Pustynie pełne samolotów
Nie ma lepszego barometru kondycji sektora linii lotniczych niż liczba tzw. „białych ogonów” czyli samolotów uziemianych na suchych jak pieprz pustyniach Kalifornii i Arizony. Ich ilość nieuchronnie rośnie, kiedy cykliczne spowolnienie zmusza linie lotnicze do cięć i uziemiania floty.
/Mediumphoto

Więcej w supertemacie:
Globalny kryzys finansowy
Obecny kryzys nie jest wyjątkiem. Według opublikowanego w tym tygodniu raportu brytyjskiej grupy Ascent Consulting ponad 11 proc. z 20,293 tys. samolotów pasażerskich na całym świecie przebywa obecnie na amerykańskich pustyniach lub innych podobnych miejscach. Liczba ta może wzrosnąć do 13 proc., czyli sytuacji z końca 2001 r., kiedy sektor lotniczy lizał rany po 11 września.

Największej redukcji floty dokonały linie północno-amerykańskie. Dalej są przewoźnicy europejscy i azjatyccy. Tylko linie z Bliskiego Wschodu, zwłaszcza z Emiratów, zdają się opierać ogólnemu trendowi i planują w tym roku ekspansję.

Niemniej ogólna sytuacja jest dość zła. Air New Zealand, który ogłosił niedawno 14 proc. redukcję floty, stara się sprzedać jednego ze swoich Boeingów 747-400 za 10 mln nowozelandzkich dolarów (5 mln dolarów amerykańskich). Nie tak dawno temu stawka wyniosłaby ok. 240 mln.

Zmniejszony ruch lotniczy i ogólnoświatowy kryzys zmusza linie lotnicze do renegocjacji dużych zamówień u Boeinga i Airbusa, które składane były podczas boomu ostatnich lat. Firmy starają się uzyskać od producentów pomoc w finansowaniu lub opóźnić dostawy. Boeing ogłosił już, że planuje pomóc swoim klientom kwotą 1 mld dolarów w formie finansowania. Francuski rząd udostępnił bankom 5 mld euro z przeznaczeniem na finansowanie sprzedaży Airbusa.

Producenci samolotów i linie lotnicze już dawno temu dostosowały się do cyklicznych boomów i spowolnień. Jednak tym razem sytuacja jest wyjątkowo zła. Fakty mówią same za siebie: dwaj najwięksi klienci Boeinga i Airbusa, a także producenci silników General Electric, Pratt & Whtiney i Rolls Royce są w bardzo poważnych kłopotach. Największymi klientami nie są wcale linie lotnicze, ale dwaj giganci, którzy zdominowali rynek leasingu samolotów. Każdy z nich posiada flotę ponad 1000 maszyn. Liderem jest International Lease Finance Corp (ILFC), spółka zależna przeżywającego ogromne problemy amerykańskiego giganta ubezpieczeniowego AIG. Drugi gracz to zależne od GE General Electric Commercial Aviation Services (Gecas).

AIG stara się sprzedać swoją spółkę, ale kto w obecnej sytuacji chciałby ją kupić? Gigant stara się obecnie o pomoc amerykańskiego rządu, który miałby pomóc potencjalnemu kupcowi w sfinansowaniu transakcji. Gecas z kolei czeka z niepokojem na ewentualną obniżkę ratingu AAA swojej firmy matki. Taka decyzja miałaby dla firmy poważne reperkusje, ponieważ jak dotąd prosperowała ona dzięki finansowej sile swojej firmy matki, zapewniającej dostęp do taniego finansowania.

Dlatego też prawdopodobnie coraz więcej „białych ogonów” będzie zmierzać w kierunku pustyń. Pytanie czy wystarczy miejsca do ich przechowania.

Paul Betts i Charis Gresser
© The Financial Times Limited 2009
źródło Pustynie pełne samolotów - Świat - Financial Times - Onet.pl - 07.03.2009