Pokaż wyniki od 1 do 12 z 12
  1. #1

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Warszawa

    Domyślnie Miał lecieć wygodnie, przyleciał po śmierć


    Polecamy

    Ciężko chory Jerzy Nowak samolotem wracał do Wrocławia ze Stanów Zjednoczonych. Jego nosze obsługa samolotu zainstalowała tuż pod sufitem, uniemożliwiając pielęgniarce zaopiekowanie się chorym. Trzy dni później Jerzy Nowak zmarł. LOT nie poczuwa się do winy. Sprawę transportu chorego zbada wrocławska prokuratura. - Po artykule w "Gazecie Wyborczej" prokurator nakazał wszcząć czynności sprawdzające, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa - informuje Małgorzata Klaus, rzeczniczka wrocławskiej Prokuratury Okręgowej.
    Jerzy Nowak z żoną Krystyną 15 lat temu wyemigrowali z Wrocławia do Nowego Jorku. Kiedy mężczyzna podupadł na zdrowiu - w marcu przeszedł kolejny udar mózgu - postanowili wrócić do ojczyzny.


    Krystyna Nowak załatwiła mężowi opiekę w Ośrodku Medycyny Paliatywnej i Hospicyjnej w podwrocławskim Będkowie. We wrześniu opiekujący się chorym amerykańscy lekarze orzekli, że może lecieć samolotem pod warunkiem zachowania szczególnych warunków transportu. Nowakowie byli szczęśliwi, że wracają.

    Wykupili dla pana Jerzego specjalny bilet, kilkakrotnie droższy, by mógł lecieć bezpiecznie - kosztował 5,7 tys. dolarów, podczas gdy zwykły bilet pani Krystyny tylko 750. Wynajęli pielęgniarkę (2 tys. dolarów).

    Krystyna Nowak: - LOT zapewnił nas, że nosze z mężem zostaną umieszczone na miejscu foteli wymontowanych specjalnie dla nas. W samolocie przeżyłam szok: fotele nie zostały wymontowane, tylko złożone. Nosze zostały zamontowane na nich tak, że wynajęta przez nas pielęgniarka nie miała możliwości opiekowania się mężem, bo podwieszono go zaledwie 10 cm pod sufitem! W pasy zapięto go tak, że o mało się nie udusił! To był koszmar! Co chwila dostawał ataku paniki.

    Kiedy po dziewięciu godzinach lotu samolot z małżeństwem Nowaków wylądował w Warszawie, pan Jerzy był już w bardzo ciężkim stanie. Lekarz z odbierającej go prywatnej karetki pogotowia Sal-Med był wstrząśnięty stanem chorego. W raporcie napisał: "Nosze wraz z pacjentem umieszczone były na złożonych oparciach czterech foteli, co dawało brak możliwości dostępu do samego pacjenta, jak również niewielką przestrzeń tlenową - odległość od twarzy do sufitu wynosiła niecałe 10 cm, co dodatkowo zmniejszało wydolność oddechową. Pacjent pływał we własnych fekaliach (...) transportowany był w skandalicznie kiepskich warunkach, co z pewnością dodatkowo przyczyniło się w znaczącym stopniu do pogorszenia stanu zdrowia chorego".

    Rzecznik LOT Wojciech Kądziołka nie zgadza się z opinią lekarza. Mówi, że przewoźnik dotrzymał wszelkich zobowiązań: - Nosze mogą być zamontowane tylko w jednym, konkretnym miejscu samolotu i tam zostały umieszczone. Zostały zamontowane na złożonych fotelach, bo tak mówią przepisy.

    Kądziołka wyklucza winę swojej firmy za pogorszenie stanu pacjenta. - Amerykański lekarz, który wydawał zgodę na lot pacjenta, powinien był wiedzieć, w jaki sposób montowane są nosze i w jakich warunkach chory będzie transportowany.

    Ale rzecznika LOT nie było na pokładzie samolotu. Całą sytuację doskonale pamięta towarzysząca małżeństwu Nowaków nowojorska pielęgniarka Irena Hartell: - To był absolutny skandal. Pacjenta podwieszono pod sufitem jak worek kartofli, tak że nie miałam do niego żadnego dostępu. Nie można mu było aplikować lekarstw, pokarmu ani przewijać. Spowodowało to ogromny stres i przerażenie chorego, a skutkowało znacznymi skokami ciśnienia.

    Pana Jerzego przywieziono wreszcie do hospicjum w Będkowie. - Do nas dotarł w stanie niemal agonalnym - twierdzi dyrektor hospicjum dr Riad El Zein. - Jego stan bardzo szybko się załamał i po trzech dniach pacjent zmarł z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej.

    - Czy sposób transportu mógł mieć na to wpływ?

    El Zein: - To był człowiek bardzo chory, po kilku udarach, miał spore zmiany w mózgu. Ale nie można tego wykluczyć.

    Po pogrzebie męża pani Krystyna - za namową rodziny - postanowiła poskarżyć się prezesowi LOT na to, jak potraktowano jej męża. Przez trzy miesiące nikt z firmy nawet do niej nie zadzwonił. W środę Wojciech Kądziołka zapewniał nas, że we wtorek zarząd LOT wystosował do niej oficjalne pismo. O przyznaniu się do winy nie ma jednak mowy.

    ** Nazwisko pani Krystyny i jej męża zostało zmienione.

    Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomos...9,4758631.html

  2. #2
    Awatar bartolomic

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    EPBY

    Domyślnie

    ja bym sie nie zgodzil na taki lot gdybym zobaczyl jak to ma wygladac.. skoro bylo uzgodnione inaczej, to nie rozumiem, dlaczego podwieszono go pod sufitem.

    nie wiem gdzie lezy wina, ale nie zdziwilbym sie, gdyby w LOTcie cos pokombinowali.. szkoda go..

    Lufthansa - there is no better way to fly (tutaj jednak chyba przesiadka byla teoretycznie problemem)

  3. #3
    Zbanowany
    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Włocławek

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez bartolomic
    ja bym sie nie zgodzil na taki lot gdybym zobaczyl jak to ma wygladac.. skoro bylo uzgodnione inaczej, to nie rozumiem, dlaczego podwieszono go pod sufitem.

    nie wiem gdzie lezy wina, ale nie zdziwilbym sie, gdyby w LOTcie cos pokombinowali.. szkoda go..

    Lufthansa - there is no better way to fly (tutaj jednak chyba przesiadka byla teoretycznie problemem)
    W LOT tez pzresiadka, gdyz pzreciez lecieli do WRO.

  4. #4
    Awatar bartolomic

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    EPBY

    Domyślnie

    to co.. do ATRa go wsadzili

  5. #5
    Awatar Gabec

    Dołączył
    Jan 2007
    Mieszka w
    KRK

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez bartolomic
    to co.. do ATRa go wsadzili
    raczej nie:

    Kiedy po dziewięciu godzinach lotu samolot z małżeństwem Nowaków wylądował w Warszawie, pan Jerzy był już w bardzo ciężkim stanie. Lekarz z odbierającej go prywatnej karetki pogotowia Sal-Med był wstrząśnięty stanem chorego. W raporcie napisał: "Nosze wraz z pacjentem umieszczone były na złożonych oparciach czterech foteli, co dawało brak możliwości dostępu do samego pacjenta, jak również niewielką przestrzeń tlenową - odległość od twarzy do sufitu wynosiła niecałe 10 cm, co dodatkowo zmniejszało wydolność oddechową. Pacjent pływał we własnych fekaliach (...) transportowany był w skandalicznie kiepskich warunkach, co z pewnością dodatkowo przyczyniło się w znaczącym stopniu do pogorszenia stanu zdrowia chorego".

  6. #6

    Dołączył
    Feb 2007

    Domyślnie

    Nie wiem jak to z noszami jest, ale skoro jest tylko jeden sposób ich montowania w LOTowskich 767, to winę ponosi osoba, która w NYC wprowadziła rodzinę zmarłego w błąd. Albo doszło do nieporozumienia, bo wymontowywanie foteli byłoby jeszcze droższą usługą? Ja bym na miejscu pani Nowak, odmówił przelotu w takich warunkach, aczkolwiek rozumiem że załoga mogła wprowadzać atmosferę "babo nie jęcz, przez Ciebie tracimy slota, ruchy, nie da sie inaczej etc...", jak to niektóre babsztyle i gbury potrafią, i kobieta się nie odważyła prosić o zmianę warunków lotu.

    Czy w Lufthansie w A340 albo 744 nosze są montowane inaczej? Jak to wygląda?

  7. #7

    Dołączył
    Dec 2007

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Stoarn
    załoga mogła wprowadzać atmosferę "babo nie jęcz, przez Ciebie tracimy slota, ruchy, nie da sie inaczej etc...", jak to niektóre babsztyle i gbury potrafią, i kobieta się nie odważyła prosić o zmianę warunków lotu.
    To bardzo możliwe, zważając na niektóre stewardessy LOT.
    Generalnie pasażera mają tam z tyłu, a na pokładzie czują się jak królowe.
    Nie mówię, że jakieś kłopoty mnie przez to spotkały, ale fakt jest faktem bo miło nie było.

  8. #8
    ModTeam
    Awatar egon.olsen

    Dołączył
    Mar 2007
    Mieszka w
    EPWA
    Wpisów
    46

    Domyślnie

    @stoarn: W LH 744 jest specjalne miejsce dla pasażerów, których transport musi się odbywać w pozycji leżącej: http://www.airliners.net/open.file/0222489/L/
    Pozdrawiam
    Krzysztof Moczulski


  9. #9

    Dołączył
    Feb 2007

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Piter2
    Cytat Zamieszczone przez Stoarn
    załoga mogła wprowadzać atmosferę "babo nie jęcz, przez Ciebie tracimy slota, ruchy, nie da sie inaczej etc...", jak to niektóre babsztyle i gbury potrafią, i kobieta się nie odważyła prosić o zmianę warunków lotu.
    To bardzo możliwe, zważając na niektóre stewardessy LOT.
    Generalnie pasażera mają tam z tyłu, a na pokładzie czują się jak królowe.
    Nie mówię, że jakieś kłopoty mnie przez to spotkały, ale fakt jest faktem bo miło nie było.
    To nie tylko w LOCie. Ale mają to niestety najczęściej polscy pracownicy, bo czują się jeszcze zawodami "ważnymi"

  10. #10
    ModTeam
    Awatar Quantas

    Dołączył
    Jan 2007
    Mieszka w
    Pyrlandia

    Domyślnie

    Sprawa trudna bo:

    1. czy istnieją dokumenty (umowa) które jasno mówią jak miał wyglądać transport ?.
    2. Jeśli wygladał tak jak opisuje to rodzina to znaczy że przepisy dotyczące możliwości przewozu w pozycji leżącej są złe bo nie spełniają wymogów jakie spełniaą powinny.
    3.Jesli nieszczęsnik miał oczy 10 cm od górnych szafek to przewinięcie jego było jednak możliwe. Trudne ale możliwe.
    4. Czy napewno lot 9h był gorszy od jazdy WAW-WRO karetką po wyjatkowo gównianej drodze ?

    Jestem daleki (jak zawsze) od bronienia mojej i Waszej firmy ale nie przesądzał bym o winie LOTu.



  11. #11
    Awatar AndrzejD

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie

    Jakie są warunki podróży było już wiadomo na lotnisku w Stanach. Dlaczego pielęgniarka, która leciała razem z chorym nie interweniowała. Również żona chorego leciała tym samolotem i nie protestowała czyli zaakceptowała warunki lotu. Przecież mogła powiedzieć, że warunki są złe i chory lecieć nie może bo.... Ale nie zareagowała tylko zgodziła się na ten lot. Nie było przymusu więc obwinianie LOTu za złe warunki, a szczególnie za śmierć jest chyba bezzasadne.
    Pozdrawiam,
    Andrzej

  12. #12

    Dołączył
    Jan 2007

    Domyślnie


    Polecamy

    W sumie to pacjent w stanie jaki jest przytoczony w artykule to był poprostu "bąbel na wodzie", pech chciał że podjęli decyzje o powrocie (no cóż jak się w PL ma pieniądze to można jakoś żyć) i myślę że to iż człowieka w takim stanie poddaje się tak wyczerpującej eskapadzie (dla niego każda chwila to była walka o życie, a dla nas w większości jest to wielka frajda z możliwości lotu samolotem) było tutaj krytyczną decyzją.

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •