Jak donoszą brytyjskie i francuskie media, Brytyjczyk Martin Bromage, który wyruszył w poniedziałkowy poranek w swoją samotną podróż motolotnią do Australii, spadł tego samego dnia kilkadziesiąt kilometrów przed francuskim wybrzeżem.
Fot. archiwum
Wielka podróż Martina Bromaga miała polegać na samodzielnym przelocie dwuosobową motolotnią z lotniska Gloucestershire Airport pod Londynem do Australii. Trasa lotu była zaplanowana przez 18 różnych krajów i 4 kontynenty.
Z okazji tego wyjątkowego przelotu Martin zorganizował zbiórkę pieniędzy dla organizacji charytatywnej Help the Heroes, która zajmuje się pomocą dla rannych Brytyjskich żołnierzy walczących w Iraku i Afganistanie.
Początek podróży znajdował się w Anglii w Gloucestershire. Pierwszym istotnym elementem podróży 49-latka było przekroczenie kanału La Manche. Lot nad kontynentem nie sprawił motolotniarzowi problemu. Nad wodami kanału La Manche napotkał bardzo złe warunki pogodowe: niską podstawę gęstych chmur i zamglenie. W kilkadziesiąt minut po rozpoczęciu lotu, nadajnik zatrzymał się kilkadziesiąt kilometrów od francuskiego wybrzeża. Zespół Martina, który za pomocą internetu nadzorował jego lot od razu po zauważeniu niepokojących sygnałów nadajnika GPS zaalarmował odpowiednie służby.
Bardzo złe warunki pogodowe w chwili wypadku uniemożliwiły brytyjskim i francuskim służbom wysłanie śmigłowca straży przybrzeżnej. Na chwilę obecną nieznane są okoliczności tego zdarzenia. Ciało Martina Bromage zostało odnalezione w wodzie około godziny 2200 UTC.
W poniedziałek około południa spodziewany był na francuskim lotnisku Le Toquet. Z informacji, których Martin udzielił przez radio wynikało, że przez nagłe załamanie pogody zdecydował się zawrócić do Wielkiej Brytanii. W kilka chwil później ekipa straciła kontakt z Martinem.
Zakładki