Przeczytałem w ostatnim PCM (11/2009) artykuł „Miotła w Aeroklubie” w którym cytowana jest wypowiedź Pana Prezesa Jerzego Makuli – „W obliczu trudnej sytuacji finansowej, jak również widząc konieczność głębokiej i szczerej dyskusji nad obszarami działania Aeroklubu Polskiego i źródła jej finansowania, Zarząd postanowił przeprowadzić analizę funkcjonalną Aeroklubu Polskiego”.
Zupełnie przypadkowo usłyszałem opowieść, która mogłaby być bardzo zbliżoną analogią do aktualnej sytuacji Aeroklubu Polskiego. Pewien pasjonat koni, opowiedział mi o stadninach, które w okresie gospodarki komunalnej były powołane do utrzymywania koni dla wojska i milicji głównie, wszyscy pamiętają film „Karino”. Otóż te przedsiębiorstwa również znalazły się w głębokim kryzysie w dobie przemian i ich istnienie wisiało na włosku. Organizacje te przetrwały w nowej formie głównie dzięki pracy pasjonatów koniarstwa i kapitałowi. Obecnie podobno polskie araby (konie), brzmi dziwnie, ale to fakt, są, jedną z czołowych i najbardziej pożądanych przez koniarzy ras. Do jednej z polskich stadnin na coroczną aukcję przyjeżdżają gwiazdy światowego kina i biznesu, żeby zostawić grubą kasę za takiego konia, a ten jest produktem czysto polskim, powstałym z połączenia pasji, pracy i wiedzy fachowej. W obecnej chwili wspomniane stadniny są samofinansującymi się przedsiębiorstwami, które jednocześnie są miejscem realizacji pasji do koni oraz rozwijają działalność sportową w tym obszarze.
Z historii Aeroklubu wiadomo, że w swoim pierwotnym założeniu miały również służyć wojsku, jednak ich działalność rozwinęła się w zupełnie innym kierunku i dlatego mamy teraz tylu mistrzów polski, europy no i świata w różnych dziedzinach sportów lotniczych. Być może przez analogię do koniarskiego przykładu AP znajduje się teraz w przełomowej sytuacji, w której będzie musiał na nowo zdefiniować swoje istnienie w realiach gospodarki rynkowej. Wydaje mi się, że aktualny czas będzie największą próbą dla lotniczych pasji wielu ludzi i wynikających z niej poświęceń, mam nadzieję, że energia płynąca z emocji związanych z lotnictwem będzie spożytkowana na kreatywne i konstruktywne działania. Łatwe to nie będzie, ale nie możliwe też nie jest, jak widać są przykłady w innych dziedzinach.
Zgodzę się a autorem artykułu PCM, że Pan Makula wchodzi na stanowisko Prezesa w niezwykle trudnym momencie, i najpewniej nie uniknie przeprowadzenia gruntownej restrukturyzacji organizacji, tak gruntownej, że będzie musiał odszukać na nowo sens jej istnienia w obecnych, rynkowych realiach. Cieszy mnie fakt, że wziął na siebie to zadanie lotniczy autorytet a nie bezimienny manager, to gwarantuje, że proces przemian będzie prowadzony w interesie lotnictwa. Jednocześnie, mam nadzieję, że doświadczenie JM, które z pewnością nabył podróżując po świecie nie tylko zdobywając medale, ale i rozmawiając z innymi ludźmi, zakochanymi w lotnictwie sportowym i umiejącymi pogodzić tą miłość z rynkowymi realiami, pozwoli przyłożyć do procesu zmian chłodną rękę rynku i osiągnąć kompromis.
Trzymam kciuki ! Pozdrawiam, Przemek Szydłowski
myFTO | AP - where to go?
P.S. Może są jeszcze jakieś analogie?