Wszechświat, w którym żyjemy, i którego sami jesteśmy częścią, zbudowany jest z materii. Ale w momencie Wielkiego Wybuchu, kiedy powstawał, materii i antymaterii było tyle samo. Według teorii, powinno być tyle samo cząstek co antycząstek. Dlaczego więc dominuje materia? Blisko odpowiedzi na to pytanie jest, jak donosi "Rzeczpospolita", polski naukowiec.

– Antycząstki są lustrzanym odbiciem cząstek – wyjaśnia dziennikarzom dr Tadeusz Lesiak z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie. Jest członkiem międzynarodowego zespołu Belle, który zbadał, dlaczego "zwykła" materia przetrwała, a antymateria zniknęła. Do takich samych rezultatów doszedł konkurencyjny zespół naukowców z Włoch, Szwajcarii i Francji.

– To niezwykle interesujące badania. Jeżeli się potwierdzą, wstrząsną nauką – komentuje Val Gibson, fizyk z Uniwersytetu Cambridge. Nadwyżka materii nad antymaterią została "wyprodukowana" podczas wczesnych etapów ewolucji wszechświata ok. 13,7 mld lat temu. Dlaczego tak się stało, fizycy zastanawiają się od pół wieku. Podejrzewają, że przyczyną jest inne oddziaływanie pomiędzy cząstkami materii i antymaterii. Ciągle jednak nie wiadomo, jak wielka była asymetria: materia – antymateria. Od lat naukowcy próbują to sprawdzić, zderzając cząstki i badając skutki tych zderzeń. Dzięki tym badaniom znacząco uzupełnią teorię Wielkiego Wybuchu.

– Fizyka daje mi poczucie dumy, ponieważ pokazuje, jak wiele człowiek zrozumiał z otaczającego go świata – mówi 46-letni dr hab. Tadeusz Lesiak. Od początku swej kariery naukowej, od roku 1985, pracuje w Instytucie Badań Jądrowych w Krakowie. Jest także nauczycielem akademickim. Od ponad 20 lat zajmuje się fizyką cząstek, konkretnie jednym z ich rodzajów, tzw. mezonami B. Uważa, że efekty fizyczne, zwłaszcza te z mikroświata i astrofizyki, są tak niezwykłe, że mogą nawet zastąpić seriale telewizyjne i... polską politykę.

TVN 24