quanti86, zapewne mówisz o tym:
https://niebezpiecznik.pl/post/mozna...m-z-androidem/
Wersja do druku
quanti86, zapewne mówisz o tym:
https://niebezpiecznik.pl/post/mozna...m-z-androidem/
Tak lekko OT, ale w nawiązaniu do poprzedniego postu, moje wywody oczywiście nie znaczą, że w niedalekiej przyszłości nie staniemy się świadkami wydarzenia w stylu "zhackowali samolot, piloci musieli pilotować maszynę ręcznie, mieli problem z ustaleniem trasy".
To właśnie przez dość zastraszającą tendencję jaka rozwija się w ramach wszystkich systemów "pobocznych".
Coraz gorsza dostępność programistów potrafiących pisać prawdziwy kod a nie jedynie przeciągać kafelki w gotowych środowiskach prowadzi do sytuacji, w której producenci muszą (oraz chcą ze względu na koszty) korzystać z gotowych środowisk - takich jak Windows czy Linux. Zjawisko "Internet of Things" robi się powszechne, za chwile w sklepach zaroi się od produktów typu lodówki same zamawiające zakupy, wanny zamawiające pachnidła itp. Takie rozwiązania już stały się dobrym kąskiem dla hackerów - wykorzystujących je masowo jako maszynki do przeprowadzania ataków DDoS.
I tak, może okazać się, że któraś z kolejnych wersji kokpitu dostanie takie FMC bazujące na Windowsie w dodatku podłączone cały czas on-line do centrum operacyjnego, serwisów pogodowych i sami programiści wiedzą do czego jeszcze. A to już bardzo krótka droga do włamu na taki system....
Oczywiście samolotu to nie strąci, ale krwi pilotom napsuć może, a jak uczą ostatnie wypadki ręczne lądowanie nowoczesnym samolotem może dla pilotów stanowić wyzwanie... Ech, gdzie pędzisz Świecie ;-)
p,paw
Otóż to. Kiedyś samochód naprawiało się śrubokrętem, młotkiem i płaską 13-ką, samolotem sterowało za pomocą mechanicznych cięgieł połączonych z drążkiem czy wolantem, a nawigowało przy pomocy papierowej mapy.
Ku czemu zmierza ludzkość pozbawiająca się podstawowych umiejętności i zdająca całkowicie na elektronikę?
Jeden solidny wybuch, a impuls elektromagnetyczny pozbawi nas możliwości wszystkiego.:p
Dla tych co nie mogą spać w nocy, dzisiaj dość późną porą (z środy na czwartek) o godz. 0:10 TVP2 pokaże dokument "Gdzie jest samolot" - dotyczący MH370 oczywiście.
Ten film dokumentalny można obejrzeć online:
Film-dokumentalny--Gdzie-jest-samolot-MH370.mp4
Bardzo fajny film, dostępny jest również na Where is Flight MH370? - Top Documentary Films
Chętnie oglądnąłbym drugą część uwzględniającą analizę dryfów i miejsc znalezienia elementów MH370. Ale w całym filmie najciekawszy był fragment dotyczący propozycji systemu AFIRS, czyli modułu, który przechwytuje sygnały idące do czarnej skrzynki, analizuje je i w przypadku wykrycia anomalii wysyła dane do centrum sterowania. FLYHT Aerospace Solutions Ltd. - Insight. Action. Control | FLYHT Aerospace Solutions Ltd.
Mamy XXI wiek, więc nic nie stoi na przeszkodzie aby samoloty nie mogły przesyłać danych diagnostycznych w czasie rzeczywistym albo w razie potrzeby.
Jak pokazał przypadek MH370, wiadomości ACARS mogłyby zawierać więcej informacji, szczególnie o lokalizacji samolotu
Żaden system nic nie prześle jeżeli jest wyłączony.
Wystarczy zrobić system którego wyłączyć nie można.
ACARS został wymyślony w celach eksploatacyjnych. I tak w zasadzie działa: cały czas (w odstępach) przekazuje informacje o kluczowych dla odbiorcy systemach.W formie tekstowej, co ma swoje ograniczenia. Tutaj idea jest inna. Ten system ma analizować parametry lotu na bieżąco i robić zrzut do stacji naziemnej, w przypadku wykrycia poważnych nieprawidłowości. Czyli taki ACARS katastroficzny.
I niby ok, tylko nie rozumiem, czy to miałoby być zamiast innych systemów, czy obok. Wiadomo, że koszty nie są bez znaczenia
Idea śledzenia parametrów na bieżąco jednak bardziej mi się podoba. :)
Z drugiej strony, wypadki gdzie jest problem z odnalezienie rejestratora zdarzają się niezmiernie rzadko. Wydaje mi się, że wystarczającym rozwiązaniem byłoby udoskonalenie sposobu odnajdywania skrzynek. No, ale o tym już było... ;)
W 2016 mieliśmy wypadki 19 samolotów komunikacyjnych w których zginęło 325 osób. Jeden nawet się nie rozbił, zginęła 1 osoba w wybuchu terrorystycznym na pokładzie. Z pozostałych 6 wypadków to cargo, 1 ferry, 7 samolotów zabierających mniej niż 25 osób na pokład, 2 większe samoloty prawdopodobnie będące obiektem ataku terrorystycznego i 1 (najgorszy) z załogą która miała na pokładzie mniej paliwa niż było wymagane na lot. Pozostały jeden wypadek to PIA, po awarii silnika. Na całym świecie było około 35 mln. lotów. Czy naprawdę mamy parę luźnych miliardów na wprowadzenie jakiegoś nowego systemu który być może przy sprzyjających wiatrach pozwoli nam zlokalizować gdzie się rozbił samolot? Czy to coś zmieni? Jaka będzie wartość dodana takiego systemu?
Tu trzeba zgodzić się z aaben. Nie jestem specem w tej akurat dziedzinie, ale raczej koszty będą niewspółmierne do zysków. A nie wpłynie to w żaden sposób na bezpieczeństw, bo mówimy tu o odnalezieniu samolotu, który już zaginął i nie wiadomo gdzie jest.
Owszem, pod warunkiem, że samolot rozbiłby się w wyniku awarii/błędu/itp. W tym przypadku natomiast najprawdopodobniej było to celowe działanie, zatem do określenia przyczyn katastrofy nie ma znaczenia czy samolot zostanie odnaleziony, bo z ciała pilotów nic nie wyciągną, a czy pilot rozwalił samolot o wodę, czy spadli po braku paliwa nie ma większego znaczenia w kontekście bezpieczeństwa ;)