Na razie dotyczy ona[zmiana prawa] tylko USA, ale nie można wykluczyć, że w ślad za Amerykanami nie pójdzie też Europa. Chodzi o wprowadzenie przepisu o minimalnej odległości między kolejnymi rzędami foteli w samolocie, na której linie lotnicze mocno oszczędzają w ostatnich latach. Jeśli zmiany wejdą w życie, przełoży się to na większy komfort pasażerów.
Projekt wprowadzenia minimalnej wielkości miejsca na nogi złożył amerykański kongresman Steve Cohen ze stanu Tennessee, członek kongresowego Komitetu Transportu i Infrastruktury. Proponuje on rozwiązanie znanego od lat problemu w branży: linie lotnicze coraz bardziej zmniejszają rozmiar foteli, a także odległości między kolejnymi rzędami, aby oszczędzić miejsce i upchnąć jak najwięcej pasażerów.
W projekcie możemy przeczytać, że w ciągu niecałych 40 lat średnia odległość między rzędami foteli w samolocie w USA skurczyła się aż o 10 centymetrów: z 35 cali (88,9 cm) do 31 cali obecnie (78,7 cm). Zmniejszyła się też średnia szerokość fotela – z 45,7 do 41 centymetrów.
Kongresmen domaga się wprowadzenia minimalnych standardów nie tylko ze względu na komfort pasażerów, ale przede wszystkim na względy bezpieczeństwa. Chodzi głównie o możliwość sprawnego ewakuowania samolotu w warunkach zagrożenia, o co może być trudno przy ciasno rozstawionych fotelach.
Obecnie nigdzie nie istnieją przepisy regulujące limit miejsca na nogi w samolocie. Linie lotnicze stanowczo się temu sprzeciwiają i tłumaczą, że to ich suwerenne decyzje, które weryfikuje rynek. Ostrzegają też, że wdrożenie zarządzenia i np. zmiana foteli na większe, wpłynie na podwyższenie cen biletów.
To kolejna
próba wprowadzenia tego typu regulacji – poprzednia miała miejsce we wrześniu i przepadła w amerykańskim Kongresie.
Problem jednak istnieje, a stało się o nim głośno za sprawą tzw. Knee Defendera. To małe urządzenie, które montuje się z tyłu fotela przed nami – uniemożliwia ono jego rozłożenie. Przyrząd kosztuje 22 dol. i z miejsca zdobył rzesze fanów, choć z racji licznych kontrowersji wiele linii lotniczych w USA zakazało już jego używania. I trudno się dziwić – do urządzenia dodawane są specjalne karteczki, które należy dać pasażerowi przed nami, który nie może rozłożyć swojego siedzenia. Napisano na nich, dlaczego urządzenie zostało użyte i poproszono, by wszelkie pretensje skierować do linii lotniczej, która oferuje tak mało miejsca na nogi. Jakby nie można było po prostu porozmawiać i zwrócić uwagi…
Według branżowych danych prawie 3/4 wszystkich linii lotniczych na świecie oferuje 78,7 cm odległości między rzędami. Z raportu Conde Nast Traveler wynika, że obecnie najwięcej miejsca na nogi (86,3 cm) mają pasażerowie linii Aeromexico, niewiele mniej w South African Airways i Air India. Z kolei najmniej przestrzeni w swoich samolotach oferują Air Berlin, Austrian Airlines i Aeroflot, gdzie odległość między rzędami wynosi ledwie 30 cali (76,2 cm). Jeszcze mniej miejsca na nogi, bo tylko 71 cm, będą mieli pasażerowie Lufthansy w nowych Airbusach A320neo. Pisaliśmy o tym miesiąc temu.
Zakładki