Co Twoim zdaniem oznaczają lotki wychylone w lewo, bo brzmi to trochę abstrakcyjnie? Czy masz na myśli położenie drążka na lewą burtę?
Wersja do druku
Co Twoim zdaniem oznaczają lotki wychylone w lewo, bo brzmi to trochę abstrakcyjnie? Czy masz na myśli położenie drążka na lewą burtę?
Skoro wg przyjętej w raporcie i ogólnie konwencji: ster kierunku w prawo -> samolot skręca w prawo, czyli prawa noga, to i lotka w prawo-> obniżenie prawego skrzydła -> drążek na prawej burcie. Czyli lotki w lewo, to drążek na lewej burcie. Tak rozumiałbym Sławka i konwencję zapisu
Myślałem że po dyskusji o wpływie systemu bezpieczeństwa na loty po pijaku niżej już nie zjedziemy, ale zaczynamy dyskusję co to znaczy lotki w lewo. :D
PKBWL może lepiej niech odstąpi albo odda Niemcom zanim trzeba będzie odszkodowanie za niekompetencję płacić.
Może autorzy raportu wywodzą się z marynarki. Tam kiedyś (nie wiem jak jest obecnie) wydawało się sternikowi komendy na rumpel wiec ster prawo na burt oznaczał de facto wychylenie samego steru i skręt w LEWO...
Tak kiedyś tu i ówdzie było (pisał o tym np. Leonid Teliga w "Samotny rejs Opty"), ale to juz prehistoria.
"Prawo na burt" oznacza max. skręt w prawo (tak jak wychylenie samego steru).
Rzeczywiście lotki w prawo, w lewo to nie jest najszczęśliwsze określenie. W polskim lotniczym żargonie używa się „drążek w lewo, w prawo” lub „lewa, prawa lotka”. Takie określenie nie powinno mieć miejsca w poważnym, urzędowym piśmie!
1. Lot gaśniczy,
2. Start 10.00, czas lotu 8 minut, wypadek 10.55(chyba dziecko w 2 klasie policzyło by lepiej).
3. Odwrotna lotka podawana w dwóch najistotniejszych miejscach tzw. raportu
To są kwiatki stworzone przez obecną PKBWL- jedno słowo komentarza ŻENADA.
Ten samolot nie miał prawa wyjść z prawego korkociągu z praktycznie przez cały czas zaaplikowaną lewą lotką! Ta lewa lotka wyłlaszczała cały czas ten korek(a z płaskiego wyprowadzamy poprzez normalny korkociąg. To już odkryliśmy 2tyg. temu. A raport swoje, że prawa lotka. Jakby była prawa, to już byłaby jakaś 1/4 sukcesu, jeszcze tylko moc, jeszcze tylko odpowiedni ster kierunku, jeszcze tylko oddanie drążka... Pewno samolot dołożyłby ze 2-3 zwitki, ale może starczyłoby wysokości na wyprowadzenie.
Akurat autor raportu (jako osoba, nie komisja) jest jeszcze z poprzedniej ekipy z tego co kojarzę :-)
Właśnie dlatego o to zapytałem.
„Nie jest najszczęśliwsze” to bardzo delikatnie powiedziane. Tego po prostu nie ma. To jest bełkot. Kompletny bełkot nie techniczny i nie lotniczy. Bełkot napisany z całkowitym zanikiem wstydu, że pisze się dokument rangi państwowej, a ten niestety taki jest, bo to nie jest PKBWL sp. z o.o. Ani to po polsku, ani to po lotniczemu.
Niech ktoś wskaże dowolny podręcznik pilotażu z dowolnego okresu historycznego i współczesności, gdzie pada sformułowanie, że w jakimś stanie lotu należy „wychylić lotki w lewo”, albo „wychylić lotki w prawo” i gdzie jest wyjaśnione, co te bzdury niby miałyby oznaczać w praktyce sterowania stałopłatem.
Instruktorów-pilotów znałem kilkudziesięciu, pilotów pewnie parę setek, od kołyski (mojej) do śmierci (jego) znałem pilota doświadczalnego, ale nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek powiedział „wychylić lotki w lewo” / „wychylić lotki w prawo”.
Ale co ja tam wiem… Na pożarniczych samolotach akrobacyjnych się nie znam, jak autor tego raportu.
Lot gaśniczy bo nabrał wody i "zgasił" silnik.
Tam jest jeszcze stwierdzenie o "zwojach" a nie zwitkach - może nieznaczący drobiazg bo wiadomo o co chodzi ale jednak coś mówi o autorze. Jak to ktoś już na forum wspominał samolot to nie transformator. Najbardziej mnie jednak razi nie prawda, bo przynajmniej do 10:20 a zapewne jeszcze kilkanaście minut dłużej samolot był na lotnisku. I na samą logikę nie mógł lecieć prawie godzinę do strefy.
Błędy edytorskie, literówki są obecne w raportach pkbwl od momentu kiedy je czytam, czyli właściwie od początku, od kiedy są publikowane przez internet. Wygląda to tak, jakby ktoś edytował wcześniejsze raporty (służące jako szablon), wprowadzając nowe dane. Świadczy to o dużym pośpiechu w jakim powstają, a wynika to z dużego niedoboru kadrowego w samej komisji. Komisję należałoby porządnie dofinansować (i to już parę ekip rządzących wstecz), wtedy większa liczba ekspertów mogłaby pracować nad raportami. Komisja zresztą nie raz to sygnalizowała. Podejrzewam, że łatwość z jaką odstępuje się od badania zdarzeń, wynika, z chęci "przerobienia" jak największej liczby raportów. Może ktoś z góry ich rozlicza z liczby przebadanych przypadków, a nie za jakość? Tego nie wiemy. Oczywiście tendencja ta jest wysoce niepokojąca, bo pożytku z takich raportów całe środowisko lotnicze nie ma żadnego i jest to zaprzeczenie nadrzędnego celu w jakim komisja istnieje.
...
Po przeczytaniu o tych "zwojach" korkociągu :lol: mam podejrzenie - biorąc pod uwagę iż autor raportu do "pokolenia Y" raczej nie należy, a ponadto jako pilot doświadczalny z pewnością odróżnia figurę akrobacji od przyrządu do odkorkowywania butelek - że ktoś ten raport po prostu niechlujnie i bez wiedzy przepisał na komputerze. Z efektem jak widać.
Gdzieś (na dlapilota.pl? A może na innej porządnej stronie, nie pamiętam, w każdym razie żaden faktoid ani nawet wp.pl), że średnio każdy członek PKBWL pisze jeden raport co trzy dni. Sorry, ale przy takim natłoku zadań nietrudno o błędy, rutynę i... niewyspanie. To by w pewnym stopniu tłumaczyło jakość (czy raczej jakoś) ostatnich raportów :(
Żeby tylko o takie błędy chodziło…
Ale nie chodzi.
Tutaj chodzi o błędy merytoryczne i niechlujstwo, niechlujstwo i jeszcze raz niechlujstwo, skoro nie ma nawet poprawnej terminologii lotniczej. A ponadto chodzi o nieodpowiedzialność. PKBWL nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka odpowiedzialność na niej ciąży w świetle tego, co wiadomy pacjent polskiej psychiatrii mówił 28 października 2015 roku w Telewizji Republika ogólnie o polskich możliwościach badania jakichkolwiek wypadków lotniczych. PKBWL kompletnie nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki poziom należy reprezentować w Polsce, w której… wiadomo, co się stało i jakie są na to reakcje społeczne i polityczne.
To jest właśnie nieodpowiedzialność PKBWL. Maciej Lasek cały czas staje na głowie, żeby bronić polskiego systemu badania wypadków lotniczych, ale PKBWL nawet z nim nie czuje solidarności poprzez wypisywanie takich rzeczy, jak w omawianym tu raporcie, by już innych raportów z ostatnich lat nie wspominać. Jak patrzę na ten wstępny raport po Płocku to żal mi przede wszystkim Macieja Laska, jako człowieka innej klasy, niż ci pisarze-kanceliści od cywilnych raportów powypadkowych w lotnictwie.
We wspomnianym programie Telewizji Republika pacjent powiedział, że polscy spece to sobie mogą badać co najwyżej wypadki szybowców, a i to niekoniecznie, bo taki jest ich poziom. Dużo pacjent się pomylił, gdy się patrzy na popis w tym raporcie z Płocka, gdzie nie ma nawet poprawnej terminologii lotniczej, nie mówiąc już o innych rzeczach…?
@ Craft To nie jest tak że pacjent się nie pomylił, on konsekwentnie doprowadził komisję do poziomu swoich urojeń.
W dziale III raportu są rubryczki do wpisywania cyfr. Autor wpisał "x".
Uzyskano obraz z kamery. Potwierdziło się, że pilot był przytomny.
https://www.tvn24.pl/plock-pilot-jak...,950295,s.html
Czyżby kolejny polski wkład naukowy w badanie wypadkowości lotniczej? Badanie stanu zdrowia zabitego pilota na podstawie wyrazu jego twarzy, a nie na podstawie sekcji zwłok? Jak by się kto pytał, to są typy zawałów i udarów, gdzie normalny wyraz twarzy trwa na człowieku przez jakiś czas mierzony sekundami, ale jednak trwa. Nawet na znajomych i członkach rodziny można się o tym przekonać. Zawstydzająca informacja. Lepiej było o niczym nie informować i poczekać z informacjami do czasu, gdy miałoby się do powiedzenia coś konkretnego i zbadanego metodami choć trochę naukowymi.