Ufff, powietrze ze mnie uszło, dawajcie mniej stresujące tytuły...
Za Lithuanian stunt pilot Kairys survives crash in Aegean Sea - EN.DELFI :
Kurde, niezniszczalny jest ten koleś...Jurgis Kairys odbywał lot transferowy swoim Su-26 z Kavali do Aten. Około 16:00 czasu lokalnego i na wysokości około 1000 m samolot miał awarię silnika. Pilot postanowił opuścić maszynę na spadochronie, manewr zakończył się powodzeniem. Po wodowaniu płynął, przywiązany do szczątków samolotu, przez ponad 2.5 h, w kierunku wyspy, zanim został odnaleziony przez ekipy poszukiwawcze.
Ufff, powietrze ze mnie uszło, dawajcie mniej stresujące tytuły...
2,5 godziny...
To chyba nienajlepsze świadectwo dla służb ratunkowych.
To było w sierpniu, czy do tytułu wątku wkradła się literówka ? Cieszę się, że Jurgis cały i zdrowy.
Chyba 24 września, a nie sierpnia to się stało? Co do czasu poszukiwania mam podobne odczucia, śp. gen. Andrzejewskiego po słynnym zestrzeleniu Su-22 w Wicku szukali półtorej godziny mimo (zapewne) braku aż tak dokładnych namiarów, a Jurgis zapewne zdążył nadać przez radio meldunek z pozycją itp. I jeszcze podają, że go przeoczyli najpierw przelatując przy szczątkach samolotu.
No ale najważniejsze, że wg doniesień wyszedł z tego cało.
Na FB jest zdjęcie Jurgisa z dwoma Grekami i podpis: "He is hereeeee..." Na zdjęciu wygląda zdrowo i uśmiechnięto, także ma kozak szczęście. Zdjęcie wrzucone 11 godzin temu
Co tu napisać....
W oryginalnym tekscie jest wednesday czyli sroda.. czyli wczoraj
a do tego przelecieli nad nim..dwa razy i go nie wypatrzyli
Hmmm.. czy pilot wojskowy nie ma rac swietlnych/dymnych przy sobie na wypadek wodowania
Uff... dobrze, że Jurgis nie próbował na siłę ratować samolotu. Ważne, że pilot żyje.
Kairys mówił, że nigdy nie zapomni tego widoku, jak jego samolot spadał do morza.
Kurczę, moja przeglądarka wyświetliła na liście forum tylko WYPADEK Jurgisa....
Na szczęście wszystko w porządku....
Jurgis odezwał się na FB jakieś pół godziny temu:
Hi Friends! Great attraction I had over see in Greece, engine big dis balance and caput, some ting inside engine broken I think. I decided to leave the plane by parachute, then with live jacked in the water for 2;45 I tried to reach nearest island but not much closer I come when rescue helicopter find me with visible carbon fiber peace from the plane fixed by belth to my body, only Vostok Europ watch was still working perfect other equipment caput, many peases separate from the plane SU26 after plane go from 3000Ft straight down to the wather, I think fish haw great fun in the plane now, it was nice picture going head down in broken belts of parachute to the water and now is nothing bad when in the had is nothing to disstroi... I am totally O.K. Good night!
Jak zobaczyłem tytuł to zamarłem. Wspaniale, że p. Kairis żyje!!!
I chyba ma się rzeczywiście dobrze skoro od razu przekuwa swoje uratowania na reklamę zegarków głównego sponsora :-)))
Pierwsze spotkanie z Jurgisem Kairisem literalnie rzuciło mnie na kolana kiedy poczułem oddech Su-26 prawie stojącego metry zaledwie nad moją głową a Hoffman darł się do mikrofonu: "Kobrrrrraaaaaa!". Mocna maszyna. Zastanawiam się teraz co by było gdyby wtedy zchrzanił się silnik. To było na MPL w 2008 roku. Dziś już w tym miejscu nie wolno stać a i dolne pułapy wykonywanych figur są wyższe. Ale i tak krąg na pokazach jest nisko a awaria silnika na 200 stopach nad wypełninym ludźmi centrum handlowym to byłaby masakra.
To jest dokładnie pod rozwagę miłośnikom MPL i p. Krzysztofowi Radwanowi, który powiedział:
[Interia] Wróćmy do pikniku. Co roku pojawiają się głosy, że organizacja pikniku w centrum miasta to błąd. Wokół jest zabudowa, samoloty nisko latają, zdarzały się wypadki, jest niebezpiecznie. W tej chwili niewiele jest takich pikników w Europie, gdzie latałoby się w samym centrum miasta.
[K. Radwan] Moim zdaniem to jest właśnie największa zaleta Małopolskiego Pikniku, który odbywa się na styku Krakowa i Nowej Huty. Niestety, mamy do dyspozycji już tylko część pasa startowego, ponieważ następuje zabudowa terenów wokół lotniska. Natomiast mamy pas o długości 730 metrów - jeśli lata u nas jakiś pilot akrobacyjny, to ma on taki nalot i takie uprawnienia, że to jest absolutnie bezpieczne. Nikt nie lata tutaj na 100 procent swoich możliwości, bo nie jest to nawet potrzebne.
A los jest myśliwym...
Zakładki