Tu możesz zerknąć i poszukać:
DĂźsseldorf International (DUS/EDDL) | The Route Shop
Potrzebuję jakichkolwiek przetrawialnych danych na temat ilu podróżnych na dowolnym lotnisku regionalnym w Niemczech (nie FRA, nie MUC, nie DUS i raczej nie BER) odprawia się w dowolnym mierzalnym okresie (tydzień, miesiąc, rok) do jakiegoś konkretnego portu lotniczego w Azji.
Na przykład HAJ-BKK, DRS-KUL, STR-PEK, cokolwiek. Jeśli nie da się dla niemieckich portów, to może ktoś ma dane dla Francji, Włoch, UK?
Tu możesz zerknąć i poszukać:
DĂźsseldorf International (DUS/EDDL) | The Route Shop
Napisał, że nie chodzi mu o DUS
Bez dostępu do systemu nie znajdziesz takich danych. A nawet, będziesz musiał się zawęzić do konkretnych portów.
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
Domyślam się, że takie dane są nie dla każdego.
Ale a nuż ktoś pracuje na lotnisku, jest agentem jakiejś linii i kapnie odrobiną informacji.
Myślę o możliwościach XXX-YYY-Azja. Tzn. chciałbym oszacować z mniejszą lub większą skutecznością jak skłonni są podróżni w Europie Zachodniej zapłacić nieco więcej za wylot z lotniska regionalnego do, dajmy na to, Tokio z przesiadką gdzieś, jeśli mogą dojechać do Frankfurtu/MUC/DUS, zapłacić 150E taniej i mieć lot bezpośredni lub również pośredni, ale dużo tańszy.
Mając do wyboru HAJ-SVO-NRT za 3200zł, HAJ-FRA-NRT za 3500zł i DUS-NRT za 2500zł - ile mniej więcej pasażerów lata mimo wszystko z HAJ do NRT.
To akurat jest dość proste i powszechne, a nawet można to zrozumieć...
Linia na trasie HAJ-FRA-NRT konkuruje o klienta z liniami oferującymi produkt HAJ-XXX-NRT (np. HEL, CDG, AMS), natomiast linia na trasie FRA-NRT (nawet ta sama) też konkuruje z liniami FRA-XXX-NRT, ale może doliczyć do swojej ceny odpowiednią dodatkową marżę, wynikającą z faktu, iż klient chętniej dopłaci do połączenia bezpośredniego. W ten sposób trasa FRA-NRT jest dopychana tanimi lotami z np. HAJ, a ruch P2P płaci więcej... Ot, cała filozofia.
Tyle ze ma sie nijak (sorry, nothing personal) do kosztow wykonywania jednego rejsu vs dwoch rejsow... Ale bylem juz na Forum besztany za pytanie o to, jakie bylyby ceny biletow, gdyby uwzgledniac koszty wykonywania polaczen (paliwo, place zalogi, oplaty lotniskowe itd.)... BTW, w kontekscie ostatnich turbulencji (by delikatnie rzecz ująć) wokół LOT-u przemknela mi mysl, ze moze jednak uliczka, w ktorą zabrnely dzialy "revenue planning" (czy jak to tam), "ma krotki wzrok", przynajmniej w kontekscie wielu linii (p. watek "Bankructwa linii lotniczych"; oczywiscie wiem ze to nie jest jedyny mozliwy powod bankructwa czy przynajmniej klopotow finansowych).
BTW, *rzeczywisci* przeciwnicy dyskryminacji oprotestowaliby wlasnie to, ze linie dyskryminują (czyli niejednakowo traktują w jednakowych warunkach) niektorych pasazerow każąc im placic np. 3000 za to samo (trasa, data, godzina, kabina/klasa), za co od innych pobraly po np. 500. Ale wiadomo, ze slowo "dyskryminacja" obecnie jest czescia nowo-mowy (czyli nadaje sie mu znaczenie zupelnie inne niz w slownikach sprzed nawet jeszcze 100 lat).
Te najdroższe byłyby trochę tańsze, te najtańsze byłyby mocno droższe. A linie byłyby mniejsze, biedniejsze, byłoby ich mniej. Cały rynek byłby mniejszy. Co za tym idzie samolotów mniej by sprzedawano, mniej by przeznaczano środków na nowe technologie w lotnictwie itd. O pomysłach "każdemu po równo" ciężko się wypowiadać bez nutki ironii i sarkazmu, bo to strasznie naiwne i życzeniowe myślenie. W obrębie tej samej klasy (biznes/ekonomiczna) masz różne taryfy, różnią się one między sobą.
Masz racje. Ale to, że coś jest tańsze w wyprodukowaniu/dostarczeniu to musi być tańsze w sprzedaży jest nieprawda i nie znajduje odzwierciedlenia w ekonomii... Tutaj liczy się elastyczność cenowa podaży (w skrócie) - i jeżeli jest klient, który płaci to jest dobrze. Nie ma klienta - nie jest dobrze... Koszty mają tu drugorzędne znaczenie.
Słusznie.
Pamietajmy, że ideologicznie chodzi o maksymalizacje przychodu (a własciwie zysku) na rejs.
Znaczenie może mieć także taki drobny aspekt jak elastyczność systemów revenue management, zabawne sprawy jak różne klasy rezerwacyjne otwarte na różnych odcinkach etc. To nie jest tak, że cenę każdego biletu w każdej konfiguracji ustala codziennie jakiś jan kowalski sprawdzając co sprzedaje konkurencja i po ile.
Może fajnie by było ale rzeczywistośc jest taka, że czasem to poprostu ustawienia maszyny.
A o pomysłach "bogaci mają obowiązek płacić na biednych" (zresztą kojarzących sie z tą samą stroną spektrum ideologicznego)? I w dodatku wmawia się ludziom, że to "solidaryzm". Tylko że z prawdziwym solidaryzmem i troską o bliźnich nie ma to nic wspólnego, bo jest wymuszone groźbą (wcale nie teoretyczną) sankcji karnych. To ostatniie to może nie w liniach lotniczych - u nich to raczej wygląda jak "masz wybór: możesz nie lecieć".Zamieszczone przez frik
No właśnie nieraz mnie zastanawiało: a co gdyby znajdowali się na dany rejs (oczywiście nie w jednostkowym przypadku, tylko w dłuższej perspektywie) wyłącznie pasażerowie na tych kilka(naście) najtańszych biletów, a z droższymi linia zostawałaby w [garsci|systemie]?Zamieszczone przez mawey
Aż tak?... Czy to aby nie znaczy, że obecnie za te droższe się *bardzo* mocno przepłaca? Gdyby były tańsze, to może ich (mimo wszystko) nabywcy za zaoszczędzone (lub nie-wyrzucone) pieniądze kupiliby coś w sklepikach tych biedniejszych, ci biedniejsi by się wzbogacili i kupiliby te "podrożałe najtańsze" bilety? A linie miałyby może i wróble, ale w garści?Zamieszczone przez frik
Warto mieć na uwadze, że linie lotnicze zaczynały od modelu stałej ceny biletu, a obecnie istniejące zagmatwane i niesprawiedliwesystemy taryfowe są wynikiem dziesięcioleci ewolucji i konkurencji (jakkolwiek by ona nie była ograniczana).
Więc można zakładać, że to co jest musi się chyba najbardziej opłacać.
Trevligt att träffas!
Zakładki