Byłeś trochę szybszy :mrgreen:
Adam
Wersja do druku
A ja będę upierał się, że według tej relacji LOT nie poległ. Życie zawsze niesie w sobie pierwiastek niepewności i ryzyka, którego nie da się wyeliminować. Skaner nie zadziałał- pasażer miał w następstwie tego pecha. I nie ma systemów, które byłyby w 100% niezawodne.
Wysłane z mojego SM-A310F przy użyciu Tapatalka
I pasażer ma ponosić odpowiedzialność za to w postaci skasowania kolejnego odcinka? Zauważ, że to była krajówka. Problem był, choć do ogarnięcia. Mógł być większy gdyby np. nie miał pieniędzy na zakup kolejnego biletu.
A teraz pomyśl co by było, gdyby to był jakiś daleki lot i mocno ograniczone możliwości logistyczne lub finansowe?
Daleko szukać, Grecy pomieszali pasażerów do Poznania i Pragi. Na szczęście było za mało miejsc...
To była trasa Gdańsk -Kraków a co będzie jak stanie się to na trasie europejskiej? To osoby bez karty kredytowej lub środków na zakup biletu LOTu wybierać nie powinny? Bo LOT wtedy pokaże środkowy palec i powie, Pan tu nie leciał i radź sobie sam i taki twór już tyle razy był dotowany?
Pasażera nie ma to obowiązku obchodzić, dlatego należy się 250 euro.
LOT poległ, bo być może miał pecha. To LOT miał pecha, LOT będzie płacił.
A poza tym, idiotyczne jest dalsze utrzymywanie no-show rule, już samo to jest chore i sprzeczne z logiką, wszelkie tego następstwa też są oczywiście chore i sprzeczne z logiką.
Wysłane z mojego TA-1033 przy użyciu Tapatalka
Na moje 5 lotów z GDN 2 razy agentki na bramce odrywały końcówki kart pokładowych (wcześniej weryfikując nazwisko z karty z wydrukowaną listą PAXów), a następnie zabierały to co zostało w celu wprowadzenia do systemu (to akurat wiem, bo obserwowałem bramkę obok lot odlatujący przed moim). Myślę, że w takiej sytuacji jest duże ryzyko, iż np. jedna karta wypadnie, zagubi się i nie zostanie "wklepana" do systemu.
PS. Ja miałem wydruk A4, więc nic nie odrywano tylko na wydruku listy pasażerów oznaczono mnie długopisem
Czytaliście w ogóle ten tekst? Ten Pan nawet nie dojechał na Balice. Został zbyty na infolinii i uznał, że nie będzie ryzykować i pojedzie pociągiem. Jakby dojechał na lotnisko to sama jego obecność byłaby dowodem, że jakoś do Krakowa dojechał.
Wysłane z mojego SM-A310F przy użyciu Tapatalka
I co by mu to dało skoro bilet i tak miał anulowany? Miał jeszcze tracić czas i jechać na lotnisko nie wiadomo po co? Do Krakowa można dostać się wieloma innymi drogami niz tylko LOTem.
Sorry, ale nie da się czytać tych Twoich desperackich prób wytłumaczenia winy LO.
Nie wiem o której miał lot powrotny i o której był ostatni pociag do Trójmiasta, ale uważam że pasażer postapił racjonalnie nie ryzykujac jazdy na lotnisko.
Równie dobrze na lotnisku mógł usłyszeć od LO że przybyl do Krakowa na innym bilecie lub pociagiem.
Pozostaje mieć nadzieję, że nie zajmujesz się zawodowo obsługą klienta.
Pasażer nie chciał ryzykować "bycia zbytym" jak to określiłeś na lotnisku. Najważniejsze było dla Paxa wrócić na czas do Gdańska.
Pasażer wykupił bilet na przelot z punktu A do punktu B i powrót i tego oczekiwał od linii lotniczej. Skoro na infolinii powiedziano mu, że "Pan z nami" nie leciał to nie bardzo wiem dlaczego pasażer miałby jeszcze ryzykować podobną sytuację na lotnisku i tracić swój czas.
Pasażer racjonalnie założył, że w LO "prawa ręka wie co robi lewa" i skoro na infolinii dostał informację, że nie poleci to taką samą informację dostanie na lotnisku. Jak by się pojawił na lotnisku to obstawiam, że dla LO nadal nie było by to przekonywującym dowodem. Mógł przecież dojechać pociągiem Gdańsk-Kraków po to aby "spróbować naciągnąć LO" na podróż Kraków- Gdańsk :)
Nie jest moją intencją bronienie LOTu. Uważam jedynie, że nie ma systemów doskonałych i zawsze może wydarzyć się coś nieprzewidzianego. Pan Marcin miał naprawdę dużego pecha, nie jadąc na lotnisko postąpił racjonalnie wnioskując, że sprawę załatwi po powrocie. Nie potrafię natomiast mieć pretensji do konsultanta, że powiedział to, co znalazł w systemie. Z mojej strony koniec.
Pozdrawiam