WAW-EDI, 24.02.2006, Centralwings, lot wykonywany na pokładzie B737 Sterling.
Lot na wskroś historyczny nieistniejącymi już obiema liniami. Tutaj także zdjęcie na lotnictwo.net Lotnictwo.net - zdjęcia. Pamiętam, że miałem miejsce chyba 6A
I słusznie że nie jesteś pewien, bo to musiał być B737.
A i jeszcze jedno. Zajrzałem na Twój profil na flight memory i tam też widzę chyba jakieś nieprecyzyjne informacje. Bo czym leciałeś z Warszawy na Gran Canarię? Żadna z wpisanych linii na tej trasie chyba nie latała. No chyba że coś przeoczyłem
WAW-EDI, 24.02.2006, Centralwings, lot wykonywany na pokładzie B737 Sterling.
Lot na wskroś historyczny nieistniejącymi już obiema liniami. Tutaj także zdjęcie na lotnictwo.net Lotnictwo.net - zdjęcia. Pamiętam, że miałem miejsce chyba 6A
Moj pierwszy lot był dawno ale pamietam duzo szczegolow, lecialem z W-wy do Gdanska 13 VI 1979 roku planowy wylot byl o godzinie 19 z minutami, ale odbyl sie ze sporymi przygodami jak na 1 raz. Lecialem wtedy na kolonie letnie do nadmorskiej wioski, a firma ojca dzieciakom zafundowala przelot z w-wy do gdanska i powrót samolotem. Cała kolonia liczyla ok 120 osob wiec lecialo sie w dwoch turach pierwsza grupa poleciala AN-24 , ja bylem w grupie drugiej wiekszej i lecielismy IŁ-18 . Wylot nasz mial byc 15 min po pierwszej turze, ale z jakis niewiadomych mi do dzis przyczyn (usterka?) lot przekladano pol godziny , potem godzine tak wiec do samolotu wsiedlismy juz jak zaczela sie robic szarowka. Samolot szybko pokolowal od dawnego krajowego dworca przy 17 stycznia w kierunku dworca miedzynarodowego i skrecajac w prawo ustawil sie na pasie 33 , zatrzymal sie gaz do dechy i dosc szybko sie wzbil w powietrze pamietam tylko ze widzialem samoloty na plycie krajowego lotniska petle autobusowa i szybko stracilem orientacje gdzie samolot sie znajduje. Po około 25 -30 minutach (caly lot byl zapowiedziany na 45 min, wysokosc 6000m i predkosc 650h/h) stewardesa powiedziala ze wracamy do W-wy , nie bylo to zapowiedziane przez mikrofon tylko uslyszalem jak mowila do siedzacej przedemna kobiety jednej z wychowawczyn. Samolot na okeciu wyladowal wedlug mnie normalnie na 4 silnikach, ale podjechal autubus i przewiezli nas do hali odlotow. siedzielismy tam jakies 2 godziny. Przed polnoca oznajmili nam ze polecimy do Koszalina a stamtad nas autokary zawioza do docelowego miejsca. Wsiedlismy do samolotu uruchomione zostaly silniki samolot stal kilka minut z krecacymi sie smiglami poczym wyłaczyl wszystkie i ponownie kazali nam wyjsc z samolotu. Samolot na plycie stal w nieduzej odleglosci od hali odlotow, widzielsimy ze swiatlo w kabinie pilotow jak i pasazerskiej bylo zapalone. Przyjechal samochod cateringu dali jak firmowe jedzenie na tackach lotu jakies ciasto i herbate oraz rozdali koce zebysmy spali na tej hali odlotow.
Rano dostalismy bon o wartosci 40 zl. do bufetu w krajowym dworcu (starczylo na dwie kajzerki z szynka i herbate). Po sniadaniu wsiedlismy do tego samego IL-18 i bez przeszkod pokolowal na start. Pamietam ze samolot zatrzymal sie prostopadle do pasa i czekalismy az IL-62 wystartuje on jechal z końca pasa my wjezdzalismy na niego moze w 3/4 dlugosci . Jak wjazdzalismy na pas to widac bylo tego IL 62 jak byl juz tylem do nas i sporo w powietrzu. Wystartowalismy okolo 9 rano i szybko wlecielismy wchmury. Przy ladowaniu w Gdansku samolot wyszedl z chmur juz na malej wysokosci . Droga powrotna przebiegla juz bez przeszkod i pamietam ze sterdesa zapowiedziala ze polecimy do W-w razem z kpt. Markowskim. powrot byl 5 VII 1979.
Nikon D7100 + Sigma 17-70mm + Tamron 70-300mm, lornetka 15x50
Ja swój pierwszy lot odbyłem 22 sierpnia 2006 z Wrocławia do Shannon , nie pamiętam jaki to był reg , ale wiem , że był to 737-800
Potem miałem tą samą trasę z przygodami na pokładzie , samolot wjechał już na pas i zawrócił bo jakaś kontrolka nie działa i dzwonili do Dublina , ale po godzinie to naprawili.
Mój pierwszy lot był z Warszawy do Kopenhagi 29 września 2003 roku. Pamiętam jak dziś, najgorszy lot w moim życiu pod względem turbulencji Samolot SAS Dash 8 Q400, rega nie kojarzę. Jednak Kopenhaga to był tylko tranzyt. Po kilku godzinach na lotnisku przesiadka do SASa A343 bodajże i lot 9h do Pekinu
Pozdrawiam, Maciek.
pierwszy lot byl Centralwingsem z WAW do GTW na wakacje (pracujace) do UK
bylo to w czerwcu 2006, powrot we wrzesniu. loty po ok 300zl kazdy (razem z bagazem), a potem sie zaczelo.....
kolejny lot WRO-HHN-WRO, tym razem kazdy lot po 1pln
A mój pierwszy lot był na trasie Kraków - Edynburg (Easyjetem) 21-01-2008, samolotem A319. Straszne przeżycia wtedy miałem. Zaczęło się od tego, że jadąc A4 od strony Rzeszowa okazało się że jest ona w remoncie przed Balicami, więc bardzo było nerwowo bo o mały włos nie spóźniłem się na odprawe z tego co pamiętam zostało jeszcze ok 15 minut. Później okazało się, że samoloty nie lądują z powodu mgły troche lotów odwołali, nasz na szczęście przekierowali do Katowic i tam też udaliśmy się, aby z ponad 6-godzinnym opóźnieniem odlecieć do Edynburga. Tutaj wielki plus dla Easyjeta, który "obdarował" wszystkich pasażerów darmowym jedzeniem i piciem. Ciekawe było też lądowanie bo w "nocy" więc ładnie wyglądała panorama miasta.
No to napisze o swoim pierwszym locie
Data : Styczeń/Luty 2005 rok
Trasa : Pyrzowice -> Rzym (nie pamiętam które lotnisko ) -> Pyrzowice
Leciałem Airbusem 320- 200 (Wizz Air)
Nerwy były spore. Pamiętam jak pierwszy raz stałem na płycie lotniska jakie w tedy były emocje to samo jak wsiadłem do samolotu. Przez cały lot byłem po prostu w siódmym niebie . W locie powrotnym emocje nie byly mniejsze. Pamietam ze w locie powrotnym zakupiłem podkładkę pod myszke do komputera z logiem wizz air xD. Ogólnie od wtedy zainteresowałem się lotnictwem ale tylko samolotami pasażerskimi. Kolejne loty odbywały się w latach 2007, 2009 ta sama trasa poniewarz latam do sióstr (dokladnie dwie siostry) które tam mieszkają Juz nie dlugo będe chyba znów leciał tym razem sam tylko sam jak palec xD wiec emocje będą ale w sumie juz wszystko wiem jak funkcjonuje ale zawsze jakas obawa jest.
Nie pamiętam ile miałem dokładnie lat, ale około 8 i wtedy na lotnisko w Lubinie był organizowany festyn. Załapałem sie na lot Mewą. Trochę sie bałem. To był pierwszy lot samolotem.
A mój pierwszy lot w życiu odbyłem helikopterem Mi-2. Miałem 5 lat, słuchawki były większe od mojej głowy, no i wziąłem ze sobą piłkę.
A mój pierwszy lot odbył się w ubiegłym roku pamiętnego 19 lipca z EPRZ do LTN Boeingiem 737-800 Ryanair. Ja się kompletnie nie bałem, zawsze miałem na myśli, że to wszystko jest dla ludzi, i że to najbezpieczniejszy środek transportu biorąc pod uwagę statystyki. Z podnieceniem i ciekawością wszedłem na pokład zająłem 3 rząd od przedniego wejścia przy oknie, i w końcu kołowanie. Troszeczkę dreszczyk przeleciał gdy pilot pchnął przepustnicę już na pasie i podczas samego oderwania i wznoszenia, potem luz. Czekałem tylko cały czas na choć odrobinę turbulencji, żeby wiedzieć jak to smakuje ale nic. Tydzień później powrót, i dalej czekanie na turbulencje, już była iskierka nadzieji, kiedy pilot lub stewardessa (juz nie pamiętam) coś po angielsku powiedział/a i zapaliła się kontrolka aby zapiąć pasy. Ale nic za jakieś 20 minut kontrolka się wyłączyła. Hehehe no taki już ciekawy jestem świata. A właśnie bo zastanawialiśmy się z rodziną co miało znaczyć takie coś a teraz jestem na forum i jest okzaja sie zapytać obeznanych.
A WIĘC! W drodze powrotnej z Londynu już nad Polską, już nieco niżej, przygotowania do lądowania i lecimy, lecimy a nagle dziób dość gwałtownie w dół do tego stopnia, że kobiety zaczęły piszczeć i ręką się trzeba było trzymać fotela z przodu, żeby nie polecieć. Trwało to może 3 sekundy i samolot wrócił do poziomu. Już nie nudzę
Jak dla mnie to nic dziwnego. Po prostu pilot musiał szybko zmniejszyć wysokość do wymaganego poziomu, bądź (jeśli było to już z wysuniętym podwoziem) celował w pas i był lekko za wysoko Bądź też gwałtowna, tak wyczekiwana przez Ciebie turbulencja. Życzę Ci, żebyś doświadczył lotu w strefie burzowej i 'go around' będąc pasażerem, skoroś taki poszukiwacz wrażeń, jak i ja. Niezapomniane przeżycia
Pozdrawiam, Maciek.
voltariel, napewno nie było wysunięte podwozie, było jeszcze stanowczo za daleko i wysoko, koledzy dzięki za wyjaśnienie
A mój pierwszy był C0 - SP-LLL. Co zniego zapamiętałem? Skórzane fotele i miękkie, prawie niewyczuwalne lądowanie.
Chronologicznie pierwszy lot to było kilka lat temu (A)TRabantem z GDN do WAW. A rzeczywiście to jednego dnia były cztery loty, bo trasa GDN-WAW-BUD i spowrotem.
Tak więc jednego dnia zaliczyłem dwie maszyny (ATR-72 i E70), opóźnienie / rozpierduchę w rozkładzie (wtedy chyba uziemili ileś tam Embraerów i LOT cuda wyczyniał - z BUD leciał Trabant). No i jeszcze buractwo SG na Okęciu. Tak więc jakby jeszcze mgła była to było by lotnictwo w pigułce
Zakładki