Silnik zawiódł czy był to piorun?
Podczas akcji ratunkowej w okolicach tunelu Soensterud spadł Eurocopter EC135. Dwie osoby nie żyją, nie znalazłem informacji o regu.
Nagranie z YT:
Ambulance Helicopter Crash - Norway [RAW] - YouTube
Silnik zawiódł czy był to piorun?
Wg. tego linku: Rescue helicopter crashes near Oslo
zahaczył o linie wysokiego napięcia. Na nagraniu ich nie widać, ale na zdjęciach widać, że nad wrakiem są linie.
Reg: LN-OOI
http://jetphotos.net/viewphoto.php?id=7475483&nseq=0
Tu jest jeszcze filmik z innego ujęcia:
Filmet helikopterulykken: Det var helt forferdelig - VG Nett om Luftfart
Wydawało się że powinny być większe szanse na przeżycie, a tu niestety przydzwonili mocniej. Wygląda na to że był to błąd pilota.
Na śmigłowcach się znam prawie nic, ale aż dziwię się że w tak szybkim czasie śmigłowiec może zacząć tak szybko spadać. Wiem że istnieje zjawisko autorotacji, czy do tego aby z niego skorzystać śmigłowiec musi mieć jakąś minimalną prędkość poziomą? Wiem, że tutaj wysokość do autorotacji była za mała, ale gdyby ten śmigłowiec spadał z większej wysokości to jakie warunki musiałby spełnić aby autorotacja się odbyła właściwie?
Zdaje się, że do autorotacji potrzebny jest sprawny wirnik, no nie
Bo jest najwyżej i i ma najsolidniejszą konstrukcję (przewody, słupy)?
Tak. Zachowuje się wtedy jak wiatrakowiec. Z zawisu trudno przejść do autorotacji.
Czy wirnik był sprawny; może nawet tak, ale przekładnię mógł szlag trafić.
A co do meritum. Dziwi mnie, że w tak newralgicznym miejscu na przewodach nie wisiały znane np. z Austrii (przyjrzyjcie się jak jedziecie autostradą) pomarańczowe kule. W kwestii winy, to oberwie się załodze. Nie chce mi się wierzyć, że z lądowiska nie było tych drutów widać. No, ale latanie w ratownictwie to za założenia najniebezpieczniejsza forma latania.
Zważ, że wypadek miał miejsce w górach przy stosunkowo wąskiej, bardzo krętej drodze i w terenie mocno niedostępnym pod względem lotniczym. Oznaczanie przewodów ma sens raczej w rejonach, w których przynajmniej potencjalnie możliwy jest jakiś ruch powietrzny.
Wieszanie kul na wszystkich liniach energetycznych wzdłuż i w okolicy wszystkich dróg (bo a nuż...) to trochę sztuka dla sztuki.
Mnie natomiast dziwi, że nikt z ziemi nie sygnalizował załodze tej linii. Przecież na miejscu była policja, a i podejrzewam służby medyczne.
Bo oni lecieli na, a nie z lądowiska.
Norsk Luftambulanse zazwyczaj nie korzysta z "usług" służb naziemnych (np. straży pożarnej) do zabezpieczenia lądowiska. W swoich instrukcjach operacyjnych bazują na wysokim doświadczeniu załóg wykonujących loty HEMS. Stąd też możliwość, że nikt nie mógł ich w porę ostrzec o zbliżaniu się do linii WN. Zupełnie inną sprawą jest fakt, iż ogromnie trudno jest prawidłowo ocenić - patrząc z ziemi - odległość śmigłowca od linii WN.
I właśnie w tej kwestii chciałbym odpowiedzieć na stwierdzenie kolegi mdry:
Serio, uwierz mi na słowo - wiele razy wykonywałem lądowania w sąsiedztwie linii energetycznych niskiego, średniego i wysokiego napięcia i ZAWSZE był z tym problem. O ile linie WN łatwiej zlokalizować po dużych słupach, o tyle linie ŚN lub NN są widoczne dopiero po znacznym zniżeniu się nad teren domniemanego lądowiska. Często zdarzało się, że, będąc po punkcie decyzji, koniecznym było wykonanie wyższego zawisu i przemieszczenie na inny, wolny od linii teren - tak jak miało to miejsce właśnie w w/w katastrofie.
Podróżując samochodem sami oceńcie ile różnych linii energetycznych i telefonicznych przebiega nad drogami w różnych miejscowościach - czasami jest to taka plątanina, iż nie ma możliwości lądowania pomimo dużych otwartych terenów w sąsiedztwie zdarzenia.
Wracając do katastrofy: zaśnieżony teren plus zmętnienie powietrza nie ułatwiły załodze szybkiego dostrzeżenia linii WN a dodatkowo, uderzenie w linie od dołu, jednoznacznie wskazuje, że przewody były poza zasięgiem wzroku wszystkich członków załogi.
Niestety, los jest myśliwym...
heliHansa - Grzegorz Ziomek
"Największe zagrożenia dla Polski to nacjonalizm i klerykalizm"
Jerzy Giedroyc
„…No i zwykła głupota”
Grzegorz Ziomek
Z tego co podają to wypadek miał miejsce na trasie E-16 a linie napowietrzne wzdłuż takich tras ( trasa europejska szybkiego ruchu) wg ICAO powinny być oznakowane. Niestety być może w Norwegii podobnie jak i w Polsce tych zaleceń ICAO się nie przestrzega.
Swoją drogą wypadek pokazuje jak niebezpieczna jest praca pogotowia lotniczego nawet za dnia a co dopiero nocą.
Zakładki