Ja swój egzam zdałem generalnie tak, że najpierw dokładnie powtórzyłem swoje materiały i zrobiłem pierwsze podejście (można zdawać w dwóch sesjach a do każdego z przedmiotów można podchodzić 3 razy). Większość przedmiotów w pierwszym podejściu zdałem, choć niekoniecznie na 100%
Następnie ściągnąłem część bazy pytań ze strony ULCu dotyczącą tych przedmiotów, których nie zdałem i tych, do których nie zdążyłem podejść. Na pytaniach z bazy popróbowałem swojej wiedzy i było to pouczające: przy niektórych pytaniach wypłynęła kwestia tego "co poeta chciał powiedzieć", inne znów traktowały o kwestiach, których nie miałem w swoich materiałach.
Przy okazji godzi się nadmienić, że choć nie jest to nigdzie jawnie stwierdzone, jednakowoż pierwsza z lewej odpowiedź (w bazie rzecz jasna) była zawsze tą właściwą. Nie wiem, czy nadal to tak jest.
W każdym razie w kolejnym podejściu było już OK.
Ogólne wrażenie z egzaminu odniosłem takie, że za dużo jest tam pytań o rzeczy nie wykorzystywane w praktyce (po co komu np. flatter giętno-lotkowy, albo zasady operowania silnikiem z turbiną - lepsze byłyby pytania nt. stref, np. "czy wolno przelatywać przez TSA"),
Takim strasznym horrorem, jak mi to wcześniej mówiono, ten egzamin nie okazał się (choć może to zależy od tego gdzie się kto uczy), jednak z drugiej strony uważam, że wymagany zasób wiedzy jest cały czas zbyt duży, zwłaszcza dla pilotów, którzy na PPL zamierzają poprzestać.
Zakładki