Czyżby kolejny przypadek "syndromu JFK Jr."?
Podobno wykonywali touch-and-go.
Samolot spadl praktycznie pionowo w dol na parking przed bankiem, nikt na ziemi nie zostal poszkodowany.
Uderzenie samolotu spwodowalo eksplozje plaiwa i z samolotu duzo nie zostalo.
Zona zginela na miejscu, pilot poczatkowo zyl i nawet podobno o wlasnych sil zdolal opuscic wrak ale zmarl w szpitalu z poparzen.
Czyżby kolejny przypadek "syndromu JFK Jr."?
Nie chodzi o wodę w półmroku, tylko o motyw pt. "mam dużo kasy, kupię sobie super hiper latającą brykę, mimo, że mam dopiero 20h nalotu całkowitego". To jest "syndrom JFK Jr.".
Chyba sam wymyśliłeś ten syndrom. JFK miał spory nalot, żadne 20 h, kilkaset godzin, a samolot który kupił to poczciwa używana Saratoga, z jego pieniędzmi mogl sobie kupić coś o niebo lepszego i dodatkowo nowego. A wiec ani 20h ani 'hiper' bryka. A o tym małżeństwie naprawdę zero wiemy i znowu SR20 to nic takiego, dziś to szkolny samolot.
Ostatnio edytowane przez saturn5 ; 28-09-2013 o 07:41
Zakładki