Ksiazka bardzo fajna, jak ktos znal te sytuacje to nawet nazwiska i "ksywy" lekko zmienione nic nie pomogły. Pare sytuacji jest mocno przejaskrawionych, jednak ogolnie ksiazka pokazuje obraz tamtych czasów
Ktoś już czytał??Jakie wrażenia??Bo ja chciałbym zobaczyć chaty tych ludzi tam opisanych od celników po pilotów i wyżej.Niby PRL był zły ale po przeczytaniu odczucia mam mieszane.
Książka i Wiedza
Książka nie droga u czyta się szybko.
PS.Może jakiś post o ludziach LOTu łącznie ze zdjęciami i może którą biografią.
Ksiazka bardzo fajna, jak ktos znal te sytuacje to nawet nazwiska i "ksywy" lekko zmienione nic nie pomogły. Pare sytuacji jest mocno przejaskrawionych, jednak ogolnie ksiazka pokazuje obraz tamtych czasów
Nie ma czym się ekscytować. Dziełko na poziomie Super Expressu, zbitek sensacji, plotek i wspomnień byłego reżimowego dziennikarza, które w zamyśle pewnie miało zabezpieczyć po obniżeniu emerytur funkcjonariuszom niektórych służb.
Książka by nie powstała, gdyby nie fakt, że żona autora była stewardessą LOT, stąd, jak pisze pfaff dość dobrze przedstawione realia latania w PRL.
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
Czytałem. Książka napisana przyjemnym, lekkim językiem. Faktem jest że całkiem łatwo jest skojarzyć osoby przedstawione w książce z prawdziwymi personami
Chodzą także pogłoski o tym że pojawi się kontynuacja ...
W zapowiedziach jest druga ksiazka tego autora pt "Ludzie Lotu". Jednak nie ma jeszcze daty wydania
Książka którą przyjemnie sie czyta ale bez ekscytacji.
fragmenty tej książki pojawiają się w tygodniku Angora.
Witam
Książkę przeczytałem. Rozmawiałem o niej również z moją znajomą, która latała jako stewa w LO od końca lat 70-tych do połowy 90-tych. Mówi, że czytając świetnie się bawiła. Jednak książka jest towarem i musi się sprzedać, a przez to zarobić. Jak zauważył pfaff wiele kwestii jest przejaskrawionych. Znajoma twierdzi też, że wiele zmyślonych.
Kto czytał, ten kojarzy historyjkę o stwewach śpiących na kwaterze w Kairze. Opisana sytuacja jest z kręgu sci-fi. "Moja" stewka spała tam kilkadziesiąt razy i nigdy pod posesją nie gromadziły się tłumy Arabów (nie mówiąc już o innych rzeczach). Ponadto za rzekome chadzanie nago po balkonie lotka obrwałaby kamieniem, to raz, dwa - wylądowałaby w pierdlu (Egipt jest krajem policyjnym, pełnym agentów - żadne wydarzenie nie uchodzi uwadze).
Kolejna rzecz - załogi nie piły tak, jak jest to opisane. Popijano, ale z nieco większą kulturą, i nie wszyscy. Chlanie na umór znajoma kojarzy w 2-3 przypadkach w ciągu 20 lat - przy okazji świętowania narodzin czyjegoś dziecka, jakichś imienin, itd.
Pozdrawiam,
Zakładki