Postulat dymisji min. Klicha jest w kontekście tej katastrofy powtarzany bardzo często, mimo wskazywania przez niego na stosy podpisanych przez generałów kłamliwych kwitów na temat wielkich zmian rzekomo wprowadzonych po wypadku C-295 w Mirosławcu. I oczywiście jest to zasadniczo słuszny postulat, ale nie od rzeczy byłoby, gdyby był za każdym razem uzupełniany o postulat dysmisji co najmniej dowództwa 36. pułku i szefów szkolenia Sił Powietrznych -- dowódca Sił Powietrznych sam sobie udzielił więcej niż dymisji po tym jak nie zareagował na łamanie przepisów i instrukcji pilotażu w swojej obecności.
Komentatorzy wskazują też na wypowiedzi (dyplomatycznie anonimowe, oczywiście) np. wojskowych z NATO wyrażające zdziwienie, że zaraz po tej powtórce z Mirosławca nie nastąpiło podanie się do dymisji z własnej inicjatywy przez te kilka osób które ich zdaniem powinny były to zrobić. To też coś mówi o stanie polskiego wojska i jego honoru, zawsze tak zaciekle bronionego przed realnymi czy wyimaginowanymi atakami.
Zakładki