Witam,
Mam takie pytanie, otóż. Czy OLT Express był przewoźnikiem niskokosztowym? Tak jak informowały mass media, przy okazji zaprzestania działalności O2. Przecież przewoźnik prowadził działalność tak jak linia tradycyjna, nawet nie próbował zarabiać na dodatkowych usługach. Darmowa odprawa na lotnisku(nawet długi brak odprawy online), bagaż rejestrowany i catering w cenie biletu, loty odbywały się w godz. i z częstotliwością dla biznesu, zróżnicowanie taryf etc.
Jedynie co może mówić, że O2 to linia low-costowa to cena biletu. A więc czy ktoś jest w stanie mi to wytłumaczyć?
OLT było prawie jak Ryanair, który reklamuje się nie jako low-cost, tylko jako low-fare airline. Tylko że Ryanair jest także low-costem, a OLT nie. W sumie takie rozróżnienie interesuje klienta, bo co mnie obchodzi, że linia ma niskie koszty, jeśli bilety są drogie i profit z tego ciągnie tylko linia (wysoka marża).
Niech spoczywa w pokoju OLT. Brakuje mi go biorąc pod uwagę ze muszę robić minimum raz w tygodniu WAW-GDN-WAW. Jak dla mnie to był lowcost ale generalnie było im bliżej do przewoźnika tradycyjnego. W pewnym momencie oni sami już nie wiedzieli kim sa. Na początku był plan lini regularnej z hubem w Gdańsku. Następnie powstały połączenia p2p z przesiadkami w nieprzystosowanych do tego portach regionalnych. Siatka międzynarodowa była już typowo lowcostowa miały to być połączenia typowo p2p i zanika idea hubu w Gdańsku.
Oczywiście oferowanie darmowego cateringu i bagażu na trasie krajowej to nie był najlepszy pomysł ale w tym temacie dużo zostało już powiedziane.
Niestety pan Frankowski i spółka żyli w świecie marzeń i chcieli stworzyć hybryde lowcostowa z tradycyjnym przewoźnikiem co generalnie jest niemożliwe.
Sent from my iPad using Tapatalk
Co niemożliwe, co niemożliwe? Da nam przykład Lufthansa...
For every solution there is a problem.
Jeśli chodzi o wymagalne koszty działalności bieżącej to myślę, że poziom Pan Am, Swissair, starej Alitalii albo SASu
Albanczyk@ Napiszę to po raz któryś już na tym forum: nie istnieje coś takiego jak linie "tanie", "niskokosztowe", "LCC", "no-frills", "tradycyjne", "hybrydowe", "legacy" itd.
Powyższe określenia zostały wymyślone przez niektórych przewoźników - określanych później jako "tanich" - w celu wywołania w pasażerze wrażenie, jakoby z racji niższych cen biletów mniej się pasażerowi takiemu należało, a przede wszystkim, jakoby pasażer takiego przewoźnika miał mniej praw.
Podział ten powieliła później doktryna transportowo-ekonomiczna i przedstawiciele różnych miast i portów chwaląc się, ile "tanich przewoźników" przyciągnęli, ale najlepiej w ogóle o tym zapomnieć.
Oficjalnie nie istnieje żaden taki podział i warto o tym pamiętać korzystając z linii RYANAIR, EasyJet czy Norwegian
Jak rozumiem chodzi Ci o to, czy OLT było tanią linią? Bo niskokosztową, można różnie interpretować.
Teraz różnica między "tanimi" przewoźnikami, a tradycyjnymi, powoli się zaciera..
Mercedes CLS 53AMG 4MATIC 435KM/520NM.
Aer Lingus - Simply unbeatable!
Aer Lingus - This is not just an airline, this is Aer Lingus!
Aer Lingus - Reaching for new heights!
Nie ma żadnego sensu jakakolwiek klasyfikacja modelu OLTa. I nie dlatego, że jak pisze Stoarn nie ma porządnych kryteriów takiej klasyfikacji, jak również nie dlatego, że różnice modeli się zacierają, jak pisze Mateusz Janiec. Powód podał Mimis - OLT nie był linią lotniczą co to miała przynieść zwrot na inwestycji. Dane znane dziś dowodzą, że model zaprezentowany publicznie nie miał zapewnionego finansowania od operacyjnego startu, to jaki jest sens traktowania go na poważnie jak modeli linii lotniczych.
Piotr
Podział na linie tanie-drogie, normalne - nie normalne już chyba nie ma racji bytu.
Ani my, ani same linie nie wiedzą do końca czym to ma się różnić.
Ani płatny bagaż, ani łączone bilety nie są już wykładnią. Air Berlin który uchodził za tanią linię, bez ogłoszeń i informacji zaczął robić to co tak zwane linie zwykłe. W pięciogwiazdkowej Malezyjce na stronie są mega ceny a dopiero klikając dalej pojawiają się opłaty ponad 100% przewyższające ceny biletów, łącznie z opłatą za zwykłe miejsce.
Pozostaje chyba tylko kryterium zapewnienia alternatywnego przelotu w razie problemów i to jest jedyny powód dla którego warto wybierać przewoźników zwanych tradycyjnymi.
Ja tam w porównaniu z Wami jestem niemal laikiem ale się nie zgadzam. Kiedyś był taki fajny schemat pokazujący czym różni się LCC od "tradycyjnych" linii - niestety nie umiem go teraz wykopać. Jednolita flota, ciasny układ foteli, połączenia point-to-point, krótkie nawrotki, latanie na tanie lotniska, płatne wszystko co się da - to chyba nadal są jakieś wyznaczniki? Zgadzam się, że różnice się zacierają, ale niektóre są nadal wyraźne.
"Tanie linie" nie korzystają ze skomputeryzowanych systemów rezerwacyjnych typu Amadeus, co niewątpliwie utrudnia życie przy nieregularnościach
Shiver@ A jaki jest sens bądź cel takiego dzielenia przewoźników?
Co to ma za znaczenie czy Norwegian to tanie linie?
Żeby Pani doktor na SGH miała dodatkowy temat na zajęcia?
Czy żeby wmówić pasażerom Norwegian'a że nie należy im się część świadczeń które od kilkudziesięciu lat w pojęciu przeciętnej głowiny się należą każdemu pasażerowi samolotu?
Jeśli FRanca każe płacić pasażerom za bagaż, to nie dlatego że jest tania, tylko dlatego że jest (...)
-----
Ja od podziału na przewoźników tanich i tradycyjnych preferuję subiektywny podział na przewoźników solidnych i tandetnych
Zakładki