Staszku . Zarejestrowałeś się na tym forum 15 stycznia: zaczynasz wypisywać jakieś niestworzone rzeczy prowadzac do bezsensownych dywagacji. Ludzie staraja sie ci wytłumaczyć, o co chodzi a ty swoje.
Staszku . Zarejestrowałeś się na tym forum 15 stycznia: zaczynasz wypisywać jakieś niestworzone rzeczy prowadzac do bezsensownych dywagacji. Ludzie staraja sie ci wytłumaczyć, o co chodzi a ty swoje.
Ostatnio edytowane przez Raffij ; 22-01-2011 o 09:51 Powód: Wy,pderowano z OT - nie politykujemy ;)
Staszku w Twoim rozumowaniu jest jeden zasadniczy błąd. Roztrząsasz działania ludzi na ziemi, ich zachowanie i procedury według jakich działali. To próbujesz dopasować do przyczyn katastrofy. To działania zbliżone do tego co zaprezentowano na naszej konferencji. Ale nie na ziemi szukaj przyczyn. Do katastrofy doprowadziło łamanie wszelkich zasad i procedur w powietrzu. Jak zaczniesz rozpatrywać to z tej strony i usuniesz z pamięci to co na ziemi będzie łatwiej to wszystko ogarnąć. I uwierz, że w Twojej symulowanej sytuacji dostałby pozwolenie na zejście do 100 m. To nie jest żadna z przyczyn katastrofy.
I tak oto dzięki niewiedzy dziennikarzy powstaje mit o zamykaniu lotniska z powodu mgły.
Tadd --- N858 --- BINKA.PESEL,BODLA - BOKSU ---
Canon 40D + 10" + TV 2x
Popieram. Pierwszy post Staszka wydawał się (w/g mnie) bardzo rozsądny, teraz znowu zaczyna się bicie piany...
Może wstrzymajmy się z dalszą dyskusją i poczekajmy na końcowy raport naszej komisji, "eksperyment" z TU-154, stenogram z taśmy, itp.?
proszę moderatora o usunięcie mojego poprzedniego postu, powód: nie wiadomo tam, kogo popieram ;-) W międzyczasie mogło być dużo innych wypowiedzi...
Staszek co do procedur są one podstawa lotnictwa. Bez ich zachowania nie ma możliwości zarządzania przestrzenią powietrzna nawet przy najlepszych chęciach. Samolot to nie samochód gdzie w Warszawie 90% kierowców łamie przepisy i ginie 1-2 osoby rocznie. W Smoleńsku złamanie minimum KSL podejścia kosztowało życie 96 osób. Kontrolerzy przestrzegali procedur i ich dobre chęci czy bardziej kategoryczne zakazy nie maja tu nic do rzeczy. Każda procedura w lotnictwie jest pisana krwią. Procedury powstawały po kolejnych katastrofach nie wzięły się znikąd i nie są jak to napisałeś wcześniej świstkami papieru.
Procedury się zmieniają ale w tym przypadku nie one zawiodły lecz załoga i polski system szkolenia pilotów(brak symulatorów,licencji cywilnych). Jacek napisał, ze Rosjanie mogą zmienić coś w organizacji pracy KL ale myślę że powinni raczej zmienić sposób rozmów ze strona polska na temat przygotowań. Sprawa decydująca wydaje się być brak lidera(z winy strony polskiej) i nie chodzi mi tutaj o znajomość języka ale procedur rosyjskich(warunkowe pozwolenie na lądowanie) oraz specyfiki lotniska. KL nie siedzi w samolocie i nie widzi jak przedstawia się sytuacja dlatego o zakazie lądowań przy sprawnych systemach lotniska i pasie nie może decydować. Jeżeli wszystkie procedury zostaną zachowane zdrowy rozsadek nie odgrywa żadnej roli a lot jest bezpieczny.
Co do rozmów płk Krasnokutskiego z Tu-154. To Tomasz Hypki w polsat news o ile pamiętam powiedział, że na dużych wysokościach nawet dzieci rozmawiają z pilotami z wieży i nie jest to niczym dziwnym wiec zarzut co do pytania pułkownika jest bezzasadny ponieważ nie sprowadzał on samolotu.
Dziwi mnie jedna sprawa dlaczego piloci nie spróbowali poczekać na poprawę warunków wysoko w powietrzu? Warunki pogodowe dynamicznie się zmieniają i istniała duża szansa na jej poprawę. Czy często stosuje się takie oczekiwanie nad lotniskiem? tu pytanie w szczególności do pilotów. Po co była ta próba zejścia w mleku i bez jakiejkolwiek widoczności. Czy może macie jakieś nowe informacje kto z członków załogi lub może gen Błasik powiedział ,,Nic nie widać'' ?
Ostatnio edytowane przez JacekB ; 22-01-2011 o 14:23 Powód: połączenie postów.
Co z tego, że gdyby "zamknęli lotnisko" , " gdyby nie brzoza" , "gdyby poczekali" .. itp
Z takimi procedurami i nawykami ( wysokość z RW , minima, kontrola przyrządów, nie pełna znajomość systemów samolotu ) rozbiliby się w Smoleńsku w 2011 lub później i gdziekolwiek indziej w przypadku kiepskich warunków... Najważniejsze by wyciągnąć wnioski w co do końca nie wierze po naszej konferencji.. z drugiej strony coś się jednak ruszyło bo piloci CASY już mają zaklepane treningi na symulatorach w Hiszpanii co wcześniej nie było możliwe.
Czyli jeśli podane, przez kontrolerów ze Smoleńska oraz przez załogę JAK-40, załodze polskiego Tu-154 warunki widzialności wynosiły 400m/50m a minima wynosiły 1000m/100m (lotnisko) czy 1200m/100m (Protasiuk) to nawet próba podejścia była złamaniem przepisów?
Jeśli tak, to świadome złamanie przepisów jest istotnym elementem winy po stronie załogi.
I jak to się ma do opinii pana W. Jedynaka, eksperta komisji rządowej, że cyt. "Każdy kto mówi, że oni nie mieli prawa podejść do próby lądowania, popełnia błąd. Bo oni formalnie mieli takie prawo."?
Dobre pytanie. W raporcie przewijają się liczby od 60x800 do 100x1200
A jest jeszcze magiczne: Minimum meteorologiczne TU-154M przy zajściu wg OSP, określone w RLE, 120x1800 (str. 150 polskiego tłumaczenia).
Sprowadzanie Tutki jakie było każdy widział i słyszał. Co by nie było, do tych 100m samolot zszedł bezpiecznie i przez te parę sekund tą wysokość utrzymywał. Wydaje się więc, że to co działo się pow. tych 100m większego znaczenia nie ma. Kluczowe jest to co się dzieje od tych 100m w dół.
Jesteś chyba pierwszą osobą, która potrafiła to po ludzku wyjaśnić. Dzięki.
Tutaj bym chciał się zapytać jak waszym zdaniem powinna wyglądać sterylność kabiny pilotów? Przecież to samolot dyspozycyjny. Pasażer, bez względu na to czy to premier, prezydent, marszałek sejmu lub senatu, ma prawo podejmować decyzje z „krótkiej listy” :zawracamy, wisimy ile możemy i lecimy na zapasowe a może od razu lecimy na zapasowe? Jeśli zapasowe to które? Lista ta jest krótsza, jeśli pilot uzna, że któraś z opcji jest w danym momencie nie akceptowalna. Kto i w jaki sposób powinien się zajmować komunikacja na linii pasażer-kapitan? Stewardessa? Bor?. Każda decyzja o zmianie trasy wymaga też informowania ochrony.
PLF 101 był międzynarodowym, nieregularnym (jednorazowym) lotem w celu przewozu pasażerów
samolotem lotnictwa państwowego Rzeczpospolitej Polskiej na lotnisko Smoleńsk „Północny”.
punkt 1.17.7 Nie widać tu jakiegoś "ekstra" statusu..
Co do "ekspertów" to komentarzy było już dużo. Co do dziennikarzy powiem tak: Od kolegi pracującego jako reporter w jednym z najpopularniejszych programów informacyjnych, usłyszałem parę dni temu, że zazdrości mi, iż miałem czas na przeczytanie od deski do deski zarówno raportu jak i polskich uwag. Przyznał wprost, że już dawno zgubili wontek i gonią w piętkę. Oni po prostu nie mają czasu. Puszczą wszystko co im się podsunie. Nawet jeśli to jakaś głupota, to w tym całym syfie i tak nikt się nie połapie a jutro wszyscy o tym zapomną.
To chyba cytat dnia.
Inną też spraw set to, że Rosjanie sami dali nam możliwość takiego gdybania pisząc raport tak a nie inaczej. Każdy prawnik wam powie, ze gdyby ktoś tak napisał np. pozwolenie na budowę to sąd uwali go z miejsca.
Solidne wyjaśnienie tej katastrofy jak i wyjaśnienie sprawy CASY, Bryzy, Mi-24D Należy śię nam wszystkim. Rodzinom które straciły bliskim, pilotom, żeby więcej nie było takich problemów i nam obywatelom.. w końcu to my za to wszystko płacimy.
W mysl przepisow cywilnych nie mieli prawa. Natomiast przedstawiciele wojska sie wija - raz mowia, ze zostaly wprowadzone procedury zgodne z cywilnymi, innym razem zeznaja co innego, ciezko wiec wyrokowac, czy wg ich wewnetrznych regul mogli.
Próbe wyjaśnienia i zrozumienia, czy można było uratować setke ludzi nazywasz medrkowaniem? No to gratuluje. To, że procedury nie zmieniły sie od dziesięcioleci nie ma tu nic do rzeczy. Mogły sie nie zmienic od miliona lat i co? Tzn., że sa niezniszczalne i idealne? Tego typu argumenty w ogóle do mnie nie trafiają. Ja nie mam klapek na oczach. Potrafie patrzeć na sprawy z każdej strony, w odróznieniu chyba od niektórych. Tak, piloci spieprzyli, bardzo duzo spieprzyli. Nie rozumiem, tylko po co to piszsz. Co do winy pilotów wypowiadałem się jasno. Rozpatruję sprawę zachowania, działania bądż zaniechania ze strony kontroli. Argumenty typu, że piloci spieprzyli co sie dało spieprzyć i w związku z tym nie ma nawet co rozmwaiać o kontroli są, jak ktoś tu juz napisał, "cieniutkie" i w pewnym sensie bez związku ze sprawą.
Osobliwe to sie wie, ale nie pojęcie tylko podejście. Chciałbys, zeby wszyscy mieli takie jak Ty i wielu innych, zgodnie z zasadą owczego pedu?
Może jak Ty byłbyś na wieży w Smoleńsku, to Tutka 102 dostanie zgodę, niezaleznie od tego co sie wydarzy potem. To Twoje, nie moje rozumowanie jest cokolwiek osobliwe.
Plusnin najprawdopodobniej teraz sobie podgwizduje pod nosem i spiewa radosne piosenki mysląc sobie, e tam nic sie nie stało, ja zachowałem sie zgodnie z procedurami.
Procedury to jest to. Dewiza świata wojskowych. Człowieku, on sie nie pozbiera do konca swoich dni na tym padole. I nie będzie tego juz nigdy rozpatrywał z punktu widzenia jakichś tam procedur tylko czy moglem temu zapobiec czy nie. Czym prędziej to zrozumiesz tym lepiej dla Ciebie, jezeli jestes kontrolerem jak piszesz.
Tam gdzie Ty szukasz, ja już dawno przestałem szukać, bo prawie wszystko sobie wyjaśniełem. No oczywiście poza bezpośrednimi przyczynami, bo znowu ktoś mnie będzie łapał za słówka, wypaczając prawdziwy sens wypowiedzi.
To że jesteś kontrolerem, nie upoważnia Cie do stawiania ostatecznych tez, to po pierwsze. Po drugie jeżeli jak piszesz nie zgadzasz sie i nie dopuszczasz dyskusji o procedurach, bo jak twierdzisz procedury są do wykonywania a nie do dyskusji nad nimi, to z tego wynika że się nad nimi nie zastanawiasz, więc jak możesz je oceniac z punktu widzenia bezbłędności.
No własnie, jeżeli piloci łamia procedury, to trzezba spowodować żeby przestali, jak sam piszesz. I kto ma to spowodować jak samolot jest w powietrzu? Spowodowanie zeby przestali jak samolot sie rozbije to juz jest po ptokach i każdy głupi to wtedy potrafi. Kontrola nie ma byc policją, ale ma pełnic przede wszystkim rolę pomocy dla załogi, a nie role wypełniacza procedur, czy jak je tam zwał innych zasad. Dlatego zakonotuj sobie dokładnie, rozpatrywanie tych zasad z punktu widzenia śmierci setki osób z nimi związanych jest jak najbardziej na miejścu, a nawet obowiązkowe. Niezależnie od tego czy są one idealne czy nie. Doświadczenia i przekonania nie mają tu nic do rezczy.
No ale w tym wypadku sie zabił no i co? Mam byc happy, bo procedury zostały zachowane? Nikt tu nie rozpatruje niczego z punktu widzenia odpowiedzialności. Zanim zaczniesz cos pisac o bełkocie, proponuje zapoznac sie, ze zrozumieniem o ile to możliwe, o celach raportów po wypadkach lotniczych i napisac coś więcej niz jedną ostateczna tezę zgodną z owczym pedem.
3-4 metry są niedorzecznościa i przyznałem to na samym początku. Nigdzie nie pisałem też, ze opieram sie na mediach. Piszesz po prostu nieprawdę. W swej jednozanacznej i jedynie słusznej ocenie sytuacji zagalopowaliście sie tak daleko, że juz trudno jest sie Wam cofnąć i zreflektować. Mylicie i mieszacie ze soba wiele rzeczy. Wkładacie do jednego wora Macierewicza, Kempe, Kaczysnkiego z np. E. Klichem, Łukaszewiczem, Fiszerem. Sądzicie, ze każdy kto ma inną opinię niż ogólnie przyjętą w tym wątku wyniósł ją z medów. Gratuluje niezwyklej spostrzegawczosci i wiedzy. O ile pamietam, to niedawno pisałeś i miałem wrażenie że zgodziliśmy sie co do tego, żeby nie rozpatrywać zejscia IŁ-a na metry, a tu proszę...Co jak co ale zawsze mimo wszystko musi wyjść na moje. Mnie nie bawi taka zabawa...
Czyli wyjaśnione. Twierdzisz, że Krasnokutski był szefem. Tak wiec co Ci będę przykłady jakieś podawał. Wystarczy, że był szefem i był w baraku, żeby wpływał.
Masz jakieś wątpliwości, czy mam Ci tłumaczyc jak można wpływać na innego człowieka pozawerbalnie?
Co do tego stopnia wojskowego, to nie jestem pewien, Może jest tak jak piszesz, ale jednak wydaje mi sie, ze relacje między Protasiukiem, a Grzywną mogły byc z tego powodu jakieś "niezdrowe" z punktu widzenia zachowania załogi w sytuacjach krytycznych. Dla mnie dowódca powinien byc jednak wyższy stopniem, czy to jest kompania, pułk, armia, czy wreszcie załoga zamolotu.
Tawalu, nie twierdzę, że w moim rozumowaniu nie ma błedu, ale zrozum w końcu. Ja już przestałem rozpatrywać to z tego punktu, o którym piszesz. To, że włączyłem sie do dyskusji teraz nie oznacza, że obudziłem sie dziś, oglądnąłem konferencje Millera i nawalam do Was opiniami podobnymi wg Was do tez polskiej komisji. W mojej symulowanej sytuacji nie dostałby żadnego pozwolenia, i nie ma tu nic do rzeczy czy to jest przyczyna katastrofy, czy nie. Rosjanie są czasem dziwni to fakt, ale nie sa idiotami. I możesz mi wierzyc badź nie, żaden polski samolot nie dostanie juz takiej zgody we mgle na tym lotnisku. Nie zaleznie od procedur, przyczyn itp itd. Oni wnioski juz wyciągnęli, możesz być tego pewien.
Hm, no to jest argument. Próbowałem zrozumieć o co w nim chodzi, ale jakoś nie ogarniam. Wyjaśnisz szanowny kolego o co idzie?
---------------------------------------------------------------------------
Ogolnie rzecz biorąc to widzę, że trudno jest dyskutować mają naprzeciwko siebie forumowy owczy ped, wobec tego dla rozjaśnienia sytuacji stawiam tezę, nie dywagacje, refleksje i takie tam... mędrkowanie, czy teoretyzowanie...
Teza brzmi:
Jeżeli podstawowymi przyczynami katastrofy są błedy pilotów, a kontrola lotów, mając świadomość niebezpieczeństwa, nie mogła tym błedom zabobiec ze wzgledu na procedury, to znaczy że te procedury są do dupy i należy je zmienić.
Proszę o rzeczowe kontrargumenty obalające tę tezę, bo arumentów popierających sie juz nie spodziewam.
Do wysokości 100m oczywiście mieli pełne prawo zejść, co nie zmienia faktu, że świadomie złamali przepisy, schodząc poniżej tej wysokości. I nie jest to nic odkrywczego - o tym było wiadomo zaraz po wypadku.
Przesledz kilka poprzednich stron i sam bys znalazl odpowiedz
Tak, ladowanie Jaka wbrew zakazowi, ktory otrzymala zaloga bylo zlamaniem przepisow.
Jesli chodzi o Tu-154 to w/g mnie wyznaczenie do funkcji KSP oficera z minimum wiekszym niz posiada lotnisko na ktorym ma wyladowac jest totalnym zlamaniem przepisow, polecial tam jako KSP pewnie tylko dlatego, ze 3 dni wczesniej ladowal na tym lotnisku.
Btw. Protasiuk z tego co pamietam mial 120/1200m
Staszek70 - dawno sie tak nie ubawilem...
Po raz kolejny - masz kompletnie bledne pojecie o zadaniach kontroli ruchu lotniczego. Byc moze bierze to sie z faktu, ze w pojeciu tym miesci sie slowo "kontrola". Tyle ze po angielsku, slowo to ma rowniez znaczenie blizsze "kierowaniu", i o to w tym chodzi. Kontrola ruchu lotniczego w zadnym razie nie jest policja. Jesli piloci lamia procedury, to owszem, trzeba spowodowac, zeby tego nie robili - ale od tego jest odpowiednia wladza lotnicza. Nie jest, i nie bedzie to zadaniem kontroli ruchu lotniczego.
Dostanie neizaleznie od tego, kto bedzie siedzial. Czlowiek gdyby wiedzial, ze sie przewroci, to by sie polozyl. Poruszasz sie w obszarach magii i szklanej kuli, a nie rzeczywistosci.
Coz za wspaniala analiza psychologiczna na odleglosc, ciekawe na czym oparta. Zgodze sie, ze zapewne bedzie przeklinal do konca dni los, ktory akurat na niego cale to g... sprowadzil. Poza tym caly ten wywod jest pozbawiony wiekszego sensu. Kazdej katastrofie moznaby zapobiec, zabraniajac komukolwiek startowac. Nie wiem poza tym, na czym cala swoja analize opierasz, znasz kontrolerow ktorzy mieli bezposrednio do czynienia z katastrofami? Ja znam paru osobiscie. Troche za daleko wybiegasz, udzielajac takich rad, opartych na filozofowaniu.
Po pierwsze przypisujesz mi slowa, ktorych nie uzylem, po drugie jest to kompletny nonsens logiczny. Procedury sie analizuje caly czas, wyciaga wnioski ze zdarzen, i to wlasnie stad wiadomo, czy sa dobre czy nie. I wlasnie z praktyki wiadomo, ze pilotowaniem samolotu powinna sie zajmowac zaloga, a nie kontroler.
Przed faktem jest to zadanie instruktorow oraz operatora zatrudniajacego zaloge i wyznaczajacego odpowiednie ramy dzialania. Po fakcie jest to zadanie odpowiedniej wladzy lotniczej. Zas w trakcie faktu - coz, w tym momencie jedyna policja dla zalogi moze byc ona sama, jej wiedza, doswiadczenie i zdrowy rozsadek.
Kolejne zdanie z minimalnym sensem. Oczywiscie, ze kontrola ma pelnic funkcje pomocy, taka funkcje wypelniala i wypelniac bedzie. Miesci sie w tym przekazanie pelnej informacji pogodowej, warunkow na lotnisku itd. A to co ty proponujesz, to juz nie pomoc, tylko wlazenie w buty policji.
Coz, patrz pare linijek wyzej. Masz duza pewnosc siebie, ferujac rady, nie rozumiejac zbytnio tematu.
I kto to mowi? Sam co chwile raczysz nas swoimi przekonaniami.
I niestety z rozpatrzenia tego wypadku wynika jeden wniosek - wszystko to juz bylo. Zadnej nauki z niego nie czerpiemy, ktorej nie mielibysmy juz z poprzednich zdarzen.
Podpada pod trollowanie.
To moze zamiast belkotac, napisz swoja propozycje wniosku do raportu, tyczaca sie dzialania ATC w przyszlosci.
Niezwykle mocny argument, wydaje ci sie.
Kolejny, podobny.
Trudno dyskutowac z czyimis niczym nie popartymi dywagacjami.
Prosze przedstawic chociaz jedna sensowna propozycje, jak by to mialo wygladac, wtedy bedzie pole do dyskusji.
To jest bezsprzecznie rozsądną główną przyczyną. Pełna zgoda.
Ale żeby się jeszcze nie okazało, że zeszli nieświadomie (bo instrukcja kazała używać radiowysokościomierza), a nie odeszli szybko mimo decyzji, bo nie wiedzieli, że w automacie się nie da (błąd szkolenia). Wtedy inaczej będzie się patrzeć na ludzi z załogi w kontekście ich świadomej winy. To raczej wina systemu i wojskowych instrukcji.
Pozostanie oczywiście kwestia braku kontroli prędkości opadania, porównywania wysokości baro, podziału zadań w załodze.
Jeśli o kontrolę idzie, w zasadzie rozważać można tylko jedno, czy kontroler mógł wcześniej zareagować na obniżenie się pod ścieżkę. W kontekście procedur, ale i zwykłego działania człowieka celem zapobieżenia bezpośredniemu niebezpieczeństwu.
Cieszę się, ale jednocześnie proszę nie traktować tego w kategoriach bezwzględnych. Bardzo możliwe, że w tym samym Smoleńsku w analogicznej sytuacji, ale rok wcześniej (gdy jeszcze istniała jednostka liniowa z działającą infrastrukturą) ten sam płk Krasnokutskij lub inny przedstawiciel jednostki nadrzędnej, wcale nie przebywałby na SKP, lecz gdzie indziej, np. na stanowisku dowodzenia pułku, gdzie razem z nim siedziałby dowódca albo szef sztabu pułku, zmiana dyżurna i inne osoby odpowiedzialne za prawidłowe wykonanie zadania. Bardzo możliwe też, że działanie takiego przedstawiciela jednostki nadrzędnej wyglądałoby zupełnie inaczej.
Tu mamy warunki lotniska praktycznie wycofanego z eksploatacji, gdzie większość infrastruktury jest na głucho pozamykana i zarasta krzaczorami. Gdzie miał siedzieć, jeśli nie na SKP?
Nie chcąc za bardzo na ten temat się rozwodzić, wyrażę krótko swoje zdanie: jako abstrakcyjny postulat jak najbardziej tak, ale realnie nie do zrealizowania. Musi być zachowana jakaś forma kontaktu z dysponentem i jego możliwość wpływu na decyzje, np. o odlocie na lotnisko zapasowe albo o powrocie do domu.
Napisałeś o 4 metrach w swoim pierwszym poście i od tego się zaczęło. W porządku, nie będę więcej Ci tego wypominać. Wypalmy fajkę pokoju w tej kwestii.
Pieprzenie o Szopenie. Masz czarno na białym zapisy z SKP. Pokaż konkretne przykłady wpływania.
Uprzedzam ewentualną analogię do gen. Błasika w kabinie:
1) Różnica stopni i stanowisk między Krasnokutskim, a Plusninem i Ryżenką jest niewspółmiernie mniejsza niż między Błasikiem a załogą. Trochę znam te sprawy. Nie bardzo umiem sobie wyobrazić, żeby podpułkownik i major byli sparaliżowani obecnością "za plecami" pułkownika, który wykonuje przydzielone mu zadanie i z nimi współpracuje. Jak mało komfortowo kapitan lub porucznik czują się w bliżej niezdefiniowanej obecności trzygwiazdkowego generała, też umiem sobie wyobrazić na bazie ponad 20-letniego własnego doświadczenia pracy w strukturach hierarchicznych.
2) Plusnin był parę dni przed odejściem na emeryturę, więc tym bardziej mnie nie przekonuje twierdzenie, że mógł czegokolwiek się obawiać.
3) Co do roli Błasika w kabinie mamy bardzo mało wiedzy. Poruszamy się głównie w sferze domysłów i domniemań. W przypadku roli Krasnokutskiego na SKP wręcz przeciwnie. Jego rola jest zdefiniowana, a każde słowo zapisane. Nie musimy nic przypuszczać i domniemywać, możemy bazować na konkretach.
Miałeś kiedykolwiek jakikolwiek związek z wojskiem? Daj sobie spokój z teoretyzowaniem, bo to do niczego nie prowadzi.
Ostatnio edytowane przez JacekB ; 22-01-2011 o 20:55
Od poczatku wiadomo, ze to podejscie w takich warunkach nie mialo prawa sie rozpoczac. Niestety oni je rozpoczeli. Dlaczego ? Mysle ze tego sie nie dowiemy. Ci ktorzy mogliby odpowiedziec na to pytanie juz nie zyja.
Mnie zastanawia fakt, dlaczego taki samolot jak Tu 154 moze zrobic automatycznego go arounda tylko w warunkach zapietego ILSa i czy tak faktycznie jest?
Jezeli tak jest jest to babol samolotu, bo zmusza zaloge by pamietala przy wykonywaniu manewru czy jest w ILSie czy nie. W wiekszosci samolotow tej wielkosci auto go around nie jest wogole powiazany z rodzajem podejscia a jego zainicjowanie to albo wcisniecie przycisku albo pchniecie manetek na pozycje TOGA. Samolot po prostu ma utzrymac track ma dodac mocy i ma zaczac sie wznosic. tyle I nie ma tu zadnego znaczenia czy jest zapiety ILS czy nie.
Moze ktos z forumowiczow mial kiedys w rekach IUL tego typu i moze to potwierdzic?
Jeśli dobrze zrozumiałem Kolegów, to chodziło im o to, że oficerom z centrum dowodzenia na ziemi nie mogło przyjść do głowy, że piloci prezydenckiego samolotu (którzy, z uwagi na status pasażera, nie mają prawa ryzykować) złamią tyle procedur, a kiedy się okazało, że jednak złamali - samolot już był na ziemi (wszystko się działo w krótkim czasie). Innymi słowy, gdyby tzw "wieża" mogłaby dopuścić istnienie bardzo wysokiego prawdopodobieństwa, że piloci tak ważnego w końcu samolotu mają zamiar złamać te procedury, na pewno wygoniłaby na pas startowy wszystkie dostępne ciężarówki. Ale nie mięli podstaw by tak sądzić i nie orientowali się w sytuacji w kabinie (nie chodzi mi w tej chwili o naciski, a o błędy popełnione przez pilotów). Bo, teoretycznie ujmując, żeby zapobiec takiej sytuacji, trzeba byłoby "konfrontować' załogę samolotu i obsadę wieży przed każdym przylotem konkretnego samolotu na konkretne lotnisko celem zgrywania przyszłych możliwych działań konkretnej załogi i konkretnej obsady wieży
Zakładki