Artykuł z rosyjskiego portalu:
Ôčíŕě.Číôî - Ŕâčŕęŕňŕńňđîôŕ ďîä Ńěîëĺíńęîě: ęňî âčíîâŕň č ÷ňî äĺëŕňü?
Pomijam tłumaczenie, końcowej części tekstu, bo to polityczny bełkot, ale wcześniej jest kilka sensownych stwierdzeń.
Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem: Kto winny i co robić?
Katastrofa, a właściwie zagłada polskiego samolotu na lotnisku "Siewiernyj" pod Smoleńskiem 10 kwietnia - to wielka tragedia, ale jeszcze bardziej - polityczne zdarzenie, które być może zasadniczo zmieni układ sił w Europie.
Kłamstwo jest rzeczą przeciwstawną prawdzie, ale są to rzeczy związane nierozerwalnymi więzami: jeśli złączyć wielką prawdę z małym kłamstwem, to otrzymamy wielkie kłamstwo. Dlaczego rozbił się samolot prezydenta Polski? Prasa przedstawi nam ostateczne wnioski, będące wynikiem śledztwa. I to będzie wielkie kłamstwo, ponieważ do 90% prawdy dołożą nam 10% polityki. Spróbujmy oddzielić ziarna od plew.
Techniczna część tragedii
W momencie tragedii lotnisko "Siewiernyj" pod Smoleńskiem to był kawałek betonowego pasa o długości 2500 metrów i szerokością 49, wyposażony w drogi kołowania i miejsca postojowe dla samolotów. Lotnisko działa i jest sporadycznie wykorzystywane do lotów samolotów wojskowych i transportowych. W istocie, na lotnisku nie było żadnego naziemnego wyposażenia przydatnego dla ZAGRANICZNEGO samolotu, oprócz radiostacji naprowadzającej dla systemów lądowania w trudnych warunkach meteorologicznych, a minima dla lotniska wynosiły 120 na 1800 (widoczność pionowa i pozioma w metrach). Teraz o technicznej możliwości lądowania. Po pierwsze, na tym lotnisku można byłoby spróbować lądować i przy mniejszej widoczności, ale nie poniżej 800 metrów, przy czym wysokość decyzji powinna być ustawiona nie niżej, niż 60 metrów. Niestety warunki pogodowe były wtedy znacznie gorsze, co oznaczało, że pilot i z tej wysokości nie mógłby zobaczyć ziemi. Najsmutniejsze jest to, że według dzisiejszych reguł ostateczną decyzję przyjmuje dowódca statku, a kontroler tylko informuje go o warunkach lądowania. Czyli dyspozytor z powodu wyłomu w logice reguł lotniczych nie miał faktycznej możliwości wydania zakazu lądowania. A JAKIE reguły lotnicze rządziły na tym lotnisku? O tym napiszę niżej.
I druga rzecz, najważniejsza. Lotnisko "Siewiernyj" w ogóle nie jest certyfikowane dla lotów zagranicznych statków powietrznych. To łatwo sprawdzić. Lotnisko ma kod ICAO, ale nie ma kodu IATA. Dlatego pozwolenie na lądowanie na tym lotnisku było wydane z naruszeniem wszystkich rosyjskich i międzynarodowych przepisów. Nie chcę trafić do sądu, dlatego sami się domyślcie, kierownictwo jakiego szczebla dało pozwolenie na ten lot. To właściwie jest odpowiedź na pytanie "kto jest winny?". Lądowanie samolotu na niecertyfikowanym lotnisku możliwe tylko w jednym wypadku - lądowanie awaryjne. We wszystkich pozostałych wypadkach to jest absolutnie zabronione. A już lądowanie na rosyjskim wojskowym lotnisku WOJSKOWEGO samolotu obcego państwa …
Kto podawał prognozę pogody, jak była mierzona widoczność na lotnisko, jakimi posługiwano się przyrządami - tego nigdy się nie dowiemy. I ja wam nie powiem, żeby nie zdradzić źródła informacji. My wszyscy (wąski krąg ludzi) doskonale wiemy, że wyciek informacji z Międzynarodowego Komitetu Lotniczego albo z Komitetu Śledczego przy Prokuraturze, ma miejsce tylko w tych wypadkach, kiedy to korzystnie dla kształtowania opinii społecznej. Dlatego wszystkie informacje, które otrzymujemy, przeznaczone są tak naprawdę nie dla nas, a dla społeczności międzynarodowej i dla Polski jest w pierwszej kolejności.
A dla mnie wszystko jest jasne. W pierwszej kolejności winna jest Rosja, która zezwoliła na lądowania rządowego samolotu obcego państwa na lotnisku niezdatnym do obsługi lotów międzynarodowych. Jeszcze raz podkreślę, nie nie w porządku, a niezdatnym. Według reguł. Napisanych krwią. To tylko w filmach można lądować samolotami na szosie. A w symulatorach lotów - resetować po nieudanym lądowaniu.
Co do rosyjskich samolotów, to dla nich to lotnisko absolutnie się nadaje, z zachowaniem wszystkich niezbędnych wymogów lotniczego bezpieczeństwa. Dla cudzoziemców lot na takie lotnisko to jak nawigacja na podstawie paczki Biełomorów. Niestety! (co to jest paczka Biełomorów: ÍŔŘČ ĚŔĐŘĐÓŇŰ - Íŕâčăŕöč˙ ďî ďŕ÷ęĺ Áĺëîěîđŕ )
Polityczny moment
Co do politycznego czynnika, zwiększającego prawdopodobieństwo katastrofy, to on polega na tym, że czas lądowania na lotnisku "Siewiernyj" wypadał na 30 minut przed początkiem ceremonii w Katyniu. Czas wizyty był obliczony tak, że Polacy nie mieli w zapasie nawet 15 minut. Dlatego przelot na lotnisko zapasowe w Mińsku albo Moskwie był bezsensowny, bo w taki samym czasie można było dolecieć do Warszawy lub do Berlina. Ale to oznaczałoby odwołanie wizyty. A teraz najsmutniejsze. Jestem przekonany, że nie było żadnego rozkazu lądowania za wszelką cenę. Inna sprawa, że dla polskich oficerów (samolot był wojskowy) nawet niewinne zdanie głównodowodzącego typu: "Chłopaki, spróbujcie wylądować", albo: "Spóźniam się na spotkanie" - to jest absolutny rozkaz. Rozkaz, z którym się nie dyskutuje. Zwłaszcza, kiedy alternatywą jest prawdopodobieństwo odsunięcia od latania (co dla pilota jest niewiele lepsze od śmierci) albo honorowa wojskowa emerytura dla rodziny z powodu śmierci pilota. Niestety! VIPy zawsze będą naciskać na pilotów. O tym już pisałem w artykule Helikoptery – śmiertelny VIP-TRANSPORT oligarchów i urzędników.
witajcie,
zastanawiają mnie dwa głębokie ślady uderzenia widoczne przed linią lasu, a przy nałożeniu sylwetki samolotu znajdujące się po prawej i lewej stronie kabiny pilotów. Czy to może być ślad uderzenia skrzydła i fuselag'u (korpusu?) samolotu przy dużym przechyle, o którym mówią świadkowie. Czy to śladu po uderzeniu silników?
pzdr
W lotnictwie stosowane są różne systemy ułatwiające pilotom podejście do lądowania. Zasadniczo dzielą się one na dwie grupy - systemy podejścia precyzyjnego i nieprecyzyjnego.
Te pierwsze - takie jak np. najbardziej rozpowszechniony radiowy system ILS - prowadzą pilota z kursem lądowania po ścieżce podejścia prosto do pasa startowego. Innymi słowy: pilot, obserwując w kabinie wskaźnik ILS, wie nie tylko, w jakim kierunku ma lecieć do lotniska, ale i na jakiej wysokości w danej chwili ma się znajdować.
Podobnie działa bardziej przestarzały, choć wciąż wykorzystywany w wojsku system radaru precyzyjnego podejścia. Tutaj to kontroler na radarze obserwuje kurs i ścieżkę zniżania samolotu i wydając pilotowi komendy przez radio, prowadzi go do pasa.
Systemy nieprecyzyjnego podejścia są uboższe i wymagają lepszej pogody. O ile w przypadku podejścia ILS kategorii II (taki jest np. na Okęciu) można lądować przy widzialności wynoszącej zaledwie ok. 300 m, to w przypadku podejść nieprecyzyjnych - z wykorzystaniem np. dwóch radiolatarni typu NDB - minimum wynosi co najmniej 1 km.
Na razie brak jest oficjalnych informacji na temat wyposażenia lotniska w Smoleńsku i systemów, które były w użyciu w chwili, gdy w sobotę próbował tam lądować rządowy Tu-154. Z nieoficjalnych informacji - m.in. z rosyjskich mediów - wynika, że w użyciu był system nieprecyzyjny, oparty na dwóch radiolatarniach. W rozmowie z "Gazetą" o dwóch radiolatarniach mówili także piloci 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego z Warszawy, którzy lądowali w Smoleńsku w środę z delegacją premiera Donalda Tuska.
- W takim przypadku pilot wie, że znajduje się na osi pasa startowego, ale o odpowiedni profil podejścia pilot "dba" sam - tłumaczy nam jeden z pilotów. - Niestety, jeśli chmury są zbyt nisko lub jest mgła, zniżanie poniżej ustalonych minimów może zakończyć się katastrofą, bo zamiast na pas startowy, piloci mogą trafić np. na las.
Nasz rozmówca tłumaczy, że jeśli w użyciu był system nieprecyzyjny, a widzialność rzeczywiście wynosiła w sobotę ok. 400 m, manewr podejścia do lądowania w ogóle nie powinien być wykonywany.
Na międzynarodowych forach skupiających miłośników lotnictwa, gdzie dyskutuje się na temat przyczyn katastrofy w Smoleńsku, najwięcej osób przypuszcza, że mogło dojść do wypadku typu CFIT. To skrót od angielskich słów "controlled flight into terrain", czyli zderzenie ziemią w locie kontrolowanym. Do katastrof tego typu dochodzi najczęściej przy złej pogodzie.
- Charakterystyczne jest to, że piloci w wielu przypadkach chcieli jak najszybciej uzyskać kontakt wzrokowy z ziemią i z jej widocznością dolecieć do pasa startowego. Ale w wielu przypadkach takie zniżanie prowadziło nie do szczęśliwego lądowania, ale do zderzenia z ziemią - opowiada były pilot wojskowy.
Konfrontując ten artykuł z wypowiedzią prokuratora cytowaną przez aszychola wniosek się nasuwa jeden... niestety.
To jak to w końcu jest z możliwością zamykania przez kontrolę ruchu lotniska ze względu na warunki pogodowe? Z tego co zrozumialem do tej pory decyzja należy do pilota.Dwa dni po katastrofie podszedł do mnie w Smoleńsku jeden z pracowników tamtejszego lotniska odpowiadający za bezpieczeństwo i stwierdził: - Wszyscy jesteśmy winni tej tragedii, nie można obciążać tą tragedią tylko pilotów. Ze względu na pogodę trzeba było w sobotę zamknąć lotnisko i kategorycznie zabronić lądowania, przynajmniej do południa. Ale nie mogliśmy tego zrobić, bo zostałoby to odczytane jako skandal dyplomatyczny wobec Polaków.
Silnyj tuman to mgła, nie wiatr!
A jeśli naciskano na pilotów... czy będzie to podane do wiadomości publicznej?VIPy zawsze będą naciskać na pilotów.
nawet niewinne zdanie głównodowodzącego (...) to jest absolutny rozkaz.
Poinformowanie o takim fakcie - to jakby wskazanie palcem osoby odpowiedzialnej za śmierć prawie 100 ludzi. Jak wtedy nazwać tego kogoś... ktokolwiek by to był... Ktoś ze zwierzchników wojskowych, albo może ktoś... mający spocząć na Wawelu...
Powtorze wiec - nie zamyka sie lotniska z powodu widzialnosci. Po drugie, kontroler NIGDY nie moze zamknac lotniska - to nalezy do wlasciciela/zarzadzajacego lotniskiem (chociaz w tym przypadku trudno mowic o kontrolerze i zarzadzajacym w typowym znaczeniu).
Chwala Bogu ze decyduje dowodca. Od tego jest dowodca. Nazwanie tego wylomem w logice jest glupota.
A co tu ma do rzeczy kod IATA?
Poniżej minimu-nie podchodzę i już, a zamykamy jak dziura w DS, brak kontrolera, DS oblodzona-lotnisko nadal funkcjonuje, natomiast nie wykonywane są operacje lotnicze.
...i córko!
Jak wielu zarejestrowałem się na tym forum dopiero po tym wypadku. Zaciekawiła mnie jedna kwestia. Otóż chodzi o doświadczenie pilota. Różne źródła róznie podają, ale zakładając, że wylatał 2000 godzin to wydaje mi się, że to dość mało w czasie 13 lat. Wychodzi jakieś 12 godzin miesięcznie. Od razu nasuwa się skojarzenie z niedzielnym kierowcą. Oczywiście nie mam zamiaru nikogo obrazić ani ferować wyroków. Nie szukam winnych katastrofy. Napewno nie jest winą pilota, że latał tyle, ile latał. Może ktoś z forumowiczów wie ile w takim czasie wylata pilot pracujący np w LOT ?
Pytałem dlatego, że gdzieś powyżej było napisane, że nie ma czegoś takiego, jak zamknięcie lotniska z powodu złych warunków atmosferycznych. Pilot otrzymuje warunki meteo i jeżeli są poniżej minimów to on podejmuje decyzję, że nie siada, a kontrola nie może mu zakazać, choć to ostatnie - Cleared to land podaje wieża i chyba bieże za to jakąś odpowidzialność. Czy też może znaczy to tylko "pas wolny", czyli nie ma fizycznej przeszkody, aby wylądować?
Na rosyjskim forum ktoś zamieścił kartę lotniska.
Post nr #545
I nie tylko... Przed kartą on napisał tak:
Тут есть один маленький секрет. Я пока этого не говорил, ждал пока все "умники" выскажуться. Борт иностранный, посадка в аэропорт не имеющий статуса "международный". Автоматически предполагает присутствия на борту так называемого штурмана-лидеровщика, которого посадил туда Департамент Воздушного Транспорта РФ. У него были все схемы и инструкции. Возможно, что он сидел за штурвалом. Внимательно изучаем еще раз списки погибших. А был ли он там вообще?
Istnieje pewien sekret. Nie mówiłem o tym, czekając, aż wszyscy "eksperci" się wygadają. Samolot zagraniczny, lądowania na lotnisku, które nie ma statusu "międzynarodowy". Automatycznie oznacza to obecność na pokładzie tzw pilota-lidera, którego wysłał tam Departament Transportu Lotniczego Rosji. Miał wszystkie schematy i instrukcje. Jest możliwe, że siedział przy sterze. Uważnie studiujemy ponownie listy ofiar. A był on tam w ogóle?
Ki czort?? Ktoś wie o takiej procedurze??
Zakładki