Wojskowy samolot transportowy CASA z 10 osobami na pokładzie rozbił się, podchodząc do lądowania, w Zachodniopomorskiem - informuje TVN24. Wiadomo, że zginęły dwie osoby
Na miejscu prowadzona jest akcja ratownicza.
- Na miejsce katastrofy jako pierwsze dotarły dwie jednostki wojskowej straży pożarnej z lotniska w Mierosławcu - poinformował TVN24 Paweł Frontczak z Komendy Głównej PSP. - Okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia są następujące: około godziny 19.10 samolot transportowy typu CASA C-295, podchodząc do lądowania na lotnisku w Mirosławcu spadł przed lotniskiem na teren zalesiony, doszło do pożaru - powiedział Frątczak.
Lokalizacja Mirosławca
Z informacji Państwowej Straży Pożarnej wynika, że samolot spadł na las. Na pokładzie było 4 członków załogi i 6 pasażerów. Byli to uczestnicy konferencji, nomen omen, "Bezpieczeństwo lotów". Samolot leciał z Warszawy przez Krzesiny do Mirosławca.
Transportowce te wykorzystywane są obecnie m.in. do "przerzutu" żołnierzy w rejon prowadzonych przez wojsko misji. Mogą służyć także m.in. do przewozu ładunków i pojazdów, transportu spadochroniarzy i operacji ich zrzutu, dostarczania ładunków z powietrza czy ewakuacji rannych.
Zużyte samoloty?
15 styczna "Rzeczpospolita" informowała, że Żandarmeria Wojskowa interesuje się sprawą serwisowania wojskowych samolotów transportowych CASA.
Polska armia ma dziesięć samolotów CASA C295M. Tylko sześć z nich jest w tej chwili sprawnych. Reszta przechodzi gruntowne remonty i naprawy. A to jedyne samoloty, które zapewniają most powietrzny między Polską, a naszymi kontyngentami wojskowymi w Iraku i Afganistanie. Maszyny latają praktycznie bez przerwy. W 2007 r. już w czerwcu wykorzystały przysługujące im limity lotów wojskowych.
Tak intensywna eksploatacja maszyn powoduje, że ulegają awariom i usterkom. Także częściej niż zakładano siedem lat temu - podczas zakupu - maszyny muszą przechodzić przeglądy techniczne informowała tydzień temu "Rzeczpospolita".
Korupcja przy zakupie?
W dochodzeniu jakie prowadzi Żandarmeria Wojskowa chodzi o ewentualną korupcję, do której mogło dojść podczas podpisywania umowy zakupu maszyn od hiszpańskiego koncernu EADS.
Umowę w połowie 2001 roku podpisał ówczesny minister obrony narodowej Bronisław Komorowski. W zamian za zamówienie hiszpańskie spółki EADS CASA i Avia System Group kupiły większościowy pakiet PZL Warszawa-Okęcie. Miało tam powstać m.in. centrum serwisowe dla samolotów. Ale nie powstało.
Przez to, że nie ma w Polsce parku części zamiennych i centrum serwisowego, a samoloty przechodzą wszystkie przeglądy i naprawy w Hiszpanii. Trwa to znacznie dłużej niż gdyby odbywały się to w kraju. - Wszystko mogło być wykonywane w Polsce - uważa ekspert wojskowy i redaktor miesięcznika "Raport WTO" Grzegorz Hołdanowicz - Wystarczyło postawić odpowiednie warunki w umowie zakupu samolotów" - dodaje.
Zakładki