To ta sama rodzina dość prymitywnych silników. Była duża różnica w konstrukcji, która wykluczałaby szybkie przestawienie linii produkcyjnej na nową modyfikację? Nie.
Czyżby chodziło ci o naukę samodzielnego projektowania śmigłowców? Rosjanie mieli nas uczyć, jak się to robi? Przecież to są podstawy, które trzeba ogarnąć we własnym zakresie. A próby z Mi-2 prowadziliśmy sami, wszak na bazie tego śmigłowca powstała u nas masa modyfikacji cywilnych i wojskowych. Zdobyliśmy te doświadczenia w pocie czoła i gdzie są ci specjaliści dziś? Jaki mają dorobek po 1989 r.?
Poza mrzonkami (jak się okazało) pod tytułem TS-16 "Grot" i późniejszymi doświadczeniami z "Iskrą-22", twierdzę, że nie potrafiliśmy sami tego wykonać. Nie skomplikowany samolot bojowy. Co do awioniki - nigdy w lotniczej się nie specjalizowaliśmy. Ta działka należała do największych. Mieliśmy osiągnięcia w radiolokacji, systemach zautomatyzowanego dowodzenia.
Polska, podobnie jak większość krajów, nie była potęgą lotniczą, budującą własne samoloty i śmigłowce. Ruch w interesie zapewniały licencje. Dziś z tego nie zostało nic. Zmienił się właściciel. Trochę to zastanawiające, że pod marką P&W możliwa jest produkcja poczciwych PZL-10, a pod logotypem PZL nie była. Przecież to produkt z minionej epoki. Jankesom to nie przeszkadza? Opyla się?
A cóż się stało z setkami innych samolotów na świecie, które okazywały się niewypałem? Błędem było dopuszczenie tego czegoś do produkcji. Ale straty zminimalizowano, przebudowując je w Lim-6.
Howgh.
Ta tęsknota za peerelem jest dla mnie zagadką. Zwłaszcza w przypadku ludzi którzy mieli "szczęście" żyć choć klika lat w tym syfie. No ale tu się kłania mechanizm jak z anegdoty: gdy parę lat temu zapytano żyjącego jeszcze weterana wielkiej wojny ojczyźnianej które lata życia były najszczęśliwsze w jego życiu , bez wahania odparł że 1941-1945 - głodowałem i marzłem w okopach , pochowałem 3/4 mojej kompanii , cztery razy leżałem ranny w szpitalu ALE strzelałem do szkopów , byłem piękny i młody , wszystkie sanitariuszki były miłe i chętne.
Jeszcze apropos przykładu Chin, naprawdę fajny do naśladowania wzorzec quasi feudalnego zamordystycznego państwa , gdzie w obozach pracy i reedukacji siedzą miliony półniewolników i budują potęgę gospodarczą. I pewnie niektórzy woleliby zamiast częściowo wolnych wyborów 4 czerwca mieć tego samego dnia wydarzenia z Placu Niebiańskiego Spokoju nad Wisłą.
Skąd takie dane, no skąd, no? Byście się chociaż raz powołali na jakieś źródła. Za dużo jadu... kiełbasianego. Do łokowitki u gazdy.
Zdecydowanie jedna z lepszych "złotych myśli".
samowystarczalny - «zaspokajający sam własne potrzeby»
Czyli co, Polska sama zaspokaja własne potrzeby? Panie, samowystarczalna to dziś jest może ta KRLD, którą pan wymieniłeś. Bo ja nie znam żadnego państwa samowystarczalnego w obszarze do którego chcemy się zaliczać. Każden cuś kupuje za granicą, bo u siebie tego ni ma, abo nie styka mu. Chociaż też nie do końca KRLD, przeca wymusza pomoc humanitarną dla głodującego, ale szczęśliwego narodu. Pucułowaty ziom ze szwajcarskim arystokratycznym wykształceniem nieźle sobie radzi, nawiasem mówiąc. Szantażyk i raz, już oszołom waszyngtoński się z nim spotyka jak milutki. A nasz musi sadami, parkami, po partyzancku, boczkiem, boczkiem. Może łaskawie kto przyjmie. Od razu uprzedzam tutejszych intelektualistów - nie nawołuję do przekształcenia Najjaśniejszej w Koreę Płn. ani sławię jej wyższości.
No i? Jak bykmy w 1981 r. mogli ściągnąć tu inwestorów z Zachodu, wydzielić im osobny obszar gospodarczy, do reszty nie dopuszczać, to też bykmy dziś mieli polskie Lenovo? Tak, czy nie?
Peace Chemia to czasem nie te ruiny post-PRL z wyposażeniem z lat 50-tych? Czy nowo wybudowane zakłady? A jakieś wysokie technologie po 30 latach są, ni ma? Jak by nie patrzeć, 2/3 okresu istnienia Polski Ludowej mamy za sobą. Komuch nadal nie pozwala rozwinąć skrzydeł, coś w bucie uwiera? Niebieski laser, grafen? Co z nimi? Tylko jabłka? To i quasi-feudalizm międzywojenny potrafił to puścić jako główny produkt exportowy. Niepotrzebne było żadne powojenne uprzemysłowienie. Meble jakiej marki na export? A wungiel to my teraz sprowadzamy. Na szczęście. To w ramach tej wspomnianej samowystarczalności. Mało tego, sprowadzamy od wroga. Tu zwolennik teorii spiskowych mammecyje powinien się wypowiedzieć, jakie ucho spotykało się z jaką flaszką-saszką i gdzie, żeby dopiąć geszeft styropianu u koryta, w gębie mocno "antysowieckiego".
Zabawne jak to się gryzie dziś styropianowi ze sobą i jego zwolennicy po obu stronach barykady, kontynuatorzy postępowych tradycji przedrozbiorowych.
Pewnie by nie była, gdybyś urodził się w familoku na folwarku przed wojną, w zapuszczonej wielodzietnej rodzinie, bez dostępu do elektryczności, wanny i kibla, czy opieki zdrowotnej. O edukacji nie mówiąc. Dla nich pojęcie syfu miało zupełnie inny wymiar.
O tyraniu za miskę ryżu to ktoś nad Wisłą raczył był palnąć. Może też ma nas za niewolników? Poza tym, resentymenty natury moralnej nie mają zastosowania w polityce zagranicznej. Takie są kanony Realpolitik. Gdyby wartości były tak ważne dla świata zachodniego, to:
1) bojkotowaliby kitajskich feudałów, zamiast inwestować tam swoje miliardy;
2) sami nie traktowaliby innych jak niewolników.
To choroba typowa dla styropianu. Nieustanne moralizowanie. Na pouczaniu innych jak mają żyć jeszcze nikt nigdy potęgi nie zbudował.
Połowa styropianowych marzyła o tym (obecnie u koryta). A i dziś, powszechny jest syndrom tzw. spóźnionych rewolucjonistów. Tradycje powstańcze są trwalsze niż przyjaźń polsko-radziecka. Niestety.
Nazywanie tego agitką nie zmieni faktów Piotrze. Możesz nazywać to po trzykroć agitką, a mnie lektorem WUML-u i czekać na następne posty (żeby ci tylko epitetów starczyło ). Idziesz na ilość. RozumiĘ. Ale marny z ciebie demagog, odpowiadasz zawsze w stylu "głupi jesteś", zamiast napisać prawdę, że II RP to wysoko rozwinięty kraj, z szeroką bazą przemysłową, powszechnym dostępem do bezpłatnej ( = na koszt podatnika, spokojnie balcerowicze) edukacji, opieki zdrowotnej, uregulowanymi granicami, bez konfliktów wewnętrznych, bogatym społeczeństwem, wolnym od uprzedzeń, dyskryminacji, tolerancyjnym. Przede wszystkim, że II RP to prawdziwie demokratyczny kraj z opozycją, wolnymi wyborami, możliwością demonstrowania, bez obawy, że cię rozstrzelają na ulicy, albo posadzą do ciurmy. Bez obozów koncentracyjnych i więźniów politycznych. Nie to co w PRL-u. Zamiast tego - ty w kółko swoje "agitka", "staromowa". Nuda Piotrze.
A młodzi może może sięgną i se doczytają, jakim to szczęśliwym państwem był ten II RP. Ja już dawno doczytałem. I dlatego zauważam zgrzyty, między tym, co bredzą niektórzy o latach przedwojennej świetności, a tym co było w rzeczywistości. Bom nie taki stary, jak ci się wydaje. Nawet dość młody. Zdziwiłbyś się.
@KRM - bo agitka i tyle. Kolega do wszystkiego musi mieć ideolo i koniecznie chce rozmawiać o wyższości czegoś tam nad czymś w ramach tego ideolo. A ja stary jestem i takie agitki za Wiesława w mediach i szkole miałem. A za Edwarda nawet na uniwersytecie. Potem już sobie dali spokój takie to było nieskuteczne. A jak widzę to dziś (w tym Dzienniki TVP na kanałach historycznych), to wpadam w nastrój kabaretowy. Ten typ tak ma - jak chcesz ciągnąć dalej, to licz na mnie.
A wątek jest dość banalny. Utrzymywanie tak długo floty czy to bojowej czy to cywilnej bez wspomagania producenta (bezpośredniego lub pośredniego) musi się skończyć kłopotami - przynajmniej kanibalizacją. Skończyło się gorzej. Obawiam się, że dzisiejsze publiczne przyznanie się PGZ, to wstęp do dalszego użytkowania, przynajmniej przez jakiś czas. Miejmy nadzieję, że będą dmuchać na zimne (cokolwiek to znaczy).
Piotr
O to właśnie chodzi, że mimo współpracy z ZSRR nie mieliśmy dostępu do badań źródłowych (materiałowych, aerodynamicznych, itd.) i musieliśmy dochodzić do wielu doświadczeń sami, co trwało i kosztowało. Było tak dlatego, że i Świdnik i Mielec były tak naprawdę montowniami - z rozbudowanymi działami produkcji czy technologii.
Odnośnie do Mi-2: jaki były rzeczywiste różnice pomiędzy różnymi wersjami "tej całej masy" Mi-2? Bo o ile wiem, to najbardziej zaawansowaną wersją rozwojową była Kania z amerykańskimi (brytyjskimi) silnikami. Nie wydłużyliśmy kadłuba, nie zmieniliśmy wirników - jak myślisz dlaczego? Dlaczego Mi-2 nie ma Świadectwa Typu EASY?
Ale dlaczego nie potrafiliśmy tego wykonać? Przecież w poprzednich postach pisałeś, że mieliśmy kadrę, zaplecze produkcyjne, doświadczalne, materiały. Więc dlaczego nie byliśmy w stanie opracować samolotu naddźwiękowego (podźwiękowego będącego następcą Iskry zresztą też). Dlaczego opracowywanie Irydy trwało kilkanaście lat za PRL i za PRL się nie skończyło?
Jakie licencje na samoloty bojowe kupiliśmy po MiGu-17? A na silniki odrzutowe? A może na zaawansowaną awionikę?
A jakie jest to rzekome ideolo? Fakty historyczne się nie podobają? Co ja ci na to poradzę? Odniosłeś się do podanych przeze mnie czterech punktów? Nie. Ty się w ogóle merytorycznie do niczego nie odniosłeś. Piszesz coś o staromowie, agitkach, podczas gdy kilku tu obecnych dyskutantów w najlepsze jedzie nowomową z początku lat 90-tych, która nijak ma się do tego, o czym pisałem ja. I nie widzę, żebyś coś o ideolo pisał w tym wypadku. Więc jak to jest? Ideolo jest tylko wtedy, gdy się nie podoba, tak?
Halo, kolego, nie zagalopowujesz się? Co to za pretensje? Gdzie jest przyjęta na świecie podobna praktyka, że w pakiecie licencji masz naukę chodzenia, pisania i czytania?
Chcesz coś powiedzieć, to powiedz to, a nie organizujesz jakieś quizy. Napisałem wyraźnie. W produkcji specjalnej produkowaliśmy samoloty, śmigłowce. Jest to stwierdzenie zgodne z rzeczywistością. Nie pisałem, jakie to śmigłowce czy samoloty, czy naddźwiękowe, czy nienowoczesne, bojowe, pasażerskie, średnie, duże, czy zaprojektowane w kraju itp. A ty mie tu trajkoczesz o niuansach. W dodatku wciskasz coś, czego nigdy nie mówiłem. Wytwarzano tu gotowy produkt, który stanowił dobro naszego kraju, a nie był wywożony za ocean, bo zarówno firma w której powstał, jak i sam produkt stanowi własność innego państwa, czy korporacji zagranicznej.
A ja się dalej nie doczekałem odpowiedzi na banalne pytanie.
No tak, bo przecież wytwarzanie jest celem samym w sobie. Co tam, że produkt jest przestarzały, ekonomicznie niekonkurencyjny i zasadniczo niezbywalny. Ważne, żeby produkować. Ekonomią niech się Balcerowicz martwi.
Co ciekawe to przed 1939 mieli podobne zafiksowanie na produkcję wszystkiego w kraju, bez patrzenia na możliwości, potrzeby i szanse zbytu.
I potem były samoloty, produkowane w "seriach" do policzenia na palcach jednej ręki, albo samochody do rozłożenia i złożenia jednym kluczem, posiadające tylko taką drobną wadę, że nikogo nie było na nie stać.
Panowie ja Was nie wyganiam, ale zachecam do zalozenia konta na https://forum.historia.org.pl/. Z gory dziekuje.
To pytanie świadczy o jednym. Wlazłeś w spór nie czytając od początku (daleko wstecz nie trzeba kartkować). Odniosłem się dawno, na samym początku. Jak można cokolwiek zrozumieć, w tym stanowisko oponenta, nie zapoznając się z początkiem? W twoim przypadku nastąpiła reakcja na określone sformułowania, jak u bota internetowego, a nie myślącego człowieka. Przypadkowo zobaczyłeś "agitkę" i nie wytrzymałeś, skomentowałeś. Bardzo to głębokie, jak na człowieka z wyższym wykształceniem, zdobytym w starych czasach.
Ktoś tu niedawno pisał o kanibalizacji naszych f-16. Z jakiegoś wiarygodnego źródła info czy oparte na przypuszczeniach, plotkach i domysłach? Wg moich informacji z wiarygodnego źródła (konkretnie z bazy w Krzesinach) nic takiego, przynajmniej na razie, się nie dzieje i pogłoski jakoby "70 procent naszej floty f-16 było niesprawnych", czy coś w tym stylu, są zwyczajnie wyssane z cehaujota. Prawdą jednak jest, że przy tak intensywnej eksploatacji, bez odpowiedniego wsparcia technicznego i kadrowego, zostaną zalatane zanim doczekamy się f-35, no i jest ich zdecydowanie za mało - o tym mówią sami piloci.
Lepiej mieć złamane serce niż złamane prącie.
Zakładki