzoska z Portu Lotniczego Gdańsk. - Teraz rolnicy nie są tym zainteresowani. My musimy kosić trawę na własny koszt. Nie mamy z nią co później robić, rozkłada się na powietrzu.
Kiedy zapadła decyzja o areszcie Gardasa, mimo
próśb pozbawiony był kontaktu z obrońcą. Spotkał się z nim dopiero po tygodniu. Adwokat błyskawicznie napisał zażalenie na areszt do Sądu Najwyższego. Po zapoznaniu się z dowodami CBA sędziowie zdecydowali o natychmiastowym wypuszczeniu pułkownika.
"Dowody (...) nie uzasadniają prawdopodobieństwa, że działał na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, a tym bardziej, by działanie to wynikało z chęci osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej (...). Nie może mieć żadnego uzasadnienia konieczności aresztowania fakt, że w sprawie określone czynności przeprowadza CBA" - orzekli sędziowie.
27 sierpnia pułkownik odzyskał wolność. Kiedy wyszedł z aresztu, dowiedział się, że podczas odsiadki minister Aleksander Szczygło przyznał mu złoty medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju". Od razu wrócił na poprzednie stanowisko, znów siada za sterami Miga-29.
- Sąd potwierdził, że nie było żadnych przesłanek do zastosowania aresztu wobec pułkownika Gardasa. Działanie CBA i prokuratury to praktyka przypominająca lata stalinowskie - uważa adwokat Gardasa Czesław Marach.
Oficjalnie śledztwo cały czas trwa. Co na temat postanowienia Sądu Najwyższego sądzi CBA? - Śledztwo nadzoruje prokuratura i to ona wnioskowała do sądu o areszt - umywa ręce Piotr Kaczorek z biura prasowego CBA.
- Prokuratura nie ma zwyczaju komentowania orzeczeń sądowych. Z uwagi na dobro śledztwa odmawiam udzielenia bliższych informacji - odpowiada komandor Dariusz Furmański, prokurator garnizonowy w Gdyni.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Zakładki