Witam,czy ktoś słyszał że rozbił się sw-4 w Dęblinie podczas trenowania autorotacji :?: Podobno złamał belke ogonową ,czy to prawda :?:
Wersja do druku
Witam,czy ktoś słyszał że rozbił się sw-4 w Dęblinie podczas trenowania autorotacji :?: Podobno złamał belke ogonową ,czy to prawda :?:
słyszałem jakąś plotke, ale jak szukałem tutaj potwierdzenia to nic nie znalazłem. generalnie faktem jest że w okolicach świąt kiedy byłem w domu Puszczyki nie latały.
mogę potwierdzić, Puszczyk spadl na 100% w Dęblinie. wiem że pilotami byli dwaj pułkownicy z dużym "doświadczeniem", nie znam jeszcze dokładnie szczegółów ...
Tak potwierdzam... jednego Puszczyka mniej...
To co napisał Omega to także prawda..
Pozdrawiam
a wiadomo może, który?? były trzy 0201, 0203 i ostatnio dość często ptzylatywał na LCJ 6601 w "oliwkowym" malowaniu + biało-czerwone szachownice
Szkoda rozbitego ptaszka :(Cytat:
Zamieszczone przez an21drzej
Przy okazji. Nie widziałem nigdzie "6601". Ktoś ma jakieś zdjęcia tego egzemplarza?
Zobacz tutaj: http://www.airfoto.pl/?module=Photos...art=0&limit=15
Wydaje mi się, ale to tylko moje przypuszczenie, że 6601 to po prostu 0201 ze zmienionym numerem.
Dzięki!Cytat:
Zamieszczone przez Andzin
Mam nadzieję, że to jednak trzeci seryjny w barwach SP.
Cześć!Cytat:
Zamieszczone przez Tomek
Niestety. Jak się to zdjęcie rozjaśni to widać numer seryjny 660201 na stateczniku pionowym i ślad po zamalowanym starym numerze taktycznym.
Pozdrawiam
Paweł
A może ktoś sie zapyta o zdrowie pilotów ? Chlopaki co z Wami ?
:oops:Cytat:
Zamieszczone przez slider1000
Założyłem, że skoro w mediach codziennych nic nie było, to załodze nic się nie stało i mam nadzieję, że tak własnie jest.
śmigłowiec ma złamaną płozę ogonową, postrzępione łopaty wirnika nośnego (w tym jedną poważnie uszkodzoną), oraz uszkodzony wał transmisyjny i poszycie górne belki ogonowej.
czy wiadomo co było przyczyną tego wypadku,błąd załogi,czy awaria sprzętu :?:Cytat:
Zamieszczone przez mamolo
:oops:Cytat:
Zamieszczone przez omeGA
Cytat:
omeGA napisał/a:
wiem że pilotami byli dwaj pułkownicy z dużym doświadczeniem,
:oops:
nie wiem co masz na myśli cytując moje słowa, P. mamolo ?!
Cytat:
Armia ukrywała katastrofę
Czwartek, 5 lipca (06:13)
Ledwo resort obrony kupił małe śmigłowce SW-4 "Puszczyk" do szkolenia pilotów, a już jeden został rozbity. Runął na ziemię - dowiedział się "Dziennik".
Protokół komisji badającej przyczyny wypadku trafi na biurko ministra obrony narodowej za dwa tygodnie. Wtedy będzie wiadomo, kto zawiódł: pilot czy maszyna.
MON kupiło od PZL Świdnik 22 nowoczesne helikoptery SW-4 "Puszczyk". Te naszpikowane elektroniką, lekkie, małe, pięcioosobowe maszyny są mniej przydatne na placu boju, ale znakomicie nadają się do szkolenia pilotów i są tanie w eksploatacji. Jeden kosztuje 5 mln zł. Dwa pierwsze "Puszczyki" przekazano wojsku w listopadzie zeszłego roku. Wszystkie maszyny mają znaleźć się na wyposażeniu Sił Powietrznych do końca 2009 r.
Na razie jednak z dwóch śmigłowców pozostał nam jeden. Drugi roztrzaskał się podczas ćwiczenia bardzo trudnego manewru - autorotacji, czyli lądowania z wyłączonym silnikiem. Takiego samego, jakie wykonał pilot, ratując w grudniu 2003 r. życie ówczesnego premiera Leszka Millera. Wtedy się nie udało, maszyna runęła na ziemię. Teraz nie było inaczej. Uszkodzenia są poważne.
- Łopata śmigła zahaczyła o ogon i zerwała jego pokrycie - mówi gazecie płk Marek Bylinka, komendant Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, na terenie której doszło do wypadku. Natychmiast wstrzymano szkolenia na jedynym pozostałym "Puszczyku".
Informację na temat wypadku ukrywano przez kilka tygodni. Według "Dziennika", dobiegają końca prace nad raportem na temat przyczyn zdarzenia. Płk Zbigniew Drozdowski z Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów na razie chce mówić tylko o hipotezach. - Główne podejrzenie jest takie: pilot popełnił błąd. Mógł wykonywać manewr ze zbyt dużą prędkością, za szybko działać sterami - mówi Drozdowski. - Ale badamy jeszcze jedną możliwość: wadę materiału, z którego wykonano śmigiełko ogonowe. Czekamy na ostatnie ekspertyzy - dodaje.
Źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
no proszę ... a zdawałoby sie,że w takim kraju jak ansz armia nie ma czego ukrywać... dla chcącego nic trudnego ;) teraz czas na polskie AREA51 ;)
Kurier Lubelski 06.07.2007
http://www.kurierlubelski.pl/index.p...id=9&pid=40622Cytat:
Wypadek ściśle tajny
MON SPRAWDZA, CZY ZAWINIŁ PILOT CZY MASZYNA
Śmigłowiec SW-4 „Puszczyk” ze Świdnika, zakupiony przez resort obrony, kilka tygodni temu runął na ziemię, ale wojsko do tej pory milczało o katastrofie.
Lekkie, pięcioosobowe maszyny służą przede wszystkim do szkolenia pilotów. Do wypadku doszło na terenie Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Według świadków łopata śmigła zahaczyła o ogon i zerwała jego pokrycie. Miało to się zdarzyć podczas trudnego manewru autorotacji, czyli lądowania z wyłączonym silnikiem. Przedstawiciele PZL Świdnik są pewni, że winę za wypadek ponosi pilot.
– Nie ma mowy o żadnej katastrofie – zapewnia Jan Mazur, rzecznik PZL Świdnik. – Po prostu początkujący pilot się szkolił i ze zbyt dużą energią przyziemił maszynę. Przy lądowaniu łopata śmigła uszkodziła belkę ogonową. Jest to ewidentny błąd pilota. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Maszyna wkrótce wróci do służby.
Informację o wypadku ukrywano przez kilka tygodni. Obecnie w Inspektoracie MON ds. Bezpieczeństwa Lotów trwa sporządzanie protokołu na temat tego zdarzenia. Wstępne hipotezy potwierdzają, że zawinił pilot. Badany jest jednak także materiał, z którego wykonano śmigło ogonowe.
Cytat:
Armia ukrywała katastrofę
Czwartek, 5 lipca (06:13)
Co to znaczy "ukrywała"?
Jeśli nie było ofiar w ludziach to nie ma co się dziwić, że nie nagłaśniano sprawy bo nie zależy na tym ani producentowi ani wojsku. Kto chciał to wiedział.
Śmigłowiec będzie naprawiony, więc raczej nie była to "katastrofa".
Temat wypadku SW-4 był już na forum omaiwany a doniesienia typu "armia ukrywała katastrofe" bardziej pasują do działu "ech te nasze pismaki....."