Ostatnimi czasy hasło "prywatyzacja" kojarzy się w lotnictwie jednoznacznie z prywatyzacją LOTu. Działa jednak przecież jeszcze drugi polski przewoźnik, którego właścicielem jest Skarb Państwa. Jaka przyszłość czeka coraz bardziej obecny pod własną marką na polskim rynku Eurolot?

Przekształcenia własnościowe to niemal nierozważana do tej pory konsekwencja dokapitalizowania Eurolotu przez Ministerstwo Skarbu Państwa w kwietniu 2010 roku. Wcześniej, gdy LOT był jedynym udziałowcem w mniejszej linii, ewentualna prywatyzacja oznaczałaby przejęcie przez inwestora obydwu przewoźników, tak samo jak innych spółek z Grupy LOT. Teraz sprawa jest mniej jasna.

Przypomnijmy - od ubiegłego roku Skarb Państwa jest większościowym udziałowcem w Eurolocie. Po dokapitalizowaniu przewoźnika kwotą 260 mln zł ministerstwo objęło 62% akcji. Stopniowe dystansowanie się Eurolotu od spółki-matki, LOT-u, opisywaliśmy w raporcie pt. "Własna droga Eurolotu".

Prywatyzacja Eurolotu - może, nie musi. Oznacza to, że jeśli nastąpi prywatyzacja PLL LOT, inwestor przejmie automatycznie jedynie 38% udziałów w Eurolocie. Zbyt mało, by mieć decydujący wpływ na kierunek rozwoju przewoźnika.

- Z uwagi na powiązanie działalności PLL LOT S.A. i EuroLOT S.A., łączące je obszary synergii gospodarczej oraz aktualną ich strukturę kapitałową, uzasadnione jest skorelowanie procesów pozyskiwania inwestora dla PLL LOT S.A. i EuroLOT S.A., co jest obecnie realizowane. Zatem zmiany kapitałowe PLL LOT S.A. dotyczyć będą również EuroLOT S.A. - powiedział nam Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa.

W ministerstwie zastrzegają jednak, że nie musi to oznaczać równoczesnej prywatyzacji przewoźników. Z ostrożnych wypowiedzi MSP wynika, że istnieje możliwość, że obydwie linie przejmie ten sam inwestor. Nie jest to jednak nic pewnego. Nie ma również gwarancji, że prywatyzacja przewoźników nastąpi równocześnie, a nawet - że w ogóle nastąpi.
Prawo nie blokuje Eurolotu. Prywatyzacja Eurolotu jest jednak łatwiejsza z punktu widzenia prawnego. Obowiązująca ustawa z 1991 roku wymusza bowiem, by Skarb Państwa pozostawał większościowym udziałowcem LOT-u. Czyli blokuje jego prywatyzację. Bez zmiany ustawy niemożliwe są daleko idące przekształcenia struktury właścicielskiej przewoźnika, a już wiadomo, że posłowie nie zajmą się nią przed upływem bieżącej kadencji. Prawo nic nie mówi jednak o innych przewoźnikach, np. o Eurolocie.

Przedstawiciele linii nie komentują sprawy i odsyłają do właściciela, czyli MSP.

Razem, osobno, w pakiecie?

Jakie scenariusze są zatem możliwe dla Eurolotu?

Po prywatyzacji LOT-u jego dawna spółka-córka może pozostać w rękach państwowych. Może też zostać sprzedana temu samemu inwestorowi, co dawałoby szansę na budowanie prywatnej linii lotniczej o pełnej ofercie lotów długodystansowych i regionalnych. Wreszcie Eurolot może trafić do innego właściciela niż LOT, co z kolei mogłoby zaostrzyć konkurencję lub umożliwić budowanie bliskiej współpracy niezależnych linii, na kształt Lufthansy i jej oddziałów regionalnych.
Jest też wariant pesymistyczny. Prywatyzacja LOT-u nie udaje się bądź nie jest przeprowadzona, a w prywatne ręce trafia wyłącznie Eurolot. Wtedy można by spodziewać się dalszego wzmacniania pozycji linii regionalnej, a w przyszłości być może nawet detronizacji LOT-u.

To tylko spekulacje. Jednak trzeba pamiętać, że państwowe linie lotnicze w Polsce to nie tylko LOT. Coraz śmielej wkraczający na rynek jako niezależny przewoźnik Eurolot może być dla prywatnych inwestorów kąskiem bardziej łakomym niż przynoszący straty, obarczony silnymi związkami zawodowymi i rozbudowaną strukturą organizacyjną LOT.

autor: Dominik Sipiński
Źródło: Pasazer.com