Na materiały wybuchowe. Standard wszędzie, ale zauważyłem, że w UK szczególnie lubią go używać. Mi tak kiedys wysprzątali każdy zakamarek plecaka. W tym samym czasie druga osoba 6 razy przepuszczała pudełko z babcinym sernikiem przez maszynę.
Witam.
Przed wczoraj byłem na Stansted. Przy przejsciu przez security, pani celniczka sprawdzała mi plecak oraz aparat foto za pomocą dziwnego urzadzenia, mianowicie :
... napierw zapytala sie czy aparat jest moj nastepnie przejechala go do okola takim urządzeniem wielkości suszarki do włosów, na kocu chudej szyjki tego urządzenia był taki mini talerzyk z przymocowaną białą szmatką. Sprawdzono tak dokładnie aparat foto, a następnie cały plecak, wkładając to ustrojstwo nawet w każdą kieszonkę.
Na koniec Pani celnicza zdjęła tą białą szmatkę, włożyła do jakiegoś urządzenia, poczekała na jakąś krótka analizę (?) i powiedziała, że ok .
To był test na narkotyki ?
z góry dziękuję za pomoc.
Na materiały wybuchowe. Standard wszędzie, ale zauważyłem, że w UK szczególnie lubią go używać. Mi tak kiedys wysprzątali każdy zakamarek plecaka. W tym samym czasie druga osoba 6 razy przepuszczała pudełko z babcinym sernikiem przez maszynę.
Miałem tak kiedyś badane buty na granicy izraelskiej ;-)
Mnie również sprawdzali tym urządzeniem plecak na Stansted
tak robią na wielu lotniskach, np: we Frankfurcie na prześwietleniu wyszło że mam aparat w plecaku, następnie pocierali szmatką o zaślepkę obiektywu na body szybki test i okazało się że moja puszka nie jest wybuchowa
Jak sie chce przejsc przez wszystko co tylko maja dostepne do kontroli to najlepiej latac wewnatrz Stanow na bilety standby, pozdroz w jedna strone
Przy odprawie z automatu dostaje sie SSSS na karcie do bordingu a nastepnie obwachaja, przeswietla, rozbiora, rozkreca, sprawdza brud za uszami i pomiedzy palcami u nog i w ogole trzeba przyjsc pol godziny wczesniej niz normalnie
Odnosnie samego sprawdzania na materialy wybuchowe to przy jednej kontroli przeszedlem przez "sniffera", nastepnie rozkrecono wszystko co mialem i sprawdzono pod katem materialow wybuchowych a nastepnie przywitalem sie z miejscowym psem w sluzbie ojczyzny
Wszystkie sluzby bezpieczenstwa tylko do Waszej wylacznej dyspozycji
Ostatnio edytowane przez thewho ; 20-11-2010 o 02:54
W Australii to też standard na każdym lotnisku. Średnio co 4-5 osoba jest 'niuchana' i średnio co 4-5 lotów samemu się jest badanym pod kądem materiałów wybuchowych.
Ale to jest w sumie paranoja, bo ostatnio wiozłem na trasie KTW - FRA - SIN - PER - BKK - FRA - KTW torbę białego proszku (odżywka białkowa ~1kg) w podręcznym i nikt nawet nie raczył zapytać, co to nie wspominając o przyprowadzeniu pieska... zaznaczam, że torba była już naruszona
Ja wiozłem cały worek liści koki z Peru. Tam na to nikt absolutnie nie zwraca uwagi (trzeba tych liści bardzo dużo by cokolwiek znich zrobić), ale w Europie podobno robią problemy, zanim się nie zorientują, że to nic poważnego (tak przynajmniej było w 2001). Plecak na moich oczach wąchały psy i żaden nic nie wyczuł.
Zakładki