Rozumiem, że fachowcy z PiS/SLD/PSL/PJN (niepotrzebne skreślić) byliby lepsi?
Dopóki fa "firma" jest państwowa, dopóty takie jazdy będą.
Prywatyzacja albo śmierć.
Rada Nadzorcza LOT i nowa strategia - Pasazer.com
A zostaje po nich zwykle tylko coraz większy bałagan, kilkudziesięciu zatrudnionych przez każdego z nich krewnych królika i jakaś gigantyczna odprawa do wypłacenia za jego zasługi. W Zarządzie zostało już tylko trzech (tzn. troje) i sytuacja przypomina trochę horror Agaty Christie "Dziesięciu małych Indian". Będę zgadywać, ale coś mi podpowiada że kolejny geniusz na jego miejsce będzie znów pochodził z kręgu fachowców z PO.
St.
Rozumiem, że fachowcy z PiS/SLD/PSL/PJN (niepotrzebne skreślić) byliby lepsi?
Dopóki fa "firma" jest państwowa, dopóty takie jazdy będą.
Prywatyzacja albo śmierć.
Wszyscy oni byliby lepsi, chociażby z tego powodu, że gorzej zarządzać LOTem już się nie da. Czy słyszałeś o jakiejś innej spółce w całej Polsce, która w ciągu zaledwie trzech lat obecnych rządów stoczyłaby się od dodatniego wyniku w tak gigantyczne straty i całkowity brak perspektyw na przyszłość? Przy braku jakiejkolwiek innej fundamentalnej przyczyny poza tylko nieudolnym i nieprofesjonalnym zarządzaniem. Ale trzeba też przyznać, że ten zjazd rozpoczął się za czasów ostatniego Zarządu z czasów PiS.
St.
Radzę zagłębić się w sposoby wypracowywania "zysku" przez nieLota sprzed obecnych rządów. W ostatnich trzech latach dopiero wyszło szydło z worka - że tak naprawdę nieLot nigdy kokosów nie zarabiał, a budżet reperował sprzedażą czego się dało. Najpierw leasing zwrotny samolotów, potem sprzedaż udziałów, akcji i inne tym podobne "ruchy". Przyczyny takiego stanu rzeczy sięgają o wiele wcześniej niż 2007 rok.
Ten zjazd rozpoczął się jeszcze za prezesa Litwińskiego. Niech wspomnę chociażby akcje z Qualiflyerem i wycofanie się z BKK, DEL i PEK "bo tam lata Swissair, więc my nie musimy".
Pod wpływem SR skasowano wyłącznie połączenie do Bangkoku (3 loty tygodniowo).
Dzięki Swissairowi wzrosła ilość połączeń do Oslo (z 5 do 13), Sztokholmu (z 6 do 19), Brukseli (z 7 do 19), Amsterdamu, Mediolanu, Zurychu, Paryża i wielu innych miast, do których obecnie LOT lata 2-3 razy dziennie.
Wejście do Qualiflyer'a to był jedyny w historii kop jeśli chodzi o zwiększenie częstotliwości i oferty (choć jedynego Polaka bohatera procesu SR nie mam zamiaru wychwalać...)
Też tak to pamiętam.
Dzięki Qualiflyer'owi rozkład LOTu w Warszawie został uporządkowany w fale przylotów/odlotów, powstała jedna główna fala na wschód (odloty ok. 11, przyloty ok. 15) co w ogóle pozwoliło zacząć myśleć o hub'ie przesiadkowym. Wcześniej był w większości pełny chaos, typu we wtorki i środy latamy rano a w poniedziałki i czwartki wieczorem.
Chyba raczej bardzo się mylisz. Dla mnie za czasów Litwińskiego rozpoczął się najlepszy okres LOTu, wtedy nastąpiła wręcz przemiana cywilizacyjna w firmie. Nastąpił niespotykany wcześniej i później rozwój oraz uporządkowanie siatki, wprowadzenie nowoczesnej struktury organizacyjnej i regulaminów korporacyjnych. Większość wewnętrznych procedur do dzisiaj pochodzi z tamtego okresu, który trwał aż do końca 2005, kiedy to związkowe oszołomy doprowadziły do odwołania Grabarka. Wtedy rozpoczął się okres zamętu, nikt już chyba nawet nie pamięta ilu kolejnych prezesów przewinęło się przez firmę. A ostatni okres, który rozpoczął się za Siennickiego i trwa do dzisiaj, to już okres upadku. Zaprzestano jakiegokolwiek rozwoju, a wynik finansowy spada i kumuluje się z prędkością roller coastera.
Nie opowiadaj, proszę, że poprzednio wynik był pompowany refinansowaniem samolotów, bo to nieprawda. Leasing zwrotny nigdy nie może być używany do podkręcania wyniku, co najwyżej do jego wygładzania. Sprzedać przecież możesz jedynie tę część wartości samolotu, za którą już wcześniej sam zapłaciłeś. To teraz rozpoczęła się masowa wyprzedaż zgromadzonego przez lata majątku, a to z powodu całkowitego braku pomysłu na wyjście z dołka. Na sprzedaż idą wszystkie spółki, w tym Technika nie wiadomo po co. Nawet własny budynek, który zresztą był wybudowany właśnie za Litwińskiego. Nowe samoloty też były kupowane za Litwińskiego a nie refinansowane. Nawet spółki zależne wtedzy działały normalnie i przynosiły zyski, nie tak jak teraz.
St.
Sprzedaż majątku, o której mówisz, miała miejsce już wcześniej. Prowadzisz jakąś dziwną solidarnościowo-antyplatformerską propagandę, a tymczasem prawda jest taka, że nieLot wyprzedaje różne części swojego majątku od konca lat 90-tych, o ile dobrze pamiętam. Ty - jakimś trafem - pomijasz to, co wcześniejsze zarządy sprzedawały. Nie wiem też, jak można bronić przestępcy Litwińskiego, który ma udowodnione zarzuty korupcyjne. Przyznam się - do pewnego czasu też uważałem go za dobrego menadżera, dopóki korupcyjne szydło nie wyszło z worka.
Co do leasingu zwrotnego - miałem na myśli sprzedaż spłaconych już Boeingów około hmm... 1999? 2000? Nie pamiętam dokładnie, w którym roku to było, ale pamiętam dobrze, że taka akcja miała miejsce. A'propos Qualiflyera - to 'ułożenie' siatki w fale było chyba jedynym plusem. Pod każdym innym względem była to strata czasu i pieniędzy, tym bardziej, że już jak nieLot wchodził, Delta wypisywała się z tego interesu (a to był zasadniczo jedyny poza Swissairem 'koń pociągowy' tego aliansu.
Oprócz fal to przede wszystkim kolosalne zwiększenie ilości oferowanych połączeń. LOT z typowej zaściankowej linii bilateralno-umownej (latamy rzadko, w kratkę, drogo, kiedy partner pozwoli) stał się linią sieciową.A'propos Qualiflyera - to 'ułożenie' siatki w fale było chyba jedynym plusem. Pod każdym innym względem była to strata czasu i pieniędzy, tym bardziej, że już jak nieLot wchodził, Delta wypisywała się z tego interesu (a to był zasadniczo jedyny poza Swissairem 'koń pociągowy' tego aliansu.
LOT podkopało wejście do UE, która zakazuje udzielania pomocy publicznej.
Kiedy był Litwiński, standard LO był przyzwoity, a flota nie pozostawiała wątpliwości co do wieku/jakości. Firma miała jako-takie perspektywy...
Chyba jednak lepiej, żeby rządził "przestępca" i działo się w miarę dobrze, niż żeby siódme piętro było zasiedlane "uczciwymi" ludźmi.
... nie zatwierdzonej przez UE. (Nie chce wywolywac OT, ale - co to w takim razie sa, na przyklad, "fundusze unijne"? Albo grube miliardy ładowane w banki, lub np. w "stabilizację strefy euro"?)wejście do UE, która zakazuje udzielania pomocy publicznej...
Wiadomo od zawsze że unijny zakaz pomocy publicznej to bzdura i ma na celu dyskryminację jednych podmiotów kosztem drugich (ponadto co wymieniłeś np. także: przemysł stoczniowy vs przemysł motoryzacyjny - ten drugi to domena wielkiej czwórki z Zachodu, więc się nie przejmowali że to produkcja pojazdów służących do najbardziej szkodliwego środowisku środkowi transportu, który jest całkowicie sprzeczny z polityką ochrony środowiska UE, co kogo obchodzą stocznie, nieważne że jednym z priorytetów UE jest transport intermodalny i używanie wody przy przewozie wielkiego frachtu, nieważne, bo przecież stocznie to problem Chin, Korei i Polski; albo NRD vs biedne regiony innych krajów etc.)
Pomoc publiczna jest ingerencją w czysty wolny rynek, ale wyłącznie w sytuacji czystego wolnego rynku, a takiego nigdzie nie ma.
W lotnictwie jest np. tak, że zanim LOT dopuszczono do możliwości operowania Open Skies, wielu innych przewoźników już dawno miało pewną mocną okopaną pozycję na bogatym Zachodzie.
Żeby było wszystko fair, trzebaby od początku istnienia lotnictwa wprowadzić całkowicie wolną konkurencję.
Więc konkurencja przewoźników z nowych Państw UE z przewoźnikami z Zachodu jest iluzoryczna - ogranicza się wyłącznie do biednych wschodnich rynków i w zakresie lotnictwa ograniczenia dotyczące pomocy publicznej przewoźnikom z nowych państw UE uważam za draństwo. Jedna Łotwa umie jakoś sprytnie z tego wybrnąć i się tym nie przejmuje, i dobrze :P
Procedura leasingu zwrotnego w stosunku do samolotów (tzw. "sales and leaseback") jest jednym z podstawowych mechanizmów rządzących finansowaniem rozwoju floty. Korzysta z tego każdy, lub niemal każdy operator samolotów bo to jest świetny sposób na sfinansowanie nowych zakupów. Zarządowi możnaby stawiać zarzut nieudolności gdyby z takich mechanizmów nie korzystał i na przykład pozyskiwał nowe samoloty poprzez kosztowne kredyty rynkowe. Różnica między czasami Litwińskiego a dzisiejszym chaotycznym zarządzaniem jest taka, że wtedy wartość assetów rosła i budowano majątek firmy. A teraz w panice wyprzedaje się wszystko, co wtedy zbudowano. I wszyscy wiedzą, że pieniądze z tej wyprzedaży wystarczą co najwyżej na kilka miesięcy dalszej egzystencji firmy w stanie zapaści. Bardziej obrazowy będzie taki przykład: za Litwińskiego zbudowano budynek siedziby firmy przy 17-go Stycznia i jeszcze na tym skorzystano (poprzez zwolnienie dużo droższych pomieszczeń w Mariocie. A dzisiaj w pośpiechu szuka się chętnego na kupno tego majątku, bo jak się nie umie zarabiać na lataniu, to zarabia się na wyprzedaży mebli po rodzicach.
Możesz równieź pozostać w swoim przekonaniu, że dzisiejsze dziadostwo nie ma nic wspólnego z PO, a każdy kto uważa inaczej to "uprawia antyplatformerską propagandę".
St.
Dokładnie. Niemcy mogli dotować swoją kolej i stocznie. My nie. To niestety wada UE, a raczej grupy państw, od których to zależy.
I to nie byle jaki, jeszcze wtedy nie liczono "do pierwszego". Z tamtego okresu pochodzi chyba jeden z fajniejszych gadgetów LOTu - czarno-złoty Waterman.
Nie do końca, bo przecież wulkan, bo pyły, bo śnieg w grudniu, bo stare 767... Trochę w tych tłumaczeniach zarządu jest prawdy i tym motywują swoje rozpaczliwe działania.
Taaaa...
Qualiflyer, zwany w firmie potocznie "qualifrajer" to także likwidacja przedstawicielstw LOTu na lotniskach i przeniesienie sprzedaży do SR co niemalże natychmiast zaowocowało... obniżeniem ilości pasażerów na wielu odcinkch - i nie mówcie proszę o zwiększeniu oferowania- praktycznie prawie z dnia na dzień B734 latające dotąd pełne np do Londynu, Paryża, Sztokholmu czy Rzymu okażały się... za duże! Przykładów było wiele....
Pozdrawiam!
Piotr
Do Sztokholmu zamiast jednego 735 zaczęły latać 3 ER4... Wiesz, taki rozkład jest dużo wygodniejszy dla pasażera, o ile pamiętam statystyki, to ruch jednak rósł, a nie malał.Taaaa...
Qualiflyer, zwany w firmie potocznie "qualifrajer" to także likwidacja przedstawicielstw LOTu na lotniskach i przeniesienie sprzedaży do SR co niemalże natychmiast zaowocowało... obniżeniem ilości pasażerów na wielu odcinkch - i nie mówcie proszę o zwiększeniu oferowania- praktycznie prawie z dnia na dzień B734 latające dotąd pełne np do Londynu, Paryża, Sztokholmu czy Rzymu okażały się... za duże! Przykładów było wiele....
W Londynie Heathrow zresztą to LOT obsługiwał całą grupę SR.
Z punktu widzenia pasażera wszystko stało się wygodniejsze.
No to chyba ktoś z MSP ich w Zarządzie uprzedził przed nominacją że linia lotnicza jest biznesem trochę bardziej złożonym niż lizaki Chupa-Chups? To kolejny dowód, że najlepszy nawet teoretyk biznesu bez doświadczenia w branży może tylko ograniczyć się do stosowania jedynie książkowych metod zarządzania i uzdrawiania. Które czasami może nawet i mogą się sprawdzić. Częściej jednak prowadzą tylko do jeszcze większego zamętu, chaosu i strat. Największy błąd tego i kilku kolejnych Zarządów jest taki, że zamiast poszukać po świecie rozporoszonej przez poprzedników kadry LOTowskich fachowców, oni z uporem maniaka sprowadzają tu coraz więcej przebierańców, głównie partyjnych i potem efekty widać gołym okiem.
St.
Zakładki