Świadek mówi o 20-30 metrach, więc dużo czasu na decyzję nie było a o automatyzm, o którym pisze danio017 ciężko u ucznia. Wypuszczone hamulce też nie ułatwiają wyjścia z korka.
Wersja do druku
Świadek mówi o 20-30 metrach, więc dużo czasu na decyzję nie było a o automatyzm, o którym pisze danio017 ciężko u ucznia. Wypuszczone hamulce też nie ułatwiają wyjścia z korka.
Jeśli 20-30 m to pytanie czy korkociąg był wynikiem próby zawracania czy nieumiejetnoscia / brakiem czasu na reakcje. Bo co innego 50-70 m tu mogłoby kusić aby zawracać, ale na tak małej wysokości i wczesnym etapie wznoszenia jest jeszcze bardzo dużo miejsca aby spokojnie wyładować na wprost i to na pasie. Obawiam się ze szybowiec był już przeciągnięty zanim uczeń pilot zdał sobie sprawę z tego co się stało i zdążył zareagować, a to co wydawało się z ziemi wprowadzaniem w zakręt było opadaniem skrzydła w pierwszej fazie korkociagu...
Z 20-30m szybowiec by nie doleciał do miejsca gdzie się rozbił, nikt raczej by nie próbował lądować z wiatrem, tylko na wprost (uczeń czy nie, najniższy wariant zerwania liny przy szkoleniu robi się z ok. 50m), tym bardziej nie miałby miejsca na zakręt (rozpiętość Puchacza to prawie 17m).
Wbrew pozorom automatyzm oddania drążka po przerwaniu ciągu jest bardzo naturalny i szybko wyrabiany, z tego co mówią świadkowie przeciągnięcie nastąpiło w zakręcie, nie bezpośrednio po zerwaniu liny.
Hamulce mogły wyjść po uderzeniu w ziemię.
Skoro leciał samodzielnie to był już po szkoleniu z sytuacji awaryjnych (przerwane ciągi itd.) i po korkach i przeciągnięciach.
Wiatr wczoraj o tej porze wiał z południowego wschodu, około 3m/s porywy do około 8m/s. Przy starcie z 10 mogło go odwiać lekko w stronę hangarów, stąd pozycja upadku, niekoniecznie chęć wykonania zakrętu. Mógł też próbować wykonać zakręt, ale odwrócił się tyłem do wiatru. Prędkość może i zabezpieczył, ale nie skoordynował zakrętu i przesadził z przechyleniem? Może nie powiązał opadającego lewego skrzydła z pierwszą fazą korkociągu, dał drążek w prawo, żeby wyrównać i jeszcze bardziej pogłębił korek jeszcze w fazie początkowej? Można gdybać. Mi się zdarzyło dokręcać do lotniska z niecałych 70m po zerwaniu liny za samolotem, pokusa jest duża, motywacja ogromna (las na kursie, wszystko robi się szybko coraz większe) żeby dokręcać zakręt zamiast spokojnie czekać ze standardowym przechyleniem i bezpieczną prędkością. Dobrze sobie zrobić w głowie briefing przed startem, skąd wieje wiatr, od jakiej wysokości próbuję dokręcać, gdzie skręcę żeby nie odwracać się tyłem do wiatru. Ponad to, mnie nadal zadziwiają starty na zasadzie stawiania szybowca prawie do pionu tuż po oderwaniu...
Nic więcej nie będę mówił, ale nie pomyśleliście o tym, że 20 m na którym opieracie dywagacje to głupota?
To było trochę czasu po wyczepieniu na skutek przerwania liny a nie od razu po tym.
Generalnie zakręty na wysokości 20...30m osobom początkującym "nie wychodzą" z prostej przyczyny - problem polega na tym, że nie ćwiczy się zakrętów na tak małej wysokości - bo po co?. Jeżeli wykonujemy zakręt z tą samą prędkością na 100m i na 30m, to wrażenia optyczne są zupełnie inne. Jeszcze gorzej, jak wieje wiaterek i robimy zakręt z wiatrem. Zgubne jest wrażenie, że mamy dużą prędkość a zazwyczaj jest ona tym bardziej krytyczna im jest niżej. Mało doświadczony patrzy na zewnątrz kabiny, a nie na prędkościomierz, a do tego nie potrafi ocenić prędkości na szum czy pochylenie. Wystarczy kilka sekund nieuwagi...
Proszę czytaj ze zrozumieniem - napisałem przecież że nie ma powodu ćwiczyć takich zakrętów - jeżeli wszystko robisz ok. Jeżeli nie robisz ok. to taka sytuacja może bardzo zaskoczyć. Robiłem zakręt na 30...40m "z powodu zaskoczenia" obecnością słupa, którego wcześniej nie widziałem i pamiętam moje zdziwienie i zaskoczenie, że lecę bardzo szybko (nienaturalnie szybko) względem ziemi. A było to zaledwie ok 90 km/h + wiatr ok 30 km/h. Miałem nieodpartą chęć zwolnienia (wybrania) w tej sytuacji bo wyglądało to jak pikowanie w stronę ziemi. A to tylko złudzenie optyczne - powodowane tym samym co porównanie jazdy autostradą i wąską drogą z tą samą prędkością. Obiekty bliższe przemieszczają się szybciej w polu widzenia, do tego zmiana jest nieproporcjonalna. To złudzenie optyczne może być przyczyną przeciągnięcia w zakręcie na niskiej wysokości, szczególnie jeżeli zakręt jest wykonywany z wiatrem, a nie pod wiatr.
Jako mało doświadczony pilot się wypowiem:
1. Ogarnięcie się po zerwaniu z holu zajmuje trochę czasu, zwłaszcza, że szybowiec [Puchacz] z jednoosobową załogą zachowuje się troszkę inaczej niż na ćwiczeniu sytuacji awaryjnych i inaczej w burzliwej atmosferze i zależnie od kąta wznoszenia. Tak więc jak już się z tego holu urwałem, miałem chwilę rozkminy co się zadziało, usłyszałem w radiu "(...) PRĘDKOŚĆ!" i wtedy dopiero spojrzałem na budzik, a tam wskazówka powoli opadająca w dół... no więc drążek do przodu, a wskazówka nic, dopiero całkowite oddanie drążka zatrzymało spadek prędkości. Ogólnie historia dobra na "latajmy bezpiecznie" albo "drogocenne drobiazgi", kiedyś opiszę.
2. Ktoś w temacie pytał o ćwiczenie korkociągów na podstawówce: ćwiczyliśmy w lotach po prostej, z dynamicznego, ze statycznego, z zakrętu, ze zbyt mocnego wybrania po wyprowadzeniu z poprzedniego, generalnie wszystkie opcje i co sobie zażyczyłem + niezapowiedziane korkociągi. (w niezapowiedzianym korku w panice wychyliłem lotki zamiast steru kierunku)
3. W jednym z pierwszych samodzielnych lotów po kręgu, Bocianem, delektując się wolnością po 1 zakręcie zapomniałem o prędkości. Na szczęście moją uwagę zwrócił brak szumu i szybko skorygowałem parametry. Od tamtego czasu patrzę i słucham jednocześnie (podobnie przechodząc przez ulicę, wzrok może coś przeoczyć, ale przecież mamy jeszcze słuch ;] )
4. Podczas startu za wyciągarką zmienił się kierunek wiatru. Mając już za sobą "opr" za przeciągnięcia na holu, grzecznie pilnowałem prędkości. Prędkość stała, wyciągarka na full, a Bocian przeszedł na opadanie. Zakończone kręgiem 2x180 z meldunkiem "Bocian pozycja pod wiatr" :lol: pomiędzy zakrętami. Warto obserwować dym z ogniska jeśli się trafi - dobra wskazówka o sytuacji powietrza względem ziemi.
Pytanie, w jakim celu pilot wykonał zakręt o 90 stopni w lewo, w kierunku hangarów AW? Podejrzewam (oczywiście są to tylko moje domysły), że widząc zbliżające się hangary, próbował wykonać kolejny zakręt o 90 stopni na kierunek z wiatrem... Jeżeli szybowiec był sprawny i umożliwiał prawidłowe sterowanie, to pewnie wystarczyło lądować na wprost, na kierunku startu, miejsca było b. dużo. Wiem, że łatwo to napisać, jednakże w momencie gwałtownego, niespodziewanego zdarzenia, działając w stresie, działa się inaczej... Może nie było możliwości sterowania, ale to zapewne ustali działająca komisja.
Hej,
w UK gdzie latam, przed lotem wykonuje sie checkliste, i jednym z elementow sa sytuacje awaryjne. Przy starcie za wyciagarka moje planowanie wyglada mniej wiecej tak:
- jesli skrzydlo zaczyna opadac, wyczepic sie
- pilnowac by nie przejsc do stromego lotu za wczesnie (lub nie pozwolic, jesli szybowiec tego chce)
- przy przerwaniu ciagu (predkosc spada) maska pod horyzont,
- wyczepic resztki liny
- planowanie: jesli mam miejsce, laduje na wprost
- planowanie: jesli nie mam, robie (prawy, lewy) zakret, w zaleznosci od wiatru i w zaleznosci od wysokosci robie krag - mam przecwiczone rozne kregi w zaleznosci od kierunku wiatru i uzywanego pasa, wiec powtarzam sobie jaki krag w danym przpadku, np moze byc zakret 90, a potem zakret +/- 135
- po odzyskaniu predkosci ladowania (i patrze na zegar gdzie jest na danym szybowcu - predkosciomierze sie u nas roznia...) wykonuje plan.
Pozwala mi to byc przygotowanym na ewentualne zerwanie kabla.
Dodam, ze na lotnisku na ktorym latam, mamy malo miejsca stad taki 'ciekawy' krag, czesto juz na wysokosci ok 120 metrow nie da sie ladowac na wprost. Sprawe ulatwia fakt, ze lotnisko, jest mniej wiecej kwadratowe, wiec mozna wyladowac juz po kregu ok 270 stopni, choc nie z kazdego startu...
Jestem jeszcze leszczem w lataniu szybowcem ale staram sie latać jak najwięcej i uczyć się na błedach swoich oraz innych pilotów dlatego przyłacam sie do tego wątka .
Sam jeszce nie zerwałem liny i ciągle zastanawiam sie jak to będzie. Czuję strach przezd pierwszym zerwaniem i przy kazdym starcie na to czekam . To chyba właśniwe podejście patrzac na to technicznie bo ciągle o tym pamietam i szykuje sie na to przed kazdym lotem. Podczas startu za wyciągarką wraz ze wzrostem wysokosci w mysli analizuje który wybiorę wariant. Obawiam sie czynnika stresu czy mi nie uposledzi reakcji. Prawdziwe zerwanie liny znam tylko z filmików umieszconych w internecie i widzę ze wygląda to troszkę inaczej niz odpuszczenie ciągu na wyciągarce. Wszystkie ćwiczenia które miałem z sytuacji niebezpiecznych, odnosze wrazenie ze robił je zamnie instruktor i tylko opisywał jak trzeba reagować, mimo ze miałem ręce na sterach. Gdybym takie sytuacje trenował z jednym instruktorem pomyślałbym, że żle trafiłem ale sytuacje awaryjne miałem z 3 instruktorami i odnoszę wrazenie ze kazdy tylko pokazywał jak to wygląda a nie sprawdzał czy ja sam wykonałem prawidłowo zadanie.
Rozmawiając z innym uczniami nie jeden odnosił podobne wrazenie na temat sytuacji awaryjnych oraz korkociągów.
Bardzo cenna uwaga którą opisał kolega powyżej , ze podaczas wyprowadzania z korka użył lotki zamiat steru kierunku a działo się to w warunkach stresu.
Dało mi to do myslenia ze podczas niespodziewanej sytuacji stras moze wywołać takie reakcje a wczesniej takiej sytuacji nie analizowałem.
Nasuwa mi siepytanie czy nie za mało jest ćwiczeń na sytuacje awaryjne w szkoleniu podstawowym?
Mam jeszce jedno pytanie dotyczące zerwnia liny za samolotem. Czy czesto zdazają sie takie sytuacje i jak to się odybwa na EPBC. Wydaje mi sie ze na tym lotnisku panują mało sprzyjające warunki patrząc na rejon wokół lotniska.
W moim przypadku jest tak, ze instruktor z ktorym danego dnia latam stara sie odwrocic moja uwage np mowiac ze w ostatnim locie bylo ok, ale postaraj sie tym razem lepiej wykonac 4 zakret. Po czym w czasie startu wypina line - co jest dla mnie zaskoczeniem. Mysle ze to przygotowuje mnie na prawdziwa sytuacje awaryjna - choc jest o tyle prosciej ze wyczepienie liny przez instruktora jest glosne. Na pewno pomaga fakt, ze na naszym lotnisku dosc czesto obserwuje zerwanie liny - bywaja dni ze bywaja 2 pod rzad...
Ja zawsze mam wybrany wariant przed startem. Wiem ze skrecam w lewo czy w prawo i sie tego trzymam.
PS. W UK jest kampania 'Safe Winch Launch'. Obnizyla ilosc wypadkow o 90%: https://members.gliding.co.uk/bga-sa...safe-winching/
PS2. Moj ostatni trening wygladal tak: https://www.youtube.com/watch?v=KUHwyoYKhwo
Takie rzeczy powinno się ćwiczyć "do skutku", program podaje tylko minimalną ilość symulacji. Jeśli masz wątpliwości co do swoich umiejętności powinieneś porozmawiać o tym z instruktorem prowadzącym. Nie ma czego się wstydzić. Na egzaminie prawdopodobnie będziesz miał przynajmniej jeden start z symulacją przerwania ciągu
Jak rozwaliłem z instruktorem Bociana w ćwiczeniu na zerwanie 50+, była mowa w ogóle o zaprzestaniu tego ćwiczenia, ale rozumiem że ćwiczy się to nadal?