Wytłumaczenie jest dość prozaiczne i sama wymiana zdań jest bardzo symptomatyczna.
Pasażer 'leci' kabiną, mechanik 'leci' samolotem. Dla Pasażera najważniejsza jest jakość estetyczna kabiny, dla mechanika zdatność do lotu.
Pisz na Boeing: The Boeing Company , oni maja taki dział kontaktu z..., przyjmują zachwyty i zażalenia.
Wytłumaczenie jest dość prozaiczne i sama wymiana zdań jest bardzo symptomatyczna.
Pasażer 'leci' kabiną, mechanik 'leci' samolotem. Dla Pasażera najważniejsza jest jakość estetyczna kabiny, dla mechanika zdatność do lotu.
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
Niektórzy darzą classiki dużym sentymentem. Niektórzy nie zrozumieją, ze kiedyś, w latach 90’ latało się nimi do Dubaju, z międzylądowaniem w Larnace. Dla mnie 734 to właśnie taki symbol, który pokochałem w młodości. Żaden z nowych modeli nie ma większej wartości duchowej dla mnie, ale cóż, life goes on....
Może classic-tour forumowy?
Mnie się też łezka w oku kręci. Pamiętam jak w WAW pojawiły się 733/734/735, to był powiew nowoczesności. Nowe, będące symbolem dokonującego się przełomu. Pamiętam rejsy do ATH, MAD, SKG - piękne wspomnienia
Ja zaledwie w ostatnią niedzielę ku ogromnemu zdziwieniu trafiłem SP-LLF w Wilnie na LO772, cóż to była za miła odmiana od tego małego czegoś co to tam na codzień teraz fruwa...
A jak LF?
Wysłane z mojego SM-A520F przy użyciu Tapatalka
Ja również mam sentyment do tych maszyn mimo, że rzadko nimi miałem okazję lecieć . Jednakże na pokładzie 737-400 odbyłem swój pierwszy w życiu lot samolotem z WRO do HER w 2005 roku - był to prawdopodobnie SP-LLD w malowaniu LOTu z dopiskiem "Centralwings" .
09.2012r. B737 to mój pierwszy rejs LOTem i zarówno pierwszy rejs z kotem GDN-WAW i powrót tego samego dnia też tym modelem. B737 pierwszy lot wspólnie z moim chłopem 07.2018r. - sentyment jest jak nic
Pierwszy raz leciałem 737-400 bodaj w 1993r. Wspomnienia dotyczą bycia kimś elitarnym, drogich biletów - papierowych, które namiętnie zbierałem, jako młody chłopak, dalej tacek ze smacznym jedzeniem w ekonomicznej, lotem z prędkością ponad 1000 km/h, kiedy to pilot dumnie ogłaszał ten fakt pasażerom - oczywiście z wiatrem w ogon. Prawie, że miałem także dłuższy moment w kokpicie, w trakcie lotu, ale ostatecznie tylko chwilę poobserwowałem sobie widok Tatr poprzez okna dziobowe
Piękne czasy, Ehh....
Rok 1995, Lotowski 734 na ostatnim segmencie trasy WAW-AMS//EIN-AMS-WAW. Wtedy za nieduzą kwote doplaconą przy rezerwacji w KLM-ie mozna bylo wlasnie ktorys z odcinkow przeleciec samolotem LO. Przypuszczam ze i na odwrot, jesli chodzi o linie. (Ciekawe swoją drogą, jak to jest teraz...)
Wtedy samolot praktycznie nowy (i wypelniony do ostatniego miejsca - jak to mozliwe ze potem wystarczaly (?) Ołówki, skadinad sympatyczne same w sobie?), no i to poczucie: nareszcie 737 takze u nas.
Zakładki