Zaraz tam swój wątek, raczej popisy ignorancji...
...czyli prezes Mikosz odgrywa Al-Bakera:
Dreamliner security losses for airlines We will go after Boeing for millions LOT CEO says - ...
Artykuł dorobił się już nawet swojego wątku na a.net.
Znowu: "I got love for da nigga, but nigga, please..."
Zaraz tam swój wątek, raczej popisy ignorancji...
"Rząd nie zamawiał analiz, które uzasadniałyby konieczność budowy CPK. Wild mówi, że wydłużyłoby tylko proces inwestycyjny."
I niech zaśpiewa "Boeing oddaj moje 100 milionów". A Boeing na to jak na lato, umowa na stół i o jakich milionach mowa?
A tak na poważnie, to mam nadzieję że Boeing zapłaci jakieś odszkodowanie i tego LO i Panu Prezesowi szczerze życzę.
Słuchał ktoś dzisiaj Mikosza na ten temat w TOK FM po 16 30?
Żenada goni żenadę...
Macha szabelką przed Boeingiem jak kiedyś Siennicki przed Lufthansą. I z pewnością skończy się tym samym co i wtedy: nowym wrogiem w obszarze, w którym nie da się funkcjonować inaczej jak tylko w bardzo bliskiej współpracy z dużo większymi od siebie. Lekcję "nie brać za dużo samolotów na zimę" prezes już kiedyś przerobił. Teraz kolej na inną lekcję genialnego samouka, niestety znów bardzo kosztowną dla firmy.
Pośmiać się można. Ale USA ma inny system prawny niż nasz. I nie takie roszczenia tam przechodziły.
Pamiętam słowa nieżyjącego już pana Pietrzaka, który był swego czasu przewodniczącym Komisji Wyścigów Torowych Międzynarodowej Federacji Motocyklowej, jak to jeden amerykański jegomość sądził się z amerykańską federacją motocyklową o odszkodowanie, że za to, że federacja międzynarodowa nie przyznała mu prawa do organizacji finału Indywidualnych Mistrzostw Świata na żużlu. I w sumie tę sprawę wygrał, bo w ramach ugody amerykańska federacja wybłagała międzynarodową, aby dać mu te prawa. I mistrzostwa się odbyły...
Tylko czy p. Miłosz podjął faktyczne działania wobec Boeinga, czy jedynie robi propagandę wobec polskiego odbiorcy?
Podjął przecież ofensywę medialną, nie? I w radio i w gazetach dokucza.. Może go zacytują w Reutersie. A na poważniej: widział ktoś umowę z B? Równie dobrze tam może być zapis, że oni mają w zamian za oferowaną niską cenę zagwarantowany brak określenia terminu dostaw w szerokim przedziale lat itp, co później, wobec pustek w kasie jeszcze raz przenegocjowano; za jeszcze większą obniżkę ceny rezygnacja z odszkodowania. I na tapecie zostanie tylko okres wymiany akumulatorów, raptem miesiące.
Ja osobiście jestem zdania, że tego typu rzeczy załatwia się w zaciszu gabinetów. To jest poważny bądź co bądź biznes i o poważne pieniądze chodzi.
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
Tym bardziej niepoważne było publiczne brzdąkanie osobistymi odczuciami w sytuacji trwających rozmów. A tak już na zawsze pozostanie z nalepką na marynarce na plecach: "Jestem niedopieszczony".
Wróżę sukces i dobrą atmosferę po rzuceniu kontrahentowi na wstępie, przed rozmowami: "wyciągnę od ciebie miliony".
Al-Baker robi to od lat. Różnica polega na tym, że on kupuje samoloty w dziesiątkach egzemplarzy i może sobie na to pozwolić...
Oby ten komentarz nie okazał się strzałem w kolano. No, chyba, że rzeczywiście Seba przygotowuje grunt pod zamówienie u Airbusa i powiązane z tym przychylne oko KE w sprawie pewnej tzw. "pożyczki"...
Ech, jak ja nienawidzę polytyky...
Tak, przedstawiciele Boeinga powiedzą "dalibyśmy więcej, ale za to rzucanie się w prasie nie damy". Zejdźcie na ziemię, jedno to takt, o którym pisze Egon, a drugie to to, co uda się udowodnić w papierach. I tylko o d tego drugiego będą zależeć ewentualne odszkodowania.
A trzecie, czy to będzie tylko damnum emergens czy z lucrum cessans; a po czwarte, po co w ogóle pracować nad przerobieniem przyjaciela w kłopotach na wroga?
Ladnie wyglada to w prasie i radiu dla niezorientowanych.
Come on Arsenal--))
Zakładki