W międzyczasie doszedł nasz Lim i Baltic Bees.
Czy parking jest płatny? Mógłby ktoś zaznaczyć na mapie gdzie jest mniej więcej zlokalizowany?
Parking jest zlokalizowany na terenie lotniska, pierwsi na miejscu parkują przy wystawie statycznej. Ostatnio byłem tam w 2010 roku i wtedy się płaciło za parking plus wejściówki przy wjeździe.
Mapki są tutaj: http://www.airshow.cz/web_files/file...-CIAF-2012.pdf
Nie wiem, ale znalazłem kamerkę.
Zastanawiam się czy jechać. Jak wrażenia po pierwszym dniu pokazów, wszystkie punkty programu zrealizowane ?
Poza 2 Gripenami, które wyskoczyły w prograniem, a których nie było wcześniej zapowiadanych, było wszystko. Wczoraj te Gripeny miały trening z dolotu, więc może jutro się namyślą.
Opiszę moje doświadczenie z CIAF, przykre, bo związane z PSP.
Niedziela, godzina 7:05 wjeżdżam na lotnisko, jeszcze przed otwarciem namiotu "PRESS CENTRUM" przejście przed wystawą statyczną na zachodniej płycie (o ile to płyta, a nie szeroka droga kołowania), tam gdzie stały 2 Hawki, Puszczyk, SeaKing. Już w tym czasie przy niektórych maszynach zaczynają się krzątać członkowie załóg. Ściąganie pokrowców, rozstawianie tablic, stolików. Następnie wizyta po akredytację, chyba zaraz po otwarciu, bo dziewczyny nawet jeszcze komputera nie mają przyniesionego. Odbieram bransoletkę na rękę i obiecuję przyjść za pół godziny po program na niedzielę. Godzina ok. 8:30, spacer do statyki przy hangarze DSA. Koło czeskiej CAS-y i chorwackiego An-a już krzątają się członkowie załóg, przy Jaczku również. Za chwilę pojawili się Litwini przy Spartanie. Następnie ok.11 idę się przejść do Puszczyka i co widzę? Wszędzie sporo ludzi, rozmowy z osobami przy wystawionych maszynach, zakupy - plakaty, naszywki, koszulki (w niektórych przypadkach stringi), a co u naszych? Cicho wszędzie, pusto wszędzie, śmigłowiec nakryty pokrowcem. W drodze powrotnej na moją miejscówkę rzut okiem w kierunku 011, również cisza. Samolot zamknięty na 4 spusty. Przed wyjściem postanawiam odwiedzić naszą CAS- ę. Rampa zamknięta, odmiennie niż przy innych transportowcach. Otwarte boczne drzwi, podczas gdy przez inne samoloty przewalają się pielgrzymki, do CAS-y obsługa wpuszcza po kilka osób. Żadnego stolika z gadżetami. Witam się i pytam się o gadżety. W odpowiedzi słyszę, że mamy tylko zdjęcia. Na stwierdzenie iż na innych stanowiskach jest sporo gadżetów i trzeba się zastanawiać co kupić w tym roku, słyszę stwierdzenie "Widocznie jesteśmy tak dobrzy, że nie musimy"
Wstyd Panowie, niestety nie jesteście tak dobrzy, aby nie sprzedawać gadżetów typu naszywki, naklejki. Tłumaczenie, że dużo jeździcie na pokazy i nie macie takich zapasów, to w tym momencie ściemnianie. Belgowie jeżdżą na więcej pokazów niż nasza CASA, tak samo Holendrzy - a jednak zawsze na ich stoiskach jest pełno gadżetów: naszywki, naklejki, t-shirty, breloki, zdjęcia, kalendarze, wizytowniki. I jakoś warto im z tym stać. Widocznie u Nas w Polsce, zamiast aby członkowie ekip będących na jakichkolwiek pokazach zebrały choć trochę "śrubek" za oryginalne gadżety - korzystniej jest położyć lachę na wszystko i niech ludzie dają zarobić kasę prywatnym firmom, które ogłaszają się na Allegro i niech kupują "lewe" naszywki. Kolega, który był ze mną, gdy zobaczył ile naszywek dotyczących Albatrosa i ALC-i jest na jednym stoisku, to stwierdził, że tyle to nie ma w całych naszych PSP.
Niestety, rok do roku jest to samo. Te same spostrzeżenia
Pozdrawiam, PAWi / www.lubiepodroze.eu - blog o podróżach i turystyce
To jeszcze jest nic, rok temu chłopaki z naszej Kasi na widok nas robiących fotki, wstał z siedziska na którym leżał zamknął drzwi od środka i tyle ich było widać do końca dnia...
No tak, jednak moim zdaniem i tak jest lepiej niż roku temu.. rok temu tylko Orliki i CASA zamknięta, teraz już Puszczyk
Nawet czapkę od pilota z Puszczyka załapałem
Co do CASY i rampy to coś nie tak z akumulatorami czy cuś, że zabraknie potem siły, nie mam pojęcia, o czymś takim była mowa(nie znam się na technicznych sprawach) gdy miałem okazje być w środku i tak się jest z czego cieszyć jak widać naszych za granicą
Spotkała mnie także przyjemna chwila. Siedzę sobie namiocie piwnym na ławeczce, nogi wyciągnięte i słyszę "cześć". To jeden z pilotów "Orlików", który zapewne zobaczył na mojej koszulce logo L.net.pl i kapelusz z polską flagą. Nie zatrzymał się, nie porozmawialiśmy, ale krótkie cześć i poszedł dalej. Nie mniej to bardzo miłe i sympatyczne. A łyżeczka dziegciu? Siedziałem prawie cały czas w tym samym miejscu, przechodziło kilka grupek techników. Kilku spojrzało na mnie i widać było w ich oczach, że widzą skąd jestem, i nawet kiwnięcia głową. hrabiowie, psiakrew, piszę celowo z małej litery, bo Hrabią to trzeba umieć być.
Nie ma co, ładna promocja PSP i całej Polski wogóle. Dobrze, że choć moje wewnętrzne akumulatory naładowałem atmosferą Hradca, jak co roku.
Co do tematu promocji PSP, pała Panowie w Dowództwie, pała. Pojedyncze rodzynki w postaci nagród na RIAT, nie zmienią sytuacji, że w temacie promocji musicie dużo rzeczy się nauczyć. Nie trzeba szukać przykładów w tak wychwalanych ju-es-end-ej, wystarczy popatrzeć jak robią to bracia Czesi.
Do przykrych doświadczeń związanych z występem PSP należałoby dodać beznadziejny komentarz pokazu zespołu Orlik.
Moje doświadczenia z polskimi załogami w Hradcu są inne - bardzo sympatyczne. Może dlatego, że statykę zwiedzaliśmy właściwie dopiero w niedzielę po 17-tej, czyli na końcu imprezy. Po drugie, kontaktów z wojakami nie nawiązywałem osobiście, lecz atakował ich mój niespełna 5-letni synek, który uwielbia "zagadywać" do ludzi, którzy go interesują. Reakcja na rezolutnego malucha musi być pozytywna... CASA była otwarta na oścież i była do niej kilkuosobowa kolejka dzieciaków, których wejście do kabiny, o dziwo, nie stresowało załogi. Natomiast Puszczyk był zamknięty, a załoga wylegiwała się w jego cieniu (zupełnie się im nie dziwię, też miałem już dość). Zagadnięci przez Gucia ożywili się, wpuścili go do środka (przy okazji skorzystało kilka kolejnych osób), a na koniec Gucio dostał znaczek z Sokołem nie tylko dla siebie, ale i dla nieobecnej w Hradcu, młodszej siostry. Zdjęcia tutaj. Truteń po 6 godzinach pokazów był już zmęczony, znudzony i nieznośny, ale dzięki tym spotkaniom odzyskał humor. Panowie, jeśli to czytacie - dziękujemy!
Szpilę wbiję za to komentatorowi Orlików. Radziłbym lepiej przygotować komentarz po czesku lub odpuścić go sobie. Liczebniki też się tłumaczy, np. 130 to "sto trzicet" - warto zapamiętać. Spora część tłumaczenia była w stylu "szmaticzku na paticzku", a zdarzały się też wtręty po rosyjsku... To nie było konieczne.
Komentarz może i kiepski ale sam pokaz przedni i warto było czekać do końca na Orliki. Pepiki coś tam brzęczały, że śmierdzą te nasze smugacze ale oni się nie znają
Tradycyjnie dobrze latali Chorwaci, MiG też świetny pokaz, Belg może nie tak brawurowo jak Grek w Radomiu ale dobrze do zdjęć "pozował".
Minus dla Mi-24, 4 włączone smugacze to już totalna przesada. Zadymili całą okolicę, że ciężko było śmigłowiec dostrzec a co dopiero sfotografować.
Moim zdaniem bez rewelacji. Chorwaci na podobnych samolotach (chociaż bez dymów) pokazali kilka rzadkich, ciekawych figur (np. potrójny ślizg na ogon), a Polacy nie wyróżnili się niczym. No dobra, jako jedyni narysowali serce, ale mam wrażenie, że pozostali sobie je odpuścili nie dlatego, że nie potrafią, ale dlatego, że to już strasznie oklepany numer. W porównaniu z Chorwatami Orliki sprawiają wrażenie zespołu zmontowanego naprędce, potrafiącego wykonać tylko niezbyt wyszukany pokaz na samolotach wziętych "prosto z półki", bez specjalnego malowania - a nie prawdziwego, wyspecjalizowanego zespołu akrobacyjnego. Nie mogą lepiej, czy nie chcą?
Zakładki