Kiedy przed świętami wracała do domu na wyspie Man, w jej Piperze Comanche zgasły nagle obydwa silniki. Jedynym poważnym urazem, jakiego doznała był złamany paznokieć.
Czterdziestoośmioletnia Kate Burrows wracała do domu na wyspie Man po załatwieniu interesów na wyspie Guernsey. W odległości około 60 kilometrów od wyspy Man prawy silnik jej Pipera Comanche zaczął zawodzić. Kate wyłączyła go i zdecydowała, że wyląduje w Blackpool tylko na jednym silniku. Pięć minut później, na wysokości kilometra, także drugi silnik przestał pracować.
Kate poinformowała o problemach kontrolę lotu i postanowiła wodować niedaleko jednego ze statków wspierających platformę wiertniczą niedaleko zatoki Morecambe. Kiedy samolot był już w wodzie, Kate wydostała się na skrzydło, a po pięciu minutach zabrał ją stamtąd śmigłowiec ze statku. Chwilę po tym Piper zatonął. Na lotnisko w Blackpool przetransportował ją śmigłowiec RAF. W szpitalu okazało się, że poza złamanym paznokciem i kilkoma zadrapaniami nic jej nie jest. Kate spotkała się później z kontrolerami, którzy towarzyszyli jej podczas całego zajścia.
Mężem Kate jest Alan Burrows, szef firmy ubezpieczeniowej Kestrel Insurance. Kiedy dowiedział się o wypadku, powiedział tylko -
Dlaczego tak jak inni ludzie nie rozbijasz samochodów !. Awaria dwóch silników naraz zdarza się bardzo rzadko. Kate twierdzi, że przed startem sprawdziła wszystko, samolot był zatankowany. Miała jednak dużo szczęścia. Tego dnia fale były niewielkie, a Piper lądował na brzuchu. Gdyby fale były wysokie, a samolot wpadł nosem do wody, Kate mogłaby tego nie przeżyć. Ratownicy, którzy pospieszyli jej na pomoc, byli przygotowani na poszukiwanie rozbitków i ewentualnie ciał.
-
Ten wypadek nie zniechęcił mnie do latania- mówi Kate, która ma licencję pilota od 1984 roku-
Jedynym problemem jest to, że nie mam teraz czym latać.
wg
iomtoday.co.im
Zakładki