Wszystko to bardzo dobrze brzmi. Wygląda na to, że informacje jakie do nich docierały, udupiły ich, skazały na śmierć w zasadzie na początku (przecięcie sygnalizacji pożaru, pozorne ustabilizowanie się stanu samolotu, długie załatwianie spraw z wojskiem, komunikat kontrolera o braku informacji... ).
Ale wiecie, czego mi brakuje?
Od słów "niech nas pan prowadzi tam" (do Modlina) do słów "siadamy w Warszawie" piloci nic nie mówią wyraźnie o stanie samolotu.
Nigdy nie będziemy zatem potrafili stwierdzić (bez dostępu do zarejestrowanych danych lotu, chociażby wysokości, opadania, prędkości), czy w ogóle pomyśleli o tych rzeczach, o których tu piszecie.
Nie miałbym wątpliwości, gdyby w zapisie z kokpitu padło coś na kształt:
"może lepiej w Warszawie? Lecimy stabilnie już chyba, a tam... wiesz, obstawa lepsza"
Piloci nie wymieniają w tym czasie (od decyzji na Modlin do decyzji Warszawę) żadnych uwag o stanie samolotu, albo jak na złość zapis jest nieczytelny:
10:59:12
-...nie uszkodzić!
-...paliwa.
-...w drugą stronę...
-No przecież myślę, no.
-Tak...
-Chodzi o paliwo, o ten o silniki, bo są porozrywane i trzeba je zrobić.
-...nie ma ich tam.
-...nie wiem.
Co więcej... wygląda na to, że nie ustabilizowali samolotu w locie poziomym, świadczą o tym te słowa:
(wcześniej)
10:58:5010:54:54
-Z tym, że cały czas schodzimy z wysokości. Dlatego, że nie jesteśmy w stanie z tym ciężarem utrzymać tamtej na dwóch silnikach.
(kontroler mówi, że nie ma żadnych danych)
To nie świadczy przypadkiem o tym, że nadal schodzili, tylko chcieli to spowolnić?11:00:11
-Schodź pomału. Ja mu powiem, że do Warszawy lecimy.
Co więcej, wiedzieli już coś o Modlinie:
Ktoś na nich w Modlinie czekał, podprowadzanie chyba wygląda tak samo na wszystkich lotniskach (Okęcia, jak się okazuje, też nie widzieli)... samolot wyglądał na nadal nieustabilizowany... A jednak podjęli decyzję o locie do Warszawy bez omówienia między sobą stanu samolotu.10:53:53
-5055 będziecie siadać na Modlinie. Jak was tylko zbliżanie zobaczy, będzie was podprowadzać.
Czy jest możliwe, że stres spowodował, że nie przemyśleli właśnie, czy stan samolotu pozwala na lot jeszcze przez x kilometrów (10:58:17 byli 24 km przed TMNem)? I "jakoś" zmienili zdanie z
"10:53:33
-bo przecież jesteśmy w sytuacji naprawdę przymusowej, no! Maksymalnie szybko musimy siadać. "
Na "polecimy jeszcze x kilometrów, zrobimy kółko może nawet nad Górą Kalwarią, siądziemy na Okęciu pod wiatr". Tzw. "wishful thinking" to znany syndrom w sytuacjach ekstremalnych.
Sam kilka razy padałem jego ofiarą
Jeszcze raz, nie oceniam tego, że tak zrobili. Interesuje mnie czy rzeczywiście oni NAPRAWDĘ brali pod uwagę te wszystkie rzeczy, o których piszecie (samolot ustabilizowany, o Modlinie nic nie wiadomo, będzie crash landing, na Okęciu jest fajna LSP, a w Warszawie dużo miejsc w szpitalach).
Czy wzięli pod uwagę tylko jedną z tych rzeczy, bo byli jak cholera zestresowani. Bo:
Samolot ustabilizowany: ---> chyba jednak nie, bo wybuch był przed chwilą i ciągle opada, poza tym brak danych, czy stabilność lotu w ogóle rozważali;
o Modlinie nic nie wiadomo ---> chyba jednak wiadomo, bo zbliżanie "jak tylko ich zobaczy, to ich będzie podprowadzać", poza tym brak danych, czy to rozważali;
Pozdrawiam
Zakładki