Jak ktoś nie ma pojęcia o matematyce to ciężko go zwać humanista.
Jeden z moich kolegów, akurat taki którego uważałem za wybitnego popełnił kilka miesięcy temu samobójstwo. Różnie bywa.
Czym innym jest być w czymś dobrym i mieć talent, czym innym umieć to sprzedać. Z osób które znam, które odniosły większy lub mniejszy sukces:
- po dziennikarstwie, kieruje dużą firmą budowlaną bo potrafił przemawiać
- dwie którym najbardziej pomogło to, że ładnie wyglądały
- w mojej branży lepiej udało się tym, którzy nie mogąc sobie poradzić tutaj, wyjechali na zachód
Jak ktoś nie ma pojęcia o matematyce to ciężko go zwać humanista.
Ja mysle, ze caly problem tej dyskusji i Naszego myslenia bierze sie stad, ze od zawsze zylismy w kraju pelnym regulacji. Wiele zawodow nie wymagajacych szczegolnych kompetencji byla ograniczana koniecznoscia posiadania 5-letniego wyksztalcenia kierunkowego, gdzie na "zachodzie" a w USA szczegolnie mozna bylo po prostu zrobic kurs i zaczac dzialac w nowym zawodzie.
Tam reszte reguluje wolny rynek. Jak jestes dobry do masz klientow, jak nie to pomysl o czyms innym.
Ludzie wyrobili sobie przekonanie, ze dobra nauka musi trwac i na wszystko musi byc papier.
Niestety mentalnosc z czasow komunistycznych mamy gleboko wryta w podswiadomosc.
Niewazne, ze kierunki na studiach sa "oblepiane" masa niepotrzebnych przedmiotow, zeby na sile sprostac wymaganiom programowym, ktore pisane sa chyba pod caly system wyciagania kasy a nie pod studenta.
Podobnie bylo z lataniem. W USA szkolili "zle" bo szybko. U nas bylo "dobrze" bo trwalo to 5 lat w aeroklubie. Tyle, ze latania z tego czasu to byl 1% a 99% to wieczne czekanie na samolot, instruktora, kierownika lotow itd itp.
No ale zawsze mozna bylo powiedziec, ze sie ma 5 lat doswiadczenia w lotnictwie i prawie 200h... Co taki szczyl, z 500h moze o lataniu wiedziec jak tylko rok w stanach latal (pomijam i tak "smiesznosc" takich nalotow)
Ostatnio edytowane przez thewho ; 19-04-2014 o 15:29
Mentalność socjalistyczna jest taka, że zakładam, że skoro w czymś jestem dobry, to społeczeństwo MUSI to ode mnie kupić. Nie musi i młodzi licealiści powinni sobie zadać pytanie: czy w życiu uprawiam to, co lubię, jako hobby, czy jako zawód. Ile będzie mnie kosztowało szkolenie. Kto za nie zapłaci. Czy mojej pracy ktokolwiek potrzebuje i ile za nią zapłaci. Takiego pytania szkoła uczniom przed maturą nie stawia, a powinna.
Nie wierzę natomiast, że ktoś kieruje dużą firmą budowlaną, bo jest kreatywny i ładnie przemawia.
Bo są normy budowlane, terminowość dostaw, rytmiczność pracy, grafiki, BHP, transport, kontrole, zmiany, przetargi, negocjowanie z dostawcami, umowy z podwykonawcami, kary umowne z umowy z inwestorem, grafiki wykonania, odbiory częściowe, prace zanikowe i tak dalej i tym podobne. Gadaniem tego nie załatwi.
Nie mówiąc o specyfice architektury, która u nas przede wszystkim jest traktowana jako sztuka, a w USA przede wszystkim jako rzemieślnictwo i 5% sztuki. Przez to gotowy ładny plan średniego amerykańskiego domu przewiduje masterbedroom z odpowiednimi garderobami i łazienką, miejsce na odkurzacz na każdym piętrze, schowek na pościel, prasowalnię, miejsce na pralkę, wygodną komunikację garaż-zakupy, miejsce na kosiarkę, schowek na sprzęt ogrodniczy i mnóstwo szczegółów, które potem sprawiają, że jest to wygodne miejsce do życia dla rodziny, a nie nowoczesne i brzydkie muzeum w formie pseudodworu.
Na urodzie się nie znam.
Od tego są pracownicy. Zapewniam Cię, że znasz tę firmę.
Bo architektura to jest 95% rzemiosła, ale o tej nudnej części nikt nie mówi. Niektórzy chcą jednak zaistnieć i walczą przełamując kanony - niestety większość z nich na tym nie zarobi. U nas podobnie jak w USA niemal połowa pracy to walka z przepisami. Tyle, że u nas w urzędach, tam w sądach.
Słowo w sprawie młodego Tuska. Dałbym jakieś 2 i pół razy tyle ile dał mu Gdańsk (tyle zarabia średnia kadra zarządzająca w prywatnej firmie), żeby mieć Tuska w zespole. I nie chodzi mi o to, że taki ruch dałby mi możliwość "załatwiania" czegokolwiek u ojca. Po pierwsze to świetny zabieg PR, z takim nazwiskiem byłby promocją naszej firmy lotniczej. Po drugie, chcąc nie chcąc człowiek taki miałby ułatwione działanie. Nawet gdybym go posłał do gminy, która utrudnia mi życie, urzędu p.lot, który od 3 lat certyfikuje mi lotnisko, firmy energetycznej z którą prowadziłem wojnę o zakopanie kabla na podejściu do pasa... miałby łatwiej. Nie dlatego, że straszyłby tatusiem, ale z naturalnego ludzkiego odruchu. Tak samo jak byłbym przeszczęśliwy zatrudniając syna premiera Wielkiej Brytanii, prezydenta Francji, czy księcia Holandii. Mało tego, wymagałbym od niego mniej, niż od innych kierowników pionów, bo on by nadrabiał nazwiskiem. Nie piszcie proszę tylko o nepotyzmie, układach, które trzeba rozbić itd. To jest naturalna, ludzka rzecz, że syn premiera ma łatwiej (choć czytając jakie smsy dostają i jaka jest nienawiść do dzieci premiera, to nie wiem czy chciałbym mieć tak łatwiej - na pewno nie za 4 czy 10 tysięcy). Można oczywiście mieć usta pełne frazesów, ale to dziecinada. Oczywiście, wyjątek stanowi prezes Kaczyński, który nie ma syna, ani córki, a kota bym jednak nie zatrudnił.
Druga rzecz to słowa pani Wicepremiery. To jest taka socjotechnika wioskowa uprawiana przez niektórych. Jak polityk powie coś zasadnego to należy szybko znaleźć jakiś prawdziwy lub zmyślony argument kompromitujący. Tak jest z Tuskiem juniorem. Nawet jeśli uznamy, że zatrudnienie za 4k syna premiera w porcie lotniczym to skaza na systemie, to czy to zmienia zasadność słów Bieńkowskiej? Oczywiście to nic nie da, bo przedsiębiorstwo państwowe zawsze będzie źródłem synekury dla rządzących, więc nie wierzę w skutecznośc jakiejkolwiek reformy. Ale to w żaden sposób nie przekreśla zasadności słów Bieńkowskiej
„Gdy panowali na ulicy / Drobnomieszczańscy drobni dranie, / Już znakomici „katolicy”, / Tylko że jeszcze nie chrześcijanie; / Gdy się szczycili krzepą pustą,
A we łbie grochem i kapustą, / Gdy bili Żydów z tej tężyzny, / Tak bili, rozjuszeni chwaci, / Że większy wstyd był za ojczyznę, / Niż litość dla mych bitych braci” Julian Tuwim "Kwiaty polskie"
Jakto? Nie lubisz kiedy pralka jest w kuchni? Hehehe!Przez to gotowy ładny plan średniego amerykańskiego domu przewiduje masterbedroom z odpowiednimi garderobami i łazienką, miejsce na odkurzacz na każdym piętrze, schowek na pościel, prasowalnię, miejsce na pralkę, wygodną komunikację garaż-zakupy, miejsce na kosiarkę, schowek na sprzęt ogrodniczy i mnóstwo szczegółów, które potem sprawiają, że jest to wygodne miejsce do życia dla rodziny, a nie nowoczesne i brzydkie muzeum w formie pseudodworu.
Bardzo dobrze, bo oznacza, że dobrał sobie pracowników, do których ma zaufanie. Szef jest właściwie od kilku spraw: ma wiedzieć, jaką przewagę ma teraz i w jakich polach konkurencja, oraz w których dziedzinach konkurencja planuje i może mieć przewagę w przyszłości. Musi wiedzieć, co zrobić, żeby w jego firmie temu podołać i ich pokonać. To znaczy musi mieć plan i go wdrożyć, jak być pierwszym lub drugim na rynku. Ma być konsekwentny w swojej pracy, bo jak będzie mieć miękkie serce- upadną wszyscy. Jak twarde - najlepsi zostaną.
W przypadku LOT-u: jeśli konkurencja ma pilotów na umowie nie o pracę: to LOT też tak powinien. Jeśli konkurencja ma lepszy catering, boarding, cokolwiek- to LOT powinien mieć jeszcze lepszy. Albo na swoim rynku jestem najlepszy - albo się zwijam.
Dzisiejszy "Dziennik Gazeta Prawna" pisze o tym, że ogłoszony dobry wynik finansowy LOTu za zeszły rok to wynik inżynierii finansowej.
Kreatywna ksiÄgowoĹÄ? Tak siÄ osiÄ ga odLOTowe zyski - Gospodarka, finanse, budĹźet w Dziennik.pl - Dziennik.pl
Ja tam widzę backlog na E70 na poziomie 0 szt. I na /75 na poziomie 180 szt. Pytlos najwyraźniej zerżnął żywcem słowa Alexa, który stał się człowiekiem 'z branzy'
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
I 90/95 ok. 80 szt.. Ale nie o cyfry chodzi, E-jety w porównaniu z innymi i tak wciąż sprzedają się nieźle.
6 drimek ponoc 1 maja ?
wiadomo już coś na temat CSów z eurolotem i "nowych" kierunków?
Gwiazdy w LOT ť http://pulsbiznesu.pb.pl/3658692,675...tm_medium=mail
Za dwa tygodnie radę nadzorczą przewoźnika wzmocnią Zbigniew Ćwiąkalski i Maciej Witucki.
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/2,...j-PLL-LOT.htmlZa dwa tygodnie radę nadzorczą naszego narodowego przewoźnika wzmocnią Zbigniew Ćwiąkalski i Maciej Witucki, twierdzi "Puls Biznesu", zapowiadając na 22 maja nadzwyczajne walne zgromadzenie PLL LOT.Były minister sprawiedliwości i były prezes TPSA znaleźli się wśród sześciu kandydatów zakwalifikowanych w pierwszym etapie naboru ogłoszonego przez Ministerstwo Skarbu Państwa na początku kwietnia.
- Chodzi o wzmocnienie rady dobrymi nazwiskami. To ważne dla Komisji Europejskiej i ewentualnego inwestora, poszukiwanego przez polskiego przewoźnika, twierdzi informator gazety.
Jak wiadomo w Komisji Europejskiej od listopada 2013 r. trwa postępowanie, które ma ocenić czy przyznanie LOT 200 mln euro pomocy restrukturyzacyjnej jest zgodne z unijnymi zasadami pomocy państwa.
LOT, którego sytuacja finansowa wyraźnie się poprawia, zapowiada na ten rok osiągnięcie 70 mln zł zysku.
Mam pytanie czy Komisja Europejska podała jakiś przybliżony termin(rok) kiedy LOT ponownie będzie mógł otwierać nowe połączenia? Zakładając oczywiście, że toczące się postępowanie w związku z przyznaniem środków uznają za zgodne z przepisami UE.
Komisja nie wydała żadnego terminu i nie wyda. KE albo zatwierdzi pomoc i plan albo nie zatwierdzi.
LOT sam ustalił że "restrukturyzacja" będzie trwała do konca październik 2015(ładnie zbiega się z kalendarzem wyborczym) i taki termin złożył KE. KE dotychczas nie wydała żadnej wiażacej decyzji.
Zakładki