Dzisiaj wybrałem się ze skanerem na EPGD. Do odlotu z rwy 11 szykował się LOT do Frankfurtu. Pani z TWR dała mu taxi do hp i gdy ten już podjechał, powiedziała, że za 5 min będzie wolny do odlotu rwy 29 i czy chce poczekać czy startować od razu z 11. Pilot powiedział, że poczeka. Po 7 min na rwy 29 wylądowało coś małego a pilot się troszkę zdenerwował i zaczął się czepiać pani z TWR:
LOTXXX: "Czekamy już 11 minut a miało być 5. Trzeba było od razu powiedzieć, że mamy tyle czekać, to byśmy wybrali 11"
TWR: "Według moich danych czekacie 7 min, nie 11"
LOTXXX: "Kołowanie było 25, to czekamy 11"
Nie mierzyłem, ale raczej to było 7 a nie 11.
Ale pytanie mam odnośnie następnej konwersacji.
Samolot po tych 7 min odleciał w końcu z rwy 29 i po przełączeniu na APP:
LOTXXX: "APP, wznosimy na XXX, wykonujemy na XXX"
APP: "LOTXXX, identified, turn left heading xxx"
LOTXXX: "Ja zacząłem po polsku, to proszę do mnie mówić po polsku"
!?!?
No tu mnie zgięło. Przecież pilot znać angielski musi i to nie dla urozmaicenia rozmowy a dla bezpieczeństwa i tzw. situational awarness. Tego dnia co chwilę latały jakieś Lufy i chyba wypadałoby mówić w języku zrozumiałym dla wszystkich przynajmniej w pobliżu lotniska.
Czy pilot miał prawo żądać od APP polskiego języka?
Większości pilotów tak się wydaje. Czasem ma to związek z kompleksami, czasem z kiepską znajomością języka angielskiego u pilota (http://lotnictwo.net.pl/viewtopic.php?p=167707).
A tego Pana Kapitan kojarzę, tekst jest standardowy. I jak standardowy, tak nieuprawniony.
"Rząd nie zamawiał analiz, które uzasadniałyby konieczność budowy CPK. Wild mówi, że wydłużyłoby tylko proces inwestycyjny."
Zakładki