Zamieszczone przez
layoverlover
Michał, z całym szacunkiem, czy ćwiczyłeś kiedyś ewakuację samolotu? Przygotowanie jej chwilę trwa. Trzeba rozeznać sytuację, powiadomić stewardesy, żeby były gotowe przy drzwiach, wreszcie wykonać czek listę, zabezpieczającą samolot - chociażby po to, żeby np. nie puszczać pasażerów w pracujące silniki. To chwile trwa, jak Bedrzich zauważył, do 2 minut w warunkach symulatorowych - a dodaj jeszcze do tego element zaskoczenia, w "realu"
Dopiero jak samolot jest gotowy, podejmuje się ostateczną decyzje tak/nie i jest ona nieodwracalna. Jak już pójdzie komenda, to pójdzie.
Jeśli w momencie gdy byli gotowi do rozpoczęcia pożar był juz pod kontrolą, to decyzja o NIE EWKUOWANIU, była moim zdaniem akceptowalna. Jak słusznie zauważyłeś nie znamy wszystkich okoliczności, wiec póki co wstrzymałbym się od przysłowiowego "wieszania psów" na załodze z automatu.
@Bedrzich. Obawy o przysłowiowym złamaniu kostki są kuriozalne, ale już np. o puszczaniu ludzi w płomienie i/lub rozlane paliwo są jak najbardziej uzasadnione. Cały czas mówimy o sytuacji, gdzie straż pożarna jest pod samolotem, ma łączność z załogą i pożar pod kontrolą.
Zresztą, nie upieram się przy nie ewakuowaniu, ale jak pisałem powyżej - jestem sobie w stanie wyobrazić okoliczności w których działanie załogi SQ było uzasadnione. Na pewno chętnie przeczytam raport...
Zakładki