Pytanie o liczenie wagi bagażu kilku współpasażerów
cześć,
chwilę temu odstawiłem żonę i córkę na samolot Lufthansy GDN-FRA i po raz pierwszy zdarzyła się nam taka oto ciekawostka. Otóż, walizka żony miała 25 kg, a córki 21 kg. W LH dopuszczalna waga to 23 kg na osobę. Nie jesteśmy może jakimiś wielkimi "frequent travellerami", ale trochę już lotów za sobą mamy. Prawie zawsze jest tak, że przynajmniej jedna osoba z naszej rodziny ma bagaż cięższy, niż dopuszczalna waga, ale uśredniając łączną wagę naszego bagażu mieścimy się w granicach i nikt nie ma do nas żadnych pretensji. Dziś jednak pani obsługująca żonę i córkę przy odprawie stwierdziła, że już od wielu, wielu lat taka praktyka nie jest tolerowana (czym mocno nas zirytowała, bo lepiej wiemy, czy czepiano się nas z tego powodu, czy też nie) i albo żona zapłaci za nadbagaż, albo przeładuje część rzeczy do walizki córki. Cóż zostało robić - przełożyliśmy kilka rzeczy do walizki córki i wszystko było ok...
Ja rozumiem, że są określone zasady przewoźników dot. przyjmowanego przez nich bez dopłaty bagażu i jest dla mnie jasne, że gdyby żona lub córka leciała sama i miała 25-kilogramowy bagaż, za 2 kg trzeba byłoby zapłacić dodatkowo. Ale jaki miała sens zagrywka pani z check-in'u w opisanych powyżej okolicznościach, nie rozumiem, Lecą przecież dwie osoby podróżujące razem, posiadające to samo nazwisko, siedzące obok siebie, odprawiające się w tym samym czasie. Po co traktować wagę ich bagażu oddzielnie, skoro w sumie bagaż ten mieści się w dopuszczalnych granicach. Czy jest ku temu jakieś rozsądne wytłumaczenie?
Pozdrawiam, Bartek