Oby
W pierwszej chwili z nagłówku myślałem ,że szukają środków wybuchowych na fotelu
Jak wiadomo takie naboje pirotechniczne można kupić w każdym sklepie.
Oby
W pierwszej chwili z nagłówku myślałem ,że szukają środków wybuchowych na fotelu
Jak wiadomo takie naboje pirotechniczne można kupić w każdym sklepie.
Przestarzałe? Jak opony w pewnym BMW? Niemożliiiiwee.
Jednak patrząc obiektywnie, gdyby faktycznie to było przyczyną, to raczej MiGi i Suki stały by zimne w hangarach. Raczej...
Natomiast jeżeli pilota przedterminowo awansują lub/i przeniosą na wyższe stanowisko służbowe, to prawdopodobieństwo słuszności tej tezy rośnie.
Na wyższe stanowisko? Na wieżę?
Co tu napisać....
Tiaaa... ciśnień.
Nie śniło się fizjologom, co są w stanie zrobić mundurowe szarże, by zamykając czyjeś usta, zamaskować swoje błędy.
Zawsze tak było, jest i będzie.
Siadał w las, bo nie mógł się wystrzelić?
Początkowe info o wystrzeleniu wynikało z komendy, jednak nie doszło do skutku?
Z okoliczności, które do tej pory zostały przytoczone jestem skłonny stwierdzić, że pilot o tym, że już ląduje dowiedział się gdy usłyszał trzaski łamanych gałęzi. Ciekawe czy krzyknął wówczas "O k...a!".
Według mnie to zbieżność zdarzeń. Zauważcie że kupują również do Su-22.
Dalej podtrzymuje że facet lądował nieświadom co się dzieje, tzn. zniżał i nie zorientował się że jest tak nisko. Dopiero dzik trzymający cygaro w tej swojej racicy (?) uświadomił go co się w ogóle stało.
Nie mam kogo obecnie się spytać, więc pytam tutaj. Czy katapultowanie może odbyć się do pewnej wysokości ? Nie wiem czy spadachron obciążony pilotem, szczątkowym wyposażeniem osobistym i fotelem wyrzucanym które w pewnym momencie oddziela się od skoczka jest w stanie się właściwie rozwinąć i wytracić prędkość przed kontaktem z glebą. Na ogół minimalna wysokość dla skoczka desantującego się to minimum 180 metrów aby po wylądowaniu był, choćby w teorii, zdolny do walki. Osobiście minimalną wysokość z jakiej oddawałem skok to 300 metrów ze śmigłowca w zawisie. A i tak gruchnąłem jak worek kartofli.
10 sekund szukania
https://www.youtube.com/watch?v=u1f5zlVYccM
Stowarzyszenie Miłośników Lotnictwa Ziemi Łaskiej
http://smlzl.vot.pl/
W myśliwcach są fotele nawet 0/0 czyli można katapultowąć się na stojance. To nie F-104 Starfighter, który miał fotel wyrzucany dołem.
Nie wiem czy taki był Twój zamysł ale przyznaję że się całkowicie myliłem. Gdy zobaczyłem na tym filmiku te przeciążenia i wyobraziłem sobie kompresję na kręgosłupie, stawach kolanowych ... w sumie po co się katapultować ? Mam skończyć jak ten Żyd z zestrzelonego F-16, do końca dni na wózku jako roślina i balast - w życiu. Nie dziwię się naszemu pilotowi - siedziałbym to końca jak Żyd na seansie w kinie. Zawsze istnieje cień szansy że się wyjdzie cało lub po prostu szybko zniknie.
Zaliczyłem dwa twarde lądowania w Mi-8. Po obu śmigłowce szły na części. Jedno było takie że po uderzeniu w glebę, belka ogonowa się złamała. Jedni twierdzili że od wiatraka nad głową, inni że od nagłego wytracenia prędkości pionowej. Szczerze, miałem to w dupie. Przez półtorej tygodnia wiązali za mnie buty na moich nogach. A nie jestem programistą z wątłym ciałkiem.
Ostatnio edytowane przez Beteleguese ; 11-02-2018 o 01:59 Powód: Literówki
Z drugiej strony znam kilka osób, które się katapultowały z radzieckich konstrukcji i pomimo wielu lat od zdarzenia są sprawne. Wprawdzie jedna z nich złamała kręgosłup podczas katapultowania ale jak sama przyznała ze swojej winy bo pasy były niedociągnięte.
Znam dobrze byłego pilota MiG`a-21 z Oleśnicy który twierdzi że radzieckie / rosyjskie konstrukcje są bardziej, nazwijmy to, komfortowe podczas katapultowania. To samo twierdzą spotykani czasem rosyjscy piloci. Jak zwykle jest jedno "ale". Żaden z nich nie latał na konstrukcjach zachodnich a tylko jeden z nich rzekomo się "strzelał" w lecącym samolocie. Ponadto Rosjanie w przeciwieństwie do nas mają wysokie mniemanie o sobie i ich konstrukcjach. Więc zakładam że to może być syndrom : dobre bo nasze.
To nie eksperyment, to praca. Najmniejsza odległość do powierzchni z jakiej skakałem ze spadochronem to 180 metrów. Skoki odbywały się do wody. Widziałem amerykanów skaczących z wysokości, circa 80 metrów. Każdy miał szpeju na oko z 40 kg. Ale sprzęt, jaki i technika skoku, bardziej przypominała szybowanie. Dla mojej firmy owy sprzęt jest nieosiągalny. A i sam system raczej nie przydatny. Taka wydumka bogatego państwa. Ale widok był bardziej niżeli ciekawy.
180 do wody, 300 na ziemię
nie napisał wprost, ale można to wywnoiskować
zacytowałeś zdanie "Najmniejsza odległość do powierzchni z jakiej skakałem ze spadochronem to 180 metrów." a z następnym zdaniem daje już lepszy obraz
"Najmniejsza odległość do powierzchni z jakiej skakałem ze spadochronem to 180 metrów. Skoki odbywały się do wody. "
;-)
Zakładki