Na każdym silniku w samolotach pasażerskich (ATR, Boeing, Embraer, Airbus itp) są czujniki - są to 2 pętle wykrywające pożar oraz nadmierną temperaturę. Sygnalizacja pożaru w kokpicie to: dzwonek/syrena (głośne jak diabli!), świecące na czerwono dźwignie ppoż (firehandle, fire pushbutton - zwane swojsko fajerłapkami) oraz świecące lampki przed oczami Master Warning.
Gaszenie zależy trochę od typu s-tu, tym niemniej procedura jest podobna:
po pierwsze - lecimy!!!
po drugie - drzemy się na cały świat: "Maday..."
po trzecie - gasimy:
- wyłączenie autothrotla (jeśli jest) oraz silnika
- wyciągnięcie/naciśnięcie fajerłapki - to powoduje: odcięcie paliwa, wyłączenie i izolacja: odbioru powietrza (bleed), generatora, pompy hydro;
- jeśli dalej się świeci czyli jest pożar - rozładowanie pierwszej butli,
- dalej się świeci - rozładowanie 2 butli
Jaki środek gaśniczy? nie wiem, ale ponoć skuteczny!
Potem - jedziemy dalej z checklistą, a każda mówi zaraz w pierszym zdaniu - land ASAP czyli ląduj tak szybko jak to możliwe! Szczególnie, kiedy pożar nie został ugaszony - wtedy wręcz zalecają lądowanie poza lotniskiem bądź wodowanie - lebiej się rozbić i uratować choć trochę ludzi niż nikogo...
EDIT: środek gaśniczy podawany jest na silnik, pod maskami; kiedyś w ruskich samolotach np. Tu134 środek gaśniczy wtryskiwano DO ŚRODKA silnika, ale w Tu134A już nie (albo było to wyłączone - jakoś tak)
Zakładki