Cytat:
Rzadko bywa, by największe zainteresowanie kometą przypadało w innym okresie niż okolice jej zbliżenia do Słońca (peryhelium) i do Ziemi. Wtedy bowiem możemy się spodziewać największej jasności i najefektowniejszego warkocza komety. Przeciętnego amatora, a już zwłaszcza osoby na co dzień nie śledzące tego, co dzieje się na niebie, interesują jedynie jasne komety, które zdarzają się średnio co kilka-kilkanaście lat.
Okresowa kometa 17P/Holmes w zasadzie nie należy do jasnych. Krążąc wokół Słońca z okresem 6,88 lat (2514,1 dni) po niezbyt mocno spłaszczonej elipsie, w aphelium oddala się od Słońca na 5,12 AU, zaś podczas peryhelium zbliża na 2,05 AU, a więc niezbyt blisko. Podczas ostatniego peryhelium, 4 maja tego roku, osiągnęła zaledwie +14,5 magnitudo jasności, która oczywiście malała w ciągu kolejnych miesięcy.
24 października, ponad 5,5 miesiąca po peryhelium, odnotowano gwałtowny wzrost jasności komety Holmesa, i to o kilkanaście magnitudo: z ledwo dostrzegalnego obiektu +16 mag nagle rozbłysła co najmniej do +2,5 mag, czyli około 200 000 razy jaśniej, stając się całkiem dobrze widoczną gołym okiem. Na pogodnym nocnym niebie nie powinno być większego problemu z jej obserwacją (najlepiej jednak przez lornetkę), ponieważ wędruje właśnie przez północne rejony gwiazdozbioru Perseusza, co w naszych szerokościach geograficznych oznacza, że jest obiektem okołobiegunowym, widocznym przez całą noc w postaci jasnej „gwiazdy”.
Z ostatniej chwili: około południa 25 października kometa osiągnęła jasność +1,8 mag, ale wydaje się, że od tego momentu będzie słabnąć.
Nocą 25/26 października zaobserwowano częściowy rozpad jądra komety! (patrz miniatura).
Cytat:
Kometę 17P/Holmes odkrył 6 listopada 1892 roku w Londynie brytyjski astronom-amator Edwin Holmes podczas regularnych obserwacji galaktyki M31 w Andromedzie. Niezależnego okrycia dokonali też Thomas David Anderson, 8 listopada w Szkocji oraz dzień później Ewen Davidson w Australii.
Kometę obserwowano w kolejnych powrotach w 1899 i 1906 roku, po czym zagubiono ją na dziesiątki lat. Ponowne odkrycie, 16 lipca 1964 roku, zawdzięczmy Elizabeth Roemer z US Naval Observatory w Flagstaff w Arizonie. Komputerowe badania orbity prowadzone przez Briana G. Marsdena potwierdziły, że jest to ta sama kometa, którą zagubiono 58 lat wcześniej.
Co ciekawe, tegoroczny rozbłysk komety Holmesa, to w jej przypadku nic nadzwyczajnego. To właśnie dzięki jej wybuchowi na początku listopada 1892 roku kometa została odkryta. Podobnie jak tym razem, rozbłysk nastąpił 5 miesięcy po przejściu komety przez peryhelium. Osiągnęła wówczas jasność 4–5 mag, świecąc w Andromedzie, niezbyt daleko od jej obecnego miejsca.
Przed nami więc być może parę tygodni niezłej widoczności tej ciekawej komety. Niestety, w końcu października dotkliwą przeszkodę w obserwacjach stanowi Księżyc w pełni, przechodzący około 25° poniżej komety.
Kometa Holmesa może nas jeszcze w najbliższym czasie zaskoczyć. Do wyjaśnienia jej zagadki nie będzie chyba konieczne zaangażowanie... Sherlocka Holmesa.