Na lądowisku Chrcynno 5 lipca 2009 roku skoczek spadochronowy wykonywał swój 488 skok w życiu. Zadaniem skoku było doskonalenie lądowania techniką SWOOP. Podczas wykonywania zakrętu poprzedzającego lądowanie, skoczek zderzył się z ziemią. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Przyczyną wypadku był błąd skoczka – ustaliła PKBWL.
Do wypadku doszło 5 lipca 2009 roku na lądowisku Chrcynno koło Nasielska (mazowieckie). Skoczek spadochronowy, 30-letni mężczyzna, wykonywał skok na zadanie SWOOP. Był to jego 488 skok w życiu. Skok został wykonany z wysokości 1200 m AGL. Po prawidłowym otwarciu czaszy głównej, skoczek nadlatywał w kierunku wyznaczonego miejsca lądowania z kierunku północno-zachodniego. Według relacji jednego ze świadków, obserwującego skok, po doleceniu nad rejon lądowania skoczek "(...) zahamował spadochron, później go odpuścił i wszedł w zakręt na lewej przedniej taśmie nośnej. Wykonał zakręt o 270 stopni i wyszedł pod wiatr, ale spadochron dalej był w nurkowaniu – z tym, że w locie na wprost. Ku mojemu zdumieniu, skoczek nie ściągnął uchwytów sterowniczych i doszło do zderzenia z ziemią (...)". Zderzenie nastąpiło w ostatniej fazie podejścia do lądowania, z dużą prędkością postępową i opadania. Skoczek doznał rozległych i masywnych, wielonarządowych urazów ciała. Pierwszej pomocy udzielili mu lekarz i ratownicy medyczni przebywający na starcie spadochronowym, następnie zespół Pogotowia Ratunkowego. Skoczek został przetransportowany do szpitala śmigłowcem LPR. Pomimo udzielenia specjalistycznej pomocy medycznej, mężczyzna zmarł po trzech godzinach od wypadku (zobacz: Wypadek spadochroniarza w Chrcynnie).

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych za przyczynę wypadku uznała błąd skoczka polegający na zmianie techniki lądowania, w stosunku do poprzednich skoków, poprzez wydłużenie czasu rozpędzania spadochronu w zakręcie, co uniemożliwiło wyrównanie lotu i w konsekwencji doprowadziło do zderzenia z ziemią z dużą prędkością. Komisja nie mogła jednoznacznie wykluczyć, że na zmianę wykonania techniki podejścia do lądowania mógł mieć wpływ stan zdrowia skoczka.

Badająca zdarzenie komisja ustaliła, że skoczek w 2009 roku większość skoków wykonał na zadanie SWOOP. Naukę tej techniki rozpoczął od lądowań "z prostej", później lądowania poprzedzał zakrętem o 45, 90, następnie 180 stopni. W ostatnim czasie przed wypadkiem doskonalił technikę lądowania poprzedzoną wykonaniem zakrętu o 270 stopni. Z analizy zapisów przebiegu skoków, zarejestrowanych w pamięci wysokościomierza Altitrack wynika, że w trakcie wykonywania manewrów na większej wysokości (powietrze o mniejszej gęstości niż przy ziemi), skoczek bardzo rzadko osiągał tak duże prędkości pionowe, jak podczas podejść do lądowania. Różne były też profile zakrętów. Zdaniem komisji świadczy to o innej technice wykonywania manewrów na większej wysokości, z czego wynika, że skoczek nie prowadził treningów w wykonywaniu zakrętów w sposób konsekwentny i powtarzalny. Brak powtarzalności w wykonywaniu manewrów może świadczyć o niewielkich umiejętnościach skoczka w wykonywaniu manewrów SWOOP, mimo dużej liczby skoków. Komisja ustaliła również, że czas rozpędzania spadochronu w zakręcie był o prawie 2 sekundy dłuższy niż w poprzednich skokach (zazwyczaj 6,5 sekundy; w skoku, w którym nastąpił wypadek, prawie 8,5 sekundy), natomiast wysokość rozpoczęcia manewru była podobna (134 m). Biorąc pod uwagę podobne prędkości pionowe, osiągane w trakcie rozpędzania spadochronu w zakrętach do lądowania (ok. 20 m/s), wydłużenie procesu rozpędzania wpłynęło na obniżenie punktu wyjścia z zakrętu pod wiatr o około 30 m w stosunku do wcześniejszych skoków. Prawdopodobnie skoczek zmienił technikę wykonywania zakrętu, niewykluczone też, że koniecznie chciał wylądować pod wiatr i kontynuował zakręt z dużą prędkością, mimo braku wysokości umożliwiającej bezpieczne lądowanie.

Komisja nie może również wykluczyć, że nietypowe dla tego skoczka wykonanie zakrętu do lądowania mogło mięć związek z jego stanem zdrowia. W trakcie badania wypadku komisja uzyskała informacje, że około 6 tygodni przed jego zaistnieniem skoczek prowadząc samochód musiał na pewien czas przerwać jazdę z powodu nagłego wystąpienia bólów głowy, zawrotów, duszności i bólu brzucha. Mimo tych niepokojących objawów, skoczek kontynuował wykonywanie skoków spadochronowych, w tym lądowań SWOOP, wymagających szybkich i precyzyjnych reakcji w warunkach działania na organizm skoczka znacznych przeciążeń. W dniu wypadku nie zaobserwowano u skoczka dolegliwości zdrowotnych, komisji nie udało się też ustalić, czy opisany powyżej epizod zdrowotny występował u niego również w innych okolicznościach. W raporcie z wypadku stwierdzono jednak, że biorąc pod uwagę wystąpienie epizodu zdrowotnego, zgodnie z obowiązującymi przepisami, skoczek powinien poddać się okolicznościowym badaniom lotniczo-lekarskim przed kontynuowaniem czynności lotniczych.

Ustalenia komisji:
a) skoczek posiadał ważne świadectwo kwalifikacji skoczka spadochronowego i odpowiednie, ważne orzeczenie lotniczo-lekarskie;
b) pomimo niepokojących objawów zdrowotnych, skoczek kontynuował wykonywanie skoków spadochronowych;
c) skoczek nie był pod wpływem działania alkoholu;
d) dla spadochronu wystawione były odpowiednie, ważne dokumenty;
e) nie stwierdzono, aby stan techniczny spadochronu miał wpływ na zaistnienie wypadku;
f) oszacowane obciążenie czaszy głównej rekomendowane przez producenta nie było przekroczone;
g) warunki atmosferyczne nie miały wpływu na zaistnienie zdarzenia;
h) w czasie lotów na spadochronie na wyższych wysokościach, skoczek nie trenował w sposób konsekwentny manewrów takich, jakie wykonywał podczas podchodzenia do lądowania;
i) zakręt do lądowania, w którym nastąpił wypadek, wykonany był z podobnej, jak w poprzednich skokach wysokości, lecz etap rozpędzania spadochronu w zakręcie trwał dłużej, niż w poprzednich skokach.

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych nie zaproponowała zaleceń profilaktycznych. Przypomniała jednak zalecenie wydane w związku z innym zdarzeniem lotniczym (174/07), mające częściowo odniesienie do wypadku z dnia 5 lipca 2009 roku ("rozważyć konieczność wydania przez stowarzyszenia zajmujące się spadochroniarstwem metodyki, zawierającej wskazówki odnoszące się do technik wykonywania lądowania z prędkością większą niż wynikająca z normalnego lotu danej czaszy") oraz zwróciła uwagę na art. 105 ustawy Prawo lotnicze (o sprawności psychicznej i fizycznej oraz konieczności poddania się badaniom lotniczo-lekarskim w przypadku świadomości utraty sprawności - więcej w raporcie).

Skoczek spadochronowy, oprócz ważnego świadectwa kwalifikacji, posiadał ważną licencję wydaną przez USPA. Szkolenie rozpoczął w 1995 roku i wykonał 62 skoki, następnie przez kilka lat nie wykonywał skoków. Do spadochroniarstwa powrócił w 2007 roku. W 2009 roku wykonał 145 skoków. Podczas skoku, w którym doszło do wypadku, używał zestawu: czasza główna – Icarus Crossfire 2 139; uprząż/pokrowiec – Wings W-10; czasza zapasowa – Smart 150; AAD – Vigil. Organizatorem skoków był Aeroklub Warszawski.
Zgin