Zamieszczone przez
malgond
Wodór wydaje się bardzo dobrym paliwem, jeśli liczyć wartość opałową w przeliczeniu na masę, prawie 3 razy więcej niż JET A1: 142 MJ/kg wobec 42.8 MJ/kg. Natomiast w przeliczeniu na objętość... porażka. W stanie gazowym w ogóle na ma co porównywać, wodór przy 700 atm (straszne ciśnienie!) 5.6 MJ/L, paliwo lotnicze: 37.4 MJ/L. Potrzebne byłyby 7 razy większe i chyba kilkadziesiąt razy cięższe zbiorniki, zdolne wytrzymać ciśnienie 700 atm wobec bezciśnieniowych zbiorników na JET. W stanie ciekłym nadal jest kiepsko, ok. 10 MJ/L czyli "tylko" 4 razy większe zbiorniki niemal bezciśnieniowe, ale za to izolacja termiczna dla -250 stopni Celsjusza... masakra. Można się wprawdzie obyć z minimalną izolacją, zakładajac, że ciepło przenikające z zewnątrz będzie kompensowane przez ciepło parowania cieczy i wypuszczanie po troszku odparowanego wodoru na zewnątrz, jak to ma miejsce w rakietach stojących na platformach startowych przed odpaleniem; straty są minimalne jak na całościowy koszt operacji dla rakiet, ale dla samolotów rachunek pewnie byłby inny.
Do tego dochodzi niebezpieczeństwo związane z wysoką palnością wodoru i wybuchowością mieszanki z powietrzem. Hindenburg się kłania. Krogeniczny wodór też nie jest bezpieczny, nie mówiąc już o tym, że ma temperaturę wrzenia niższą niż tlen, więc na ściankach naczynia z LH2 skrapla się tlen z powietrza... co to znaczy dla bezpieczeństwa pożarowego chyba mówić nie trzeba.
Krótko: dla wehikułów lądowych, gdzie masa zbiornika nie jest specjalnie istotna - być może wodór się sprawdzi. Dla samolotów - można zapomnieć.
Zakładki