Zamieszczone przez
Witek Z
Aaaaaaaa, coś sennie na forum. Może więc tradycyjnie gorąca dyskusyjka o A vs. B.
Przeglądałem ostatnio ordersy i deliversy obu producentów i mam wrażenie, że Airbusa czeka poważny kryzys. Myślę, że mogą o tym świadczyć przynajmniej trzy fakty:
a) Bardzo ograniczone zainteresowanie A380. Zauważcie, że koszyk zamówień w zasadzie stoi. Zamówiono 149 maszyn. Ostatnie zamówienia były bardzo nieliczne. W ciągu 12 miesięcy zamówiono jedynie 10 sztuk. Poza tym uważam, że ta sytuacja nie łatwo się może poprawić. Tak wielka maszyna ex definitione jest potrzebna tylko największym przewoźnikom i to do tego jedynie przewoźnikom hubowym, a tych jest bardzo ograniczona liczba. Nie liczyłbym na to, że portfel szybko przekroczy 200 sztuk. A należy pamiętać, iż dotychczasowe kontrakty według analityków Morgana są „po kosztach” i nie zapewniają jakiegokolwiek zwrotu inwestycji. Żeby wyjść na projekcie na swoje Airbus musiałby sprzedać jeszcze 250 maszyn po cenie katalogowej !!!! A to jest bardzo mało prawdopodobne.
b) W ciągu całego 2005 roku firma zebrała 417 zamówień. Z tej liczby na rodzinę 330/340 przypada jedynie 56 zamówień, z czego na 340tkę jedynie 14. W tym samym czasie Boeing zebrał 647 zamówień, z których aż 78 przypada na maszyny szerokokadłubowe typów 767/777/747 zaś aż 138 na 787 (czyli, że ta maszyna jest dużo lepiej sprzedawalna od 380 z uwagi na jej przydatność dla dużo szerszej grupy odbiorców).
c) Bardzo ograniczonym zainteresowaniem cieszy się projekt A350, co jest o tyle zrozumiałe, że wchodzi później niż 787 i jest (daleko idącą, ale jednak) modernizacją A330.
Ja oczywiście się cieszę, bo jak zawsze deklarowałem jestem w bandzie B. Mam wszakże wielką nadzieję, że jeśli przyjdzie dekoniunktura dla A, to zaowocuje ona tym czym zaowocowała w przypadku B: konsolidacją, inwestycjami i energiczną reakcją rynkową. Jeśli tylko europejski producent będzie umiał zareagować na kryzys inaczej niż strajkiem załogi (pamiętacie Sabenę) to możemy mieć zapewniony dalszy skok technologiczny.
Zakładki