Osobowy Nissan to też np Nissan Navarra który niekoniecznie pod skrzydłem by przeszedł. Zwłaszcza przy założeniu ze jechał od zawietrznej a pilot wychylał zgodnie ze sztuka kotkę pod wiatr:)
Osobowy Nissan to też np Nissan Navarra który niekoniecznie pod skrzydłem by przeszedł. Zwłaszcza przy założeniu ze jechał od zawietrznej a pilot wychylał zgodnie ze sztuka kotkę pod wiatr:)
Nietypowa kolizja z cessną. Pilot-instruktor ma zatrzymaną licencję - RMF24.plCytat:
Zamieszczone przez rmf24
Nie żadna Navara i nie żaden terenowy tylko Nissan 200SX. Chłopaki ćwiczyli drift do zawodów, które były kolejnego dnia.
Nie było możliwości uszkodzenia czegokolwiek z mechanizacji skrzydła, bo seryjny 200SX ma 1,3m wysokości a ten był dodatkowo obniżony.
Na asfalcie/betonie?
Tam jest beton po którym kołowały Limy-2 z końcówkami dużo niżej...
A może samochód uderzył w zastrzał skrzydła? Nie byłoby niczym dziwnym, że dziennikarz nie wie jak to coś nazwać.
Zanim zaczniecie się czepiać dziennikarza powinniście przeczytać artykuł ze zrozumieniem:
Informacje pochodzą od policji, której funkcjonariusze przyjechali na miejsce zdarzenia i rozmawiali z pilotem, więc albo policja coś przekręciła albo to pilot używał takiego sformułowania (pamiętajmy, że był pijany, a do tego pewnie zdenerwowany), ale na pewno nie jest to twórczość dziennikarza.Cytat:
Zamieszczone przez rmf24
W artkule oraz na stronie policji są zdjęcia samolotu z lewej strony: Biała Podlaska: Kolizja z samolotem! Pilot nietrzeźwy - Aktualności - Policja Lubelska.
http://i.iplsc.com/-/0006PN8LTVVULGGX-C431.jpg
Może ktoś dobrze zaznajomiony z tym samolotem coś wypatrzy.
Dla mnie, jako osoby, która nie bywa w aeroklubach, najbardziej szokująca jest informacja, że pilot i technik byli wstawieni. Nasuwa się pytanie, na ile powszechne jest to zjawisko. Kiedyś była tutaj mowa o pilocie, który rozbił samolot nad jeziorem nie pierwszy raz lecąc pod wpływem alkoholu.
To jest margines któremu należy odpowiedni znak wypalić żelazem na dupie, tym bardziej że byli to członkowie ośrodka szkolenia.
Wystarczy wypić pół litra przed "szkoleniem" i samochód wydaje się 2x wyższy niż jest w rzeczywistości.
Samolot po "zdarzeniu" widać niżej, nie widać żeby doszło do kontaktu.
Myślę, że istotny jest kontekst całej sytuacji. Obaj panowie w stanie wskazującym, samochody które hałasują, smrodzą spaloną gumą, to sobie wymyślili że można by się pozbyć niewygodnych sąsiadów zgłaszając sprawę na policję.
Skąd wiesz? http://lotnictwo.net.pl/images/smilies/icon_smile.gif
Samolotowi nic się nie stało.
Byłeś kiedyś w Białej w słoneczną sobotę?
Pomijając stan psychofizyczny pilota ;), dosyć mocno mnie zastanawia jak to możliwe, że w tak niewielkiej odległości (w artykule jest wspomniane że "spotkali sie" pomiędzy dwoma pasami startowymi, więc pewnie na drodze kołowania) odbywa się zarówno działalność ośrodka szkolenia, jak i ćwiczenia driftów. Kto u licha przewidzi co wpadnie do głowy kursantowi (może sobie wyląduje na drodze kołowania, jak niedawno prawie się udało pewnemu pilotów komunikacyjnemu), albo czy kierowca nie straci panowania nad driftującym samochodem?
To lotnisko ma kilkaset hektarów, uwierz mi że to nie problem żeby jedni się bezpiecznie mieścili z drugimi. Tak samo jak na Babicach i w wielu innych miejscach na całym świecie.
Na Babicach nikt nie jeździ samochodem po drogach kołowania za wyjątkiem obsługi lotniska.
To musisz sobie odświeżyć znajomość lotniska bo na DK D i na DK C są płyty poślizgowe. Czasem jeszcze na pasie jest koncert.
Bywam tam często DK D2 i C o których piszesz są trwale wyłączone z ruchu lotniczego i odgrodzone. Samoloty nie mają tam wstępu. Dawny kawałek pasa wydzielony dla szkoły jazdy jest też trwale wydzielony, nawet w AIP ta dawna część pasa już dawno nim nie jest.
EPBP 10.05.2017http://wstaw.org/m/2017/07/25/906040.jpg
No to ładnie się tam bawicie w tej Białej Podlaskiej :)
W Białej są dwie ATO, fundacja ze swoimi super-maszynami oraz wielu prywaciarzy z motolotniami i ULMami. Wszyscy trzymają swój sprzęt w starym hangarze dość daleko od pola wzlotów. Na polu wzlotów (wielkim jak Okęcie) od lat spotykają się w sposób zorganizowany lub zdecydowanie częściej nieformalny motocykliści, drifciarze, 1/4milowcy, każdy kto chce się pościgać lub przetestować to co ma w wolnym czasie a także nauki jazdy i lokalsi na wieczorne ogniska. Teren niby niczyj, warunki idealne - zupełnie jak niegdyś w Modlinie. Aż tu pewnego razu pojawiają się lotnicy z różnej maści sprzętem, którzy mają swoje INOPy zatwierdzone przez "Olimp" i "Akropol" do których się rygorystycznie stosują i legalne zgody na pełne użytkowanie terenu. Stawiają tabliczki, odgradzają drogi kołowania, przeganiają machaniem ręki i wołaniem do "maruderów" nie raz gnających na sprzęcie dwukrotnie szybszym od Cessny :) . Ci ludzie nie wiedzą, które DK są wyznaczone do kołowania (no bo niby skąd?), często ignorują znaki ostrzegawcze a nawet się dziwią, bo chciał se dwieście zrobić na motorze a musi czekać bo jakaś "awionetka" kołuje, no chyba, że zdąży przed nią...
Siłą rzeczy powstają konflikty najczęściej nie groźne, wielu kierowców po wyjaśnieniach szanuje zmiany, ale jak to w życiu nie wszyscy.
Na zdjęciu jest akurat prywatny ULM w drodze na start.