A weź mi nie przypominaj tych druków z tamtych wakacji. Miałem całą teczkę jak leciałem na Minorkę, formularz na wyloty, na wlot, tamtejsze formularze, potem to samo co do QR, aplikacja z QR, jakieś oświadczenie dla tamtejszych służ sanitarnych, nawet linia lotnicza chciała swoje oświadczenie. Wszędzie dane, siakie, owakie, szkoda, że numeru buta jeszcze bo partnerki oczywiście wszystkie dane, numer miejsca itd. A co sprawdzali? Kod QR! Z 5h to wszystko ogarnialiśmy, a już wcześniej mieliśmy znalezione co trzeba. A jak ktoś jechał na wariata to mógł i na lotnisku ten druczek zastępczy dla QR wypełnić i tez by go wpuścili.
Zakładki