Znalazłem pewne informacje na temat pilota Zenona Kruglaka:
ĐĐ°ŃĐ°ŃŃŃĐžŃŃ 1951 - 1960 (ŃĐ°ŃŃŃ 4) - ĐвиаŃĐ¸Ń ĐĐĐ_ - ĐĐ°ŃаНОг ŃаКНОв - ĐвиаŃиОннŃĐľ каŃĐ°ŃŃŃĐžŃŃ
Witam to mój pierwszy post tutaj, więc proszę o wybaczenie w razie błędów.
Na lotnictwie nie znam się kompletnie, często jednak oprowadzam ludzi po Tarnowie i okolicach i w związku z tym napotkałem dwie mogiły na cmentarzach "Starym" i w Klikowej, obie z końca lat 50-ych.
Czy znajdzie się ktoś mogący podać więcej szczegółów (chodzi o okoliczności śmierci) w przypadku:
1 - P.Por Pilot. Jerzy Wilga Jednostka Wojskowa 1901 w Mierzęcicach. Miejsce śmierci Bobrowniki 1959. (obok Tarnowa jest miejscowość o tej nazwie - ale być może chodzi o inne Bobrowniki)
2 - Zenon Antoni Kruglak podporucznik starszy pilot (na tablicy nagrobnej mały rysunek samolotu odrzutowego który zidentyfikowałem jako LIM) Nic więcej nie wiem.
Zdjęć grobów chyba nie ma sensu zamieszczać - ale gdyby były potrzebne to w każdej chwili wrzucę.
Pozdrawiam
Znalazłem pewne informacje na temat pilota Zenona Kruglaka:
ĐĐ°ŃĐ°ŃŃŃĐžŃŃ 1951 - 1960 (ŃĐ°ŃŃŃ 4) - ĐвиаŃĐ¸Ń ĐĐĐ_ - ĐĐ°ŃаНОг ŃаКНОв - ĐвиаŃиОннŃĐľ каŃĐ°ŃŃŃĐžŃŃ
ad 1. Hm, jeśli Mierzęcice, to zapewne chodzi o pobliskie Bobrowniki, ok. 15 km od lotniska: http://openstreetmap.org/node/692611411. Jednostka nie istnieje jakoś od końca lat '80, a wojska nie ma tam od 1999 zdaje się, ale może warto byłoby zapytać śląski oddział Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego albo... w Bobrownikach jest bardzo prężny klub modelarski, na pewno wiedzą sporo o lotniczej historii okolicy.
bo bliskość ziemi gwałtowną posuchę na rozum rzuca, jak i na rzeżuchę
Załoga w składzie pilot: ppor. pil. Zenon Antoni Kruglak - starszy pilot 38. plm 6. DLM w Powidzu (II kabina - kontrolowany) oraz instruktor: por pil. Bronisław Stefański, zginęła w katastrofie samolotu UTIMiG-15 niedaleko miejscowości Witkówek pow. Witkowo 24 stycznia 1957 r., godz. 11.29. Załoga miała wykonywać nakazane zadanie w strefie pilotażu. W czasie lotu na małej wysokości, samolot zaczepił skrzydłem o drzewo. Przyczyną było nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa oraz samowolna zmiana zadania. Por. B. Stefański został pochowany na cmentarzu parafialnym w miejscowości Sowina.
Źródło: Polskie lotnictwo wojskowe 1945 - 2010 - Bellona.
Na temat tej katastrofy znalazlem informację na rosyjskiej stronie ĐĐ°ŃĐ°ŃŃŃĐžŃŃ 1951 - 1960 (ŃĐ°ŃŃŃ 4) - ĐвиаŃĐ¸Ń ĐĐĐ_ - ĐĐ°ŃаНОг ŃаКНОв - ĐвиаŃиОннŃĐľ каŃĐ°ŃŃŃĐžŃŃ Polecam - tam są informację o wielu wypadkach lotniczych o których w żadnym innym źródle nie ma ani słowa
Bardzo rzeczowa stronka ,dużo zdjęć , aczkolwiek tłumaczenie przez Google z rosyjskiego powoduje że czasem trzeba się domyślać nazw miejscowości i opisów niektórych zdarzeń . Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt że na tej stronie jest opisanych
-149 katastrof lotniczych które wydarzyły się w LWP w latach 51-60 . Są to w zasadzie same katastrofy śmiertelne . Wychodzi średnio prawie 15 katastrof lotniczych na rok !
-137 katastrof z lat 61-70 , wychodzi średnia prawie 14 na rok
-67 katastrof z lat 71-80 , średnia spada do niecałych 7 na rok.
-64 katastrofy w latach 81-90 ,średnia 6,4 na rok
i 23 katastrofy z lat 91-02
Przyczyny to w większości utrata orientacji w przestrzeni , ale też omdlenia na dużych wysokościach , problemy techniczne i " kosiaki" po wioskach . I albo teraz lata się duuuuużo ,dużo mniej , albo bezpieczniej bo katastrof samolotów wojskowych jest bez porównania mniej niż w latach XX wieku.
Powodów jak to zwykle bywa jest kilka :
- mniej samolotów posiadamy,
- mniej się lata,
- lepsza obsługa techniczna, przed jak i po locie,
- nowocześniejsze samoloty (mniej zawodne),
- lepsze szkolenie z uwagi na mniejszą ilość pilotów, większa elitarność z uwagi na dokładniejszy dobór pilotów i techników,
- szczególnie lata 50, 60 to odległa przeszłość z uwagi na to mało kto się tym interesuje, mało jest świadków i rodzin lotników którzy żyją,
etc.
Ale faktycznie, nie zdawałem sobie sprawy z tak dużej ilości katastrof w lotnictwie wojskowym. Bardzo dużo wypadków było w wojskach lądowych. Tylko niewielka ilość ujrzała światło dzienne.
Co do pierwszego z wymienionych tutaj przypadków, nie ma w dostępnych źródłach informacji o katastrofie lotniczej w 1959 roku, ani kiedykolwiek w 39 pułku lotnictwa myśliwskiego (JW 1901), w której miałby zginąć pilot o takim imieniu i nazwisku. Należy pamiętać, że pilot może stracić życie również idąc, względnie jadąc po ziemi. Prawdopodobnie chodzi tutaj o tego rodzaju zdarzenie.
A bardziej ogólnie, na wskazanej wyżej rosyjskojęzycznej stronie internetowej nie ma ani jednej informacji pierwotnej. Wszystkie co do jednej są żywcem przepisane z nieocenionej polskiej książki pod redakcją Józefa Zielińskiego, wydanej dwukrotnie pod różnymi tytułami, którą to książkę na forum znamy i którą wielokrotnie cytowaliśmy. Nie tylko z Internetu świat się składa, zachęcam do sięgania do źródeł drukowanych. Gdy chodzi o lata 1961-1980, temat został w zasadzie wyczerpany przez kolegów z LAF. Jest trochę "białych plam" z okresu wcześniejszego, tutaj trzeba grzebać w różnych publikacjach szczegółowych.
Zestawienia liczbowe katastrof i awarii w polskim lotnictwie wojskowym od 1951 roku do czasów nam współczesnych z rozbiciem na lata i wraz z rocznym globalnym nalotem opublikował Henryk Czyżyk, więc również nie ma potrzeby wyważania otwartych drzwi.
Oj zdziwiłbyś się...
Różne napisy spotyka się na nagrobkach i niekoniecznie odpowiadają one prawdzie. Może równie dobrze chodzić o wypadek w lotnictwie sportowym. Wielu pilotów wojskowych udzielało się w aeroklubach i tam także zdarzały się nieszczęścia. Albo na przykład podczas skoków spadochronowych - tego również nie ujmuje się w bilansach katastrof lotniczych. Ale to są spekulacje.
Podtrzymuję to, co poprzednio napisałem: w dostępnych źródłach publikowanych nie ma informacji. Może być jakiś ślad w jeszcze jednym źródle, którego w tej chwili nie mam pod ręką. Jestem w stanie to sprawdzić za kilkanaście dni.
Sprawdziłem w jeszcze jednym dostępnym źródle. Również nie ma śladu po takiej osobie.
Prawdopodobnie nic więcej w tej sprawie nie da się zrobić bez zajrzenia do akt w archiwum wojskowym.
Pamietam pacholeciem bedac na przelomie lat 1950/60, jak nad Baltykiem piloci (polscy, nie sowieccy -- ci sie raczej do przepisow stosowali) na Limach odstawiali pokazy polegajace na jak najnizszym przelocie obok plazy (jesli pilot byl w miare rozsadny), albo i nad sama plaza (gdy rozsadku bylo mniej). Huk byl potworny; dzieciaki w placz. Widac bylo czasem usmiechnieta od ucha do ucha twarz pilota. Dzis juz sie chyba tak nie lata, prawda?
W lecie 1981 byłem z żoną i czteroletnią córką w Ustroniu Morskim. Obok, w Bagiczy (Bagiczu?) stacjonował radziecki pułk lotnictwa myśliwskiego.
Pas startowy jest równoległy do brzegu, więc Migi-23 podchodziły do lądowania nad Ustroniem i Sianożętami - bardzo nisko! Trzeba było dzieciom zasłaniać uszy - huk był okropny. Jeszcze gorzej, jeśli wiało ze wschodu - naprawdę trudno było wytrzymać na plaży.
Bracia słowianie też lubili sprawdzać: "How low can you go?" , a także oglądać rozebrane dziewczyny...
Por pil Jerzy Wilga nie zginął w żadnej katastrofie lotniczej lecz zmarł. Podaję dosłowny zapis z rozkazu dziennego:
" Wyznaczona komisja rozkazem dziennym nr 52 z dnia 09 kwietnia 1959 r. do zaocznego rozliczenia zmarłego ppor. Wilga Jerzy - dokona zaocznego rozliczenia ppor. Garłowski Zygfryd w terminie do dnia 20 kwietnia 1959 r. "
W książce "Pamięci poległych lotników wojskowych" jest też popełniony błąd dotyczący ppor. pil. Mariana Dojnika też pilota 39 plm- też nie ginie w katastrofie samolotu Lim 2 lecz umiera w szpitalu w Piekarach Sląskich na skutek urazów odniesionych w wypadku.
Z kolonii nad morzem 18-20 lat temu pamiętam przeloty Iskier wzdłuż plaży. Ale na wysokości , na oko, nie mniejszej niż 20m, bez czesania fal i piasku. Dzisiaj takie rzeczy to już tylko w wykonaniu co mniej rozgarniętych pilotów GA.
Ja tez pamietam lotnisko w Bagiczu z lat troche wczesniejszych, pozne 1970-te. Samoloty sowieckie (Migi 23) podchodzily/startowaly albo z kierunku Ustronia, albo Kolobrzegu, w zaleznosci od wiatru. Halas w Kolobrzegu byl dokuczliwy i zatruwal urlop, ale to nie to samo, co przelot 20 m nad plaza. Tego nie robili.
Odległość lotniska w Bagiczu od Kołobrzegu to ok. 8 km - od Ustronia niecałe trzy i stąd pewnie mniejsza dokuczliwość hałasu w Kołobrzegu.
Proszę zwrócić uwagę na czas mojego tam pobytu - lato '81. W ciągu dnia hałasowały MIG-i, za to w nocy prawie codziennie i od wschodu podchodziły ciężkie AN-12 z... no właśnie z czym i z kim na pokładzie - nie wiadomo.
W Kołobrzegu za dawnych czasów - według niektórych komunistycznych, chociaż Józef Stalin stwierdził kiedyś, że wprowadzanie komunizmu w Polsce to jak siodłanie krowy - odbywały się corocznie Festiwale Piosenki Żołnierskiej. Wielu polskich piosenkarzy tam występowało, niektórzy chcieliby dziś o tym zapomnieć, chociaż ogólny poziom był wcale, wcale . Otóż przed każdym z festiwali odbywały się poufne rozmowy pomiędzy naszym wojskiem, mocno wspierającym imprezę i dowództwem radzieckim. O dziwo, pomagało i w czasie koncertów festiwalowych lotnicy radzieccy mieli wolne .
Za młodu byłem z mamą w sanatorium Łodzianka koło Kołobrzegu (jeśli dobrze pamiętam). Natomiast to ze piloci nadlatywali znad lądu i robili "świecę" nad plażą, pamiętam do dziś. Dzisiaj by pewnie niczego takiego nie odstawiali, zaraz by była poruchawa w mediach...
--
Leszek A. Szczepanowski
Zakładki