PC12/TBM/PA46
Ograniczone SR22, niektóre Cessny 400 (TTx) też. Ale ogólnie latanie w oblodzeniu nigdy nie jest zalecane żadnym tłokowym samolotem.
PC12/TBM/PA46
Ograniczone SR22, niektóre Cessny 400 (TTx) też. Ale ogólnie latanie w oblodzeniu nigdy nie jest zalecane żadnym tłokowym samolotem.
SR22 jest chyba najtanszym takim samolotem (oczywiscie wersja Turbo bedzie lepsza) posiada tak zwane mokre skrzydlo (weeping wing) - plyn antyoblodzeniowy przecieka przez tysiace malych kanalikow, samolot ma certyfikat FIKI (latanie w warunkach oblodzenia). Te duzo drozsze samoloty z silnikami turbosmiglowymi maja bardziej klasyczne systemy anty-oblodzeniowe ktore nie polegaja na zbiorniku z plynem.
Niewiele tych samolotów.
Bo oblodzenie to trudny temat, nawet o wiele większe samoloty miewają z tym problemy.
Wynika to z potrzeb rynku. Ludzie kupujacy 1-silnikowe tlokowe samoloty raczej mysla o lataniu na majowke aby podziwiac widoki a nie penetrowaniu chmur z oblodzeniem. Dodatkowo to sa drogie systemy i certyfikacja jest droga. A ci co kupuja turbosmiglowe/odrzutowe samoloty placa miliony, maja zupelnie inne potrzeby i wymagania i oczywiscie nie wyobrazaja sobie samolotu bez systemow antyoblodzeniowych i dlatego dostaja je automatycznie.
Ostatnio edytowane przez saturn5 ; 05-12-2017 o 21:04
Wybrane egzemplarze C-182 - mokre skrzydło.
Zasadniczo to wiele samolotów ma jakąś antyoblodzeniówkę ale bardziej po to aby się ratować, a nie aby intencjonalnie lecieć w lód. Starsze Cirrusy bez certyfikatu FIKI mają, Cessna 182 czy Socata 20 też mogą mieć.
Z dwusilnikowych tłokowych to Diamond 42, Piper Seneca i wiele innych.
Z samolotów jednosilnikowych, tłokowych do latania all weather godna uwagi może być Cessna P206 Centurion lub Piper Malibu Mirage. Oba mają deicing boots, a nie płyn, który po pierwsze się kiedyś kończy, a po drugie jest strasznie drogi. Poza tym oba mają hermetyzowaną kabinę i radar pogodowy (oczywiście zależy od wersji wyposażenia).
Tylko koszt takiego samolotu (używanego) to zdecydowanie powyżej bańki, a nowy to 1,1 bańki tylko USD (Mirage).
... i najważniejsza zasada. W warunkach oblodzenia się nie lata, tylko się je pospiesznie przelatuje i kontynuuje lot poza nimi. Najczęściej to wygląda tak, że startujemy, wpadamy w lód, wlatujemy nad chmury i już nie lodzi (bo nie ma wilgoci). Zniżamy, przelatujemy przez lód i już nie lodzi bo jest ciepło (zimą lodzi praktycznie do parteru jeśli jest wilgotne powietrze).
Tacy co latali w lodzie raczej dobrze nie skończyli np. pewien amerykański ATR-72, który wykonywał holding w warunkach oblodzenia. Niby instrukcja niezabrania ale praktyka pokazała, że nikt nie przeżył. Znam też przypadki zablokowania sterów wysokości przez lód w Cessnie 421 czy którejś z tych (Golden Eagle lub Chancellor - nie pamiętam). Generalnie to latanie małym samolotem w takich warunkach to śliska sprawa.
Przepraszam za offtopic, ale...
JordanJ, nie myślałeś o kontynuowaniu bloga?
Jordanj
Z tym holdingiem ATR to świetny przykład. Diabelnie niebezpieczne zjawisko te oblodzenie.
Kontynuuję tylko z małą intensywnością bo roboty dużo i nie mam kiedy pisać. ..., ale coś tam ostatnio naskrobałem i będą kolejne wpisy uzupełnione.
Taki model jeszcze wynalazłem: Lancair ES-ESP oraz odmiany Turboprop. Tylko, że to składak.
Lancair ES-ESP | Lancair International, LLC
Lancair jest moim marzeniem. To samolot, który w wersji turboprop w wersji 1 osoba na pokładzie (pilot) ma wznoszenie 7000 fpm. Tylko ze względów formalnych latanie samolotem, który będzie zarejestrowany w klasie special/experimental jest w Europie bardzo niepraktyczne - szczególnie IFR.
Przynajmniej w Stanach - nie kazdy instruktor zgodzi sie udzielic ci treningu IFR w samolocie klasy experimental, ale chyba ludzie w koncu znajduja chetnych bo te samoloty regularnie lataja IFR. W Europie wystepuje dodatkowy problem o ktorym jordanj wspomnial wyzej. Klasa samolotow experimental ma statystycznie wieksza wypadkowosc jakkolwiek te liczby znacznie sie poprawily ostatnio. Wyobraz sobie ze kupujesz od kogos uzywany samolot w takiej klasie - nie masz zadnych gwarancji co do jakosci konstrukcji poza tym ze samolot ciagle sie nie rozlecial.
Takie jak w przypadku VFR ale bardziej. 1. Trudno jest taki samolot zarejestrować z certyfikatem IFR jako experimental, a jak już go zarejestrujesz to wykonanie lotu międzynarodowego wymaga zgody właściwej władzy lotniczej każdego państwa, nad którym przelatujesz. To występuje niezależnie czy to lot IFR czy VFR, ale często te zgody są często wydawane z ograniczeniem wysokości, przestrzeni kontrolowanej, tylko w dzień, tylko VFR itp. To już widzimisię danego nadzoru lotniczego. Abyś miał pełnię świadomości. To nie jest tak, że raz załatwisz taką zgodę np. od Niemiec i masz ten kraj z głowy. One są zazwyczaj ważne np. dwa tygodnie, więc każdy kolejny lot ot powtórka z rozrywki.
Takim Lancairem można latać do FL280 (bo do RVSM nie ma pozwolenia) i nie ma sensu go kupować do latania po polskich krzakach. Problemy z uzyskaniem zgód na przelot samolotem niecertyfikowanym powodują, że nie są one popularne w Europie, która jest złożona z dziesiątek państw i państewek. Zupełnie inaczej niż w USA - tam dostajesz zgodę od FAA i dalej jak do Kanady nie polecisz raczej.
Zakładki