FlyA - tak ma nazywać się nowy europejski przewoźnik niskokosztowy latający na trasach transatlantyckich. Za pomysłem stoi Julian Cook, były szef szwajcarskiej linii Baboo, a pierwsze loty mają odbyć się w 2013 r.
Nowy niskokosztowy przewoźnik ma wykorzystywać flotę samolotów Airbus A330-300 w ciasnej konfiguracji jednoklasowej dla ponad 400 pasażerów. Najtańsze bilety mają kosztować 69 euro za lot w jedną stronę. W przeciągu czterech lat linia ma mieć 10 samolotów.
- Nie mamy jeszcze dokładnej daty startu, ale prowadzimy rozmowy z paroma firmami leasingowymi, by zdecydować, czy będzie to czerwiec 2013 r., czy może jakiś inny miesiąc - powiedział Julian Cook, szef nowej linii.
FlyA będzie w większości własnością inwestorów europejskich, ale Cook nie wykluczył również, że do projektu włączą się pozaeuropejscy gracze z doświadczeniem w lotnictwie. Kwestie kapitałowe i własnościowe mają zostać niedługo sfinalizowane.
Początkowo Cook chciał latać głównie z Wielkiej Brytanii do Indii i Pakistanu. Jednak podniesienie podatków od pasażerów lotniczych w tym kraju oraz analizy rynku skłoniły go do zmiany planów.
FlyA będzie latał na początek z Europy na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych i Kanady, na trasach trwających od sześciu do dziewięciu godzin. Na takich połączeniach model niskokosztowy pozwala uzyskać większą przewagę niż na rejsach trwających ponad 10 godzin.
Nie wiadomo jeszcze, gdzie znajdzie się główna baza FlyA. Cook mówi, że w grę wchodzą trzy warianty lokalizacji siedziby linii: Wielka Brytania, Luksemburg lub Irlandia. Jednak w każdym z tych przypadków główne lotnisko FlyA znalazłoby się zapewne w innym kraju, bo o lokalizacji siedziby mają decydować przede wszystkim korzystne warunki podatkowe i przepisy dotyczące rynku pracy.
Dominik Sipiński
Zakładki