Tecnam zawadził o dach – raport komisji
Jak ustaliła komisja, samolot, który 7 grudnia zawadził o dach budynku i runął na prywatną posesję w miejscowości Niwki,
nie posiadał ważnego pozwolenia na wykonywanie lotów w kategorii specjalny. Siedzący za sterami mężczyzna nie miał uprawnień lotniczych.
Do wypadku doszło 7 grudnia 2008 r. około godziny 13 w małopolskiej miejscowości Niwki. Samolot P-92 Echo, należący do prywatnej firmy, po nieudanym podejściu do lądowania zawadził o dach jednego z budynków (stodoły) i runął na teren prywatnego gospodarstwa rolnego. Oprócz samolotu, uszkodzone zostały wówczas samochód (fiat 126p) i ciągnik rolniczy. W wyniku wypadku dwie osoby będące na pokładzie – właściciel firmy i pilot – odniosły poważne obrażenia. Jedna z nich opuściła kabinę o własnych siłach, drugą wydobywali strażacy, którzy następnie zabezpieczyli miejsce wypadku przed pożarem z powodu wyciekającego z uszkodzonego samolotu paliwa. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych przystąpiła do badania okoliczności zdarzenia, efektem jej dotychczasowych prac jest Raport Wstępny o Wypadku Lotniczym.
Samolot, który uległ wypadkowi, to należący do prywatnego właściciela (firmy) włoski P-92 Echo (producent: Costruzioni Aeronautiche TECNAM S.r.l.) o znakach rejestracyjnych SP-YAZ. 7 grudnia właściciel firmy wraz z zatrudnionym w niej pilotem (licencja zawodowa CPL z uprawnieniami instruktora FI-1) postanowili wykonywać loty – jak zeznał pilot – zapoznawcze. Około godziny 11 pilot przeprowadził przegląd przedstartowy, nie sprawdził jednak dokumentacji samolotu. Zaplanowany lot miał odbyć się po trasie Niwki-Kazimierza Mała (tu międzylądowanie)-Niwki. Po przeprowadzeniu
próby silnika samolot wystartował o godzinie 12. Pilotował właściciel, kontrolujący go pilot zajął miejsce w prawym fotelu. Nad Kazimierzą Małą wykonano kilka kręgów, po międzylądowaniu samolot o godzinie 12.40 wystartował do lotu powrotnego. Nad miejscowością Niwki pilotujący samolot właściciel także wykonał kilka kręgów, po czym podjęto decyzję o lądowaniu na krótszym pasie (330 m) z wiatrem tylno-bocznym. Podejście do lądowania wykonano na
prędkości 110 km/h przy klapach wychylonych na nieustalony kąt. Podejście było nieudane – w chwili przelotu nad progiem pasa samolot znajdował się na wysokości około 15 m – i pilot uznał, że nie uda się bezpiecznie zakończyć dobiegu. Krzyknął wówczas "dodaj gazu". Właściciel chciał przesunąć manetkę gazu do przodu, jednak zrobił to niepoprawnie – manetka nie została przesunięta. Pilot widząc, że zbliżają się do przeszkody, ściągnął drążek sterowy na siebie. Doszło do przeciągnięcia, samolot zaczepił o dach stodoły i runął na podwórko gospodarstwa rolnego. Właściciel i pilot odnieśli poważne obrażenia i zostali przewiezieni do szpitala. Samolot został zniszczony.
Badająca okoliczności zdarzenia komisja ustaliła, że samolot nie posiadał aktualnego pozwolenia na wykonywanie lotów w kategorii specjalny. Na jego skrzydłach i kadłubie naniesione były znaki rozpoznawcze OK-NUA35, gdyż właściciel był w trakcie przenoszenia go do czeskiego rejestru statków powietrznych, jednak związane z tym formalności nie zostały jeszcze zakończone.
Pilotujący samolot właściciel nie posiadał uprawnień lotniczych ani statusu ucznia pilota, nie przechodził badań lotniczo-lekarskich. Według zeznań pilota, wielokrotnie latał w lewym fotelu, potrafił wykonać samodzielnie bezpieczny lot po kręgu, posiadał wiedzę z zakresu pilotażu samolotów ultralekkich oraz ogólną wiedzę o lotnictwie.
Na miejscu zdarzenia nie znaleziono dokumentacji samolotu – nie było jej na pokładzie. Ani pilot, ani dyrektor firmy, do której należał samolot, nie potrafili wskazać miejsca, w którym się ona znajduje. Właściciel firmy nie składał zeznań ze względu na stan zdrowia.
lotniczapolska.pl
Zakładki